Prawomocny wyrok w sprawie z powództwa spółki Amon z grupy Polenergia o ustalenie bezskuteczności wypowiedzenia długoterminowych umów z PKH

Prawomocny wyrok w sprawie z powództwa spółki Amon z grupy Polenergia o ustalenie bezskuteczności wypowiedzenia długoterminowych umów z PKH

Czytaj: 2 min

Po ponad 7-letnim postępowaniu, w listopadzie 2022 roku, Sąd Apelacyjny w Gdańsku ogłosił wyrok w sprawie z powództwa AMON Sp. z o.o. (Grupa Polenergia, „Amon”) reprezentowanej przez zespół prawny kancelarii SPCG przeciwko Polska Energia – Pierwsza Kompania Handlowa Sp. z o.o. (Grupa Tauron, „PKH”), którym w całości oddalił apelację wniesioną przez PKH od wyroku częściowego i wstępnego Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 25 lipca 2019 roku. O tym wyroku pisaliśmy tutaj.

Tytułem przypomnienia, wyrokiem częściowym i wstępnym wydanym w dniu 25 lipca 2019 roku, Sąd Okręgowy w Gdańsku uwzględnił powództwo Amon ustalając, że oświadczenia PKH o wypowiedzeniu długoterminowych Umów zawartych pomiędzy PKH i Amon są bezskuteczne i nie wywołują skutku prawnego w postaci rozwiązania obu Umów, skutkiem czego Umowy te po okresie wypowiedzenia, tj. po dniu 30 kwietnia 2015 roku, pozostają w mocy co do wszystkich postanowień i wiążą ich strony. Jednocześnie Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał za usprawiedliwione co do zasady roszczenia odszkodowawcze dochodzone przez Amon względem PKH z tytułu niewykonania przez PKH Umowy Sprzedaży Praw Majątkowych.

Oddalając apelację, Sąd Apelacyjny w Gdańsku zgodził się ze stanowiskiem przedstawionym przez SPCG w imieniu Amon w odpowiedziach na apelację, tak co do legitymacji powodowej spółki, jak i co do meritum sporu o skuteczność oświadczeń o wypowiedzeniu umów. Oznacza to, że prawomocnie została przesądzona zarówno kwestia bezskuteczności oświadczeń PKH o wypowiedzeniu Umów, jak i zasada odpowiedzialności PKH za szkodę Amon związaną z niewykonywaniem długoterminowych Umów. PKH pozostaje jeszcze możliwość wniesienia skargi kasacyjnej.

W toku tego długoletniego postępowania zespołem prawnym SPCG zajmującym się sprawą kierował mec. Krystian Radłowski, Partner, reprezentując Amon wspólnie z mec. Bartłomiejem Jarco, Counsel przed sądami I i II instacji. W skład zespołu SPCG na wchodzili także mec. Ewelina Rumak, Senior Associate, mec. Tomasz Praschil, Senior Associate, oraz Bartosz Amroziewicz, Associate. W toku postępowania apelacyjnego wsparcia zespołowi udzielała również mec. Agnieszka Soja, Partner.

 

Napisz do autora:

Krystian Radłowski SPCG

Krystian Radłowski

radca prawny
Associate

Czy każdy Sąd w Polsce może (i powinien) rozstrzygać sprawy dotyczące rynku finansowego?

Czy każdy Sąd w Polsce może (i powinien) rozstrzygać sprawy dotyczące rynku finansowego?

Czytaj: 8 min

W Sejmie trwają prace nad senackim projektem ustawy, przewidującym dodatkowe uprawnienia dla inwestorów indywidualnych. Osoby fizyczne, niezależnie od ich kwalifikacji jako klient detaliczny albo profesjonalny, mają mieć możliwość pozywania instytucji finansowych przed sądy właściwe dla ich miejsca zamieszkania, a nie – jak dotąd, choć z pewnymi wyjątkami – przed sąd właściwy dla siedziby pozywanej instytucji. Projekt ten wpisuje się w szerszy trend oferowania inwestorom indywidualnym coraz to nowych możliwości sprzyjających dochodzeniu przez nich roszczeń przed sądami powszechnymi, co rodzi szereg ryzyk po stronie sektora finansowego i tworzących go podmiotów.

O obecnych zasadach, projektowanych rozwiązaniach, najnowszym orzecznictwie i doświadczeniach praktycznych, opowiedzą mec. Aleksandra Grzesiak i mec. Szymon Jelonek z zespołu Financial Litigation, zajmującego się obsługą instytucji finansowych w sporach z ich klientami.

Właściwość miejscowa sądu – zasady ogólne

Każdy pozew w sprawie cywilnej musi być skierowany do właściwego sądu – rzeczowo, miejscowo i funkcjonalnie.

Określając właściwość miejscową, powód kieruje się regułami ustanowionymi w Kodeksie postępowania cywilnego („Kodeks” lub „k.p.c.”). Przepisy art. 27 § 1 oraz 30 k.p.c. stanowią ogólną zasadę, że powództwo wytacza się przed sąd pierwszej instancji, w którego okręgu pozwany ma miejsce zamieszkania (osoba fizyczna) albo siedzibę (osoba prawna lub inny podmiot niebędącym osobą fizyczną). Kodeks przewiduje także szereg przepisów szczególnych, spośród których – z perspektywy sporów, w które zaangażowane mogą być instytucje finansowe – należy odnotować:

  1. 33 k.p.c., który pozwala m.in. na wytoczenie powództwa przeciwko przedsiębiorcy przed sąd, w okręgu którego znajduje się oddział, jeśli dochodzone roszczenie związane jest działalnością tego oddziału;
  2. 34 § 1 k.p.c., w myśl którego powództwo dotyczące określonej umowy może być wytoczone przed sąd miejsca jej wykonania;
  3. 35 k.p.c., który umożliwia wytoczenie powództwa o roszczenie z czynu niedozwolonego przed sąd, w którego okręgu nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę (a to właśnie jako delikt sądy często kwalifikują np. naruszenie obowiązków informacyjnych przez instytucję finansową względem jej klienta).

Powyższe przepisy ustanawiają tzw. właściwość miejscową przemienną, z której powód może, ale nie musi korzystać (mogąc również oprzeć się na zasadach ogólnych, wskazanych wcześniej). W praktyce powoływanie się na wyżej wymienione, szczególne rozwiązania, należy do rzadkości.

Nowelizacja Kodeksu z 2019 r. – rozwój praktyki na gruncie art. 37(2) k.p.c.

W listopadzie 2019 r. w życie weszła nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego, na mocy której wprowadzono dodatkową podstawę właściwości przemiennej, kluczową z punktu widzenia instytucji finansowych (banków), tj. art. 37(2) k.p.c.

Zgodnie z jego treścią, powództwo o roszczenie wynikające z czynności bankowej przeciwko bankowi, innej jednostce organizacyjnej uprawnionej do wykonywania czynności bankowych lub ich następcom prawnym można wytoczyć przed sąd właściwy dla miejsca zamieszkania albo siedziby powoda, co stosuje się również względem roszczeń wynikających z czynności banku hipotecznego. Innymi słowy, klient banku, który dokonał czynności bankowej, nie zważając na to, gdzie ten bank ma siedzibę, może wytoczyć powództwo przed sąd właściwy dla samego siebie.

Przepis ten został wprowadzony w zasadzie po to, aby ułatwić praktyczną sferę dochodzenia roszczeń związanych z kredytami frankowymi, a zarazem – teoretycznie – odciążyć największe sądy, w których okręgach znajdują się siedziby banków (co jednak zostało faktycznie odwrócone wobec wprowadzenia do Sądu Okręgowego w Warszawie tzw. Wydziału Frankowego, który skupia w sobie coraz to więcej kategorii spraw dotyczących spornych kredytów).

Niemniej, mimo jasnego przeznaczenia, w sprawach prowadzonych przez zespół Financial Litigation kancelarii SPCG coraz częściej dostrzegalny jest trend powoływania się na art. 37(2) k.p.c. w pozwach co prawda kierowanych przeciwko bankom, ale z tytułu roszczeń wywodzonych z działalności takiego banku np. jako dystrybutora instrumentów finansowych.

Dlaczego taka interpretacja omawianej normy powinna być uznana za zbyt daleko idącą? Ponieważ czynności bankowe, o których mowa w tym przepisie, powinny być rozumiane wąsko, tzn. odnosić się wyłącznie do art. 5 ust. 1 i 2 Prawa bankowego, ale już nie art. 6 tej ustawy, ani też art. 69 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, który określa katalog czynności maklerskich, mogących być – w określonych sytuacjach – przedmiotem działalności banku.

Przemawiają za tym w szczególności:

  1. zakaz rozszerzającego traktowania wyjątku od zasady (jakim jest 37(2) k.p.c. wobec art. 30 k.p.c.);
  2. zakaz przesadnie liberalnego podejścia do przepisów proceduralnych, a zatem ich wykładni rozszerzającej;
  3. odrębność omawianych czynności – odrębnie traktuje się chociażby bank „prowadzący działalność maklerską” oraz bank, który prowadzi „zwykłą” działalność bankową w postaci klasycznych czynności bankowych, czyli tych, które mogą być wykonywane wyłącznie przez bank;
  4. słuszne w naszej ocenie poglądy doktryny prawa [1], jak i niektórych sądów powszechnych [2], potwierdzające potrzebę wąskiego spojrzenia na regulację 37(2) k.p.c..

Wreszcie, za powyższą tezą przemawia wykładnia bliźniaczego przepisu art. 13a ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych („u.k.s.c.”), dokonana w niedawnej uchwale Sądu Najwyższego z dnia 16 listopada 2022 r., sygn. akt III CZP 116/22 (z zastrzeżeniem, że uzasadnienie tej uchwały, na które obecnie czekamy, będzie spójne z brzmieniem samej sentencji). Przepis ten odnosi się do stałej i niskiej (1000 zł) opłaty od pozwu w sprawach o roszczenia wynikające z czynności bankowych, pobieranej od strony będącej konsumentem – zagadnienie to było już szczegółowo omawiane na naszym blogu).

We wskazanej uchwale, Sąd Najwyższy odpowiadał na pytanie, czy art. 13a u.k.s.c znajduje zastosowanie do dochodzonych przez konsumenta roszczeń wynikających wyłącznie z czynności bankowych wymienionych w art. 5 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 roku Prawo bankowe. W odpowiedzi wskazał, że: „Artykuł 13a u.k.s.c. znajduje zastosowanie do dochodzonych przez konsumentów roszczeń wynikających z czynności bankowych (art. 5 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Prawo bankowe, tekst jedn. Dz. U. z 2022 r., poz. 2324).” Wskazał zatem wyraźnie – w nawiasie – że przepis ten dotyczy wyłącznie art. 5, a nie 6 Prawa bankowego lub przepisów innych ustaw.

Należy przy tym zwrócić szczególną uwagę, że – wbrew pojawiającym się w debacie na temat tej uchwały poglądom – za objęciem np. czynności depozytariusza funduszu inwestycyjnego przepisem art. 5 Prawa bankowego nie może przemawiać jego ust. 2 pkt 9. Jest w nim mowa o „wykonywaniu czynności zleconych, związanych z emisją papierów wartościowych” – dotyczy to jednak – jak wskazuje się w komentarzach – szczególnej usługi w postaci subemisji [3], która nie jest sensu stricto związana np. z rolą banku jako depozytariusza albo dystrybutora (a to właśnie z tego rodzaju działalnością banków inwestorzy wiążą swoje roszczenia).

Reasumując, w przekonaniu zespołu Financial Litigation Kancelarii, nie ma podstaw, by z dobrodziejstwa art. 37(2) k.p.c. korzystali inwestorzy indywidualni, którzy dochodzą swoich roszczeń z tytułu czynności co prawda dokonanych przez bank, ale innych niż ściśle określone w art. 5 ust. 1 i 2 Prawa bankowego. Za tym poglądem przemawiają silne argumenty i jest on (choć nie zawsze) podzielany przez sądy powszechne. Niemniej, w obliczu projektu nowelizacji Kodeksu z 2022 r., może to przestać mieć jakiekolwiek znaczenie.

Projekt nowelizacji Kodeksu z 2022 r.

Otóż uchwałą Senatu z dnia 8 września 2022 r., do Sejmu trafił projekt ustawy zmiany ustawy – Kodeksu postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (obecnie druk 2650, dalej jako „Projekt”). O projekcie tym pisaliśmy już w kontekście potencjalnych zmian w zakresie wspomnianych opłat od pozwów. Niemniej, zawiera on również inny, nowy przepis – art. 37(3) k.p.c.

Ustawodawca dąży nim do wprowadzenia kolejnego, a zarazem bardzo szerokiego odstępstwa od zasady pozywania przed sąd właściwy dla pozwanego. I tak, zgodnie z propozycją, w Kodeksie miałby zostać dodany następujący przepis:

Art. 37(3). Powództwo o roszczenie wynikające z umowy o świadczenie usług lub wykonywania czynności na rzecz osoby fizycznej przez instytucję finansową w rozumieniu art. 4 pkt 4 ustawy z dnia 5 sierpnia 2015 r. o nadzorze makroostrożnościowym nad systemem finansowym i zarządzaniu kryzysowym w systemie finansowym (Dz. U. z 2022 r. poz. 963 i 1488) skierowane przeciwko tej instytucji albo jej następcy prawnemu można wytoczyć przed sąd właściwy dla miejsca zamieszkania powoda, chyba że właściwość sądu dla dochodzenia takiego roszczenia została określona w przepisach szczególnych.

Jak wynika z treści projektowanego przepisu i uzasadnienia Projektu:

  1. ma on objąć nie tylko roszczenia konsumentów, ale po prostu osób fizycznych (a więc niezależnie od ich zakwalifikowania na podstawie przepisów sektorowych do grona klientów detalicznych albo profesjonalnych);
  2. ma na względzie jedynie dobro potencjalnych powodów, a nie pozwanych – jak wskazano w jego uzasadnieniu, Projekt ma „ułatwić dostęp do sądu osobom poszkodowanym w takim przypadku, analogicznie jak przy nabyciu obligacji za pośrednictwem banku, poprzez umożliwienie wytoczenia powództwa przed sąd miejsca zamieszkania powoda”, a to wobec tego, że „dochodzenie przez nich roszczeń w miejscu wskazanym przez obowiązujące regulacje Kpc jest istotną przeszkodą.”;
  3. nie ma znajdować zastosowania w odniesieniu do sytuacji już szczególnie uregulowanych we wspomnianym art. 37(2) p.c., ale także art. 10 ustawy z dnia 11 września 2015 r. o działalności ubezpieczeniowej i asekuracyjnej oraz art. 20 i art. 34a ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych.

Reasumując, w uproszczeniu Projekt ma niejako powielić rozwiązania przeznaczone dotychczas dla – co do zasady – kredytobiorców, i objąć nimi inwestorów indywidualnych.

Ryzyka związane z Projektem

Przedmiotowa zmiana, choć zapewne ułatwi w sensie praktycznym wytoczenie i popieranie powództw przez inwestorów indywidualnych czujących się poszkodowanymi przez podmioty rynku finansowego, to jednak nie przyczyni się – w naszej ocenie – do osiągnięcia głównego celu Projektu, tj. poprawy bezpieczeństwa na rynku finansowym. Dlaczego?

Po pierwsze pojawia się obawa, że sprawy z zakresu skomplikowanej materii rynków kapitałowych będą trafiać także do mniejszych ośrodków sądowych, które mogą nie być odpowiednio przygotowane do zmierzenia się z tą materią i jej specyfiką.

W praktyce może to prowadzić m.in. do przerzucania faktycznego ciężaru orzekania z sądu na biegłego sądowego, co niewątpliwie wydłuży czas orzekania, zwiększy koszty postępowania, jak i będzie sprzeczne z funkcją biegłego jako taką – o czym pisaliśmy w niedawnej publikacji na naszym blogu. Wydaje się, że jedyną radą na taką sytuację jest konieczność zadbania o przygotowanie sądów do orzekania w sprawach z zakresu szeroko pojętego rynku finansowego, co w praktyce może okazać się bardzo trudne, a wręcz niewykonalne (skoro tego rodzaju sprawa mogłaby trafić w zasadzie do każdego sądu, od Sądu Okręgowego w Warszawie czy Krakowie po Sąd Rejonowy w Augustowie czy Biskupcu).

Jak słusznie w tym kontekście wskazują przedstawiciele Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami w uwagach do poprzedniej wersji Projektu (druk 754) „Spory na rynku finansowym należą do jednych z najbardziej złożonych, a tendencje rozwoju rynku i zmian regulacyjnych, nieustannie pogłębiają ten trend. Wprowadzenie właściwości przemiennej, a zatem upowszechnienie rozpatrywania specjalistycznych spraw z rynku finansowego, powinno być poprzedzone rozbudowanym cyklem szkoleniowym sędziów, w materii, w której mają oni wydawać wyroki. Pominięcie takiego działania, może prowadzić, do tego, że takie wyroki będą notorycznie zmieniane w II instancji (w części także poprzez skierowanie ich do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji) lub na etapie postępowania przed Sądem Najwyższym. Prowadzić to będzie zarówno do dalszego przeciążenia systemu sądownictwa, przedłużania postępowań, jak i może wpływać na dużą skalę rozbieżności w orzecznictwie”. [4]

Po drugie, proponowana zmiana wydaje się oddalać nas od idei powstania Sądu Rynku Kapitałowego, będącego jednym z postulatów „Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego”, przyjętej przez Radę Ministrów w 2019 r., przynajmniej w zakresie w jakim opisywaliśmy to na naszym blogu we wrześniu br. Otóż według założeń, Sąd Rynku Kapitałowego („SRK”) – będący sądem wysoko wyspecjalizowanym – miał rozstrzygać sprawy między instytucjami finansowymi, które mają charakter jednoznacznie profesjonalny i gospodarczy, ale również, najprawdopodobniej, sprawy między instytucjami a ich klientami.

Czy w takim razie proponowane zmiany na mocy Projektu spowodują, że kognicja SRK zostanie ograniczona wyłącznie do spraw między instytucjami, a sprawy wytaczane przez ich klientów będą rozstrzygane przez ośrodki sądowe w całej Polsce? Obecnie te sprawy są co do zasady skupione w dużych sądach wielkich miast, tam bowiem znajdują się siedziby pozywanych instytucji finansowych – pozwala to na odpowiednio „wycelowane” akcje szkoleniowe dla sędziów, jak i uspójnia tendencje orzecznicze (choć nie zawsze korzystne). Projekt, jeżeli zostanie uchwalony i wejdzie w życie, niewątpliwie stałby w sprzeczności z postulatami specjalizacji sądów i jednolitości poglądów orzeczniczych na dany temat.

Obecnie Projekt jest na etapie kolejnych konsultacji, a o jego dalszych losach będziemy informować w kolejnych wpisach.

Przypisy:

[1] A. Partyk [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Postępowanie procesowe. Komentarz aktualizowany, red. O. M. Piaskowska, LEX/el. 2021, art. 37(2). Jak wskazano w komentarzu, „Omawiany przepis nie znajduje natomiast zastosowania do roszczeń mających swoje źródło w innych niż czynności bankowe działaniach banku, zwłaszcza ujętych w art. 6 ustawy z 29.08.1997 r. – Prawo bankowe (Dz.U. z 2018 r. poz. 2187 ze zm.), jak w szczególności czynności związane z obrotem papierami wartościowymi, nabywaniem nieruchomości lub świadczeniem usług konsultacyjno-doradczych.”

[2] Jak wskazał jeden z Sądów Okręgowych rozpoznających sprawę z udziałem członków zespołu Financial Litigation w roli pełnomocników banku, którą to przekazał do sądu właściwego miejscowo dla instytucji finansowej: „Wobec przyjęcia, że przyjęcie zapisu na certyfikaty nie stanowiło czynności bankowej, art. 37(2) k.p.c., nie znajduje uzasadnienia.” Postanowienie jest prawomocne.

[3] L. Kociucki [w:] B. Bajor, J. M. Kondek, K. Królikowska, L. Kociucki, Prawo bankowe. Komentarz do przepisów cywilnoprawnych, Warszawa 2020, art. 5.

[4] https://www.senat.gov.pl/prace/proces-legislacyjny-w-senacie/inicjatywy-ustawodawcze/inicjatywa,211.html

 

 

Napisz do autorów:

Aleksandra Grzesiak SPCG

Aleksandra Grzesiak

radca prawny
Senior Associate

Szymon Jelonek SPCG

Szymon Jelonek

radca prawny
Associate

Wykorzystanie opinii biegłego sądowego z innego postępowania w procesie cywilnym – korzyści, ryzyka i zagrożenia wynikające z zastosowania art. 278(1) k.p.c. w sprawach z udziałem instytucji finansowych

Wykorzystanie opinii biegłego sądowego z innego postępowania w procesie cywilnym – korzyści, ryzyka i zagrożenia wynikające z zastosowania art. 278(1) k.p.c. w sprawach z udziałem instytucji finansowych

Czytaj: 12 min

Od wejścia w życie art. 278(1) k.p.c. – zgodnie z którym sąd może dopuścić dowód z opinii sporządzonej na zlecenie organu władzy publicznej w innym postępowaniu przewidzianym przez ustawę – minęły trzy lata [1]. Zasadniczym celem tej zmiany, jak to zwykle bywa w polskich realiach, było przyspieszenie postępowań sądowych. W tym czasie przepis zdążył obrosnąć praktyką, także na gruncie spraw, w których zespół Financial Litigation kancelarii SPCG reprezentuje instytucje finansowe w sporach z ich klientami.

Jednocześnie, zagadnienie opinii biegłego wzbudziło zainteresowanie na niedawnym seminarium prowadzonym przez nasz zespół dla Izby Domów Maklerskich, dlatego też w niniejszej publikacji przedstawimy szczegółowo korzyści oraz ryzyka związane z instytucją regulowaną w art. 278(1) k.p.c., które obserwujemy w prowadzonych postępowaniach.

Dlaczego art. 278(1) k.p.c. może mieć znaczenie dla postępowań z udziałem instytucji finansowych?

Jeżeli na przykład inwestycja w długoterminowy instrument finansowy nie przyniosła oczekiwanego zwrotu, część inwestorów może zdecydować się na wystąpienie przeciwko emitentowi tego instrumentu lub instytucjom odpowiedzialnym za dystrybucję lub inne powiązane z tym instrumentem czynności, o jakąś formę kompensaty uszczerbku powstałego z tego tytułu. Abstrahując od zasadności takich roszczeń, jeśli w wielu równoległych postępowaniach badane są podobne okoliczności na gruncie tej samej inwestycji, potencjał zastosowania art. 278(1) k.p.c. (a zatem wykorzystania w wielu sprawach jednej i tej samej opinii biegłego) jest ogromny. Podobnie, jeżeli postępowaniom cywilnym towarzyszy postępowanie karne wobec danego podmiotu lub jego pracowników albo zarządzających.

Dowód z opinii biegłego – ogółem i w sprawach z udziałem instytucji finansowej

Zanim jednak dokonamy analizy korzyści i ryzyk związanych z zastosowaniem art. 278(1) k.p.c., w pierwszej kolejności przybliżenia wymaga istota dowodu z opinii biegłego sądowego jako takiego. W toku prowadzanych postępowań sądowych często zachodzi potrzeba sięgnięcia po „wiadomości specjalne”, tj. informacje wykraczające poza zakres „wiadomości i doświadczenia życiowego ogółu osób inteligentnych i ogólnie wykształconych” [2]. W tym celu powoływany jest biegły sądowy (art. 278 § 1 k.p.c.) – niezależny ekspert, posiadający „teoretyczne i praktyczne wiadomości specjalne w danej gałęzi nauki, techniki, sztuki, rzemiosła, a także innych umiejętności” [3]. Jego zadaniem jest wyjaśnienie istotnych w sprawie okoliczności, przy uwzględnieniu zebranego i udostępnionego mu materiału dowodowego, z punktu widzenia wiedzy specjalistycznej [4].

W sporach inwestorów indywidualnych z instytucjami finansowymi sądy dopuszczają dowody z opinii biegłych sądowych (lub zespołu biegłych) z zakresu rynku finansowego, w tym z zakresu funduszy inwestycyjnych oraz obrotu instrumentami finansowymi, m.in. celem analizy i wyjaśnienia:

  1. charakterystyki danego instrumentu finansowego,
  2. kwestii związanych z problematyką wyceny aktywów funduszu, działania struktury spółek celowych lub dźwigni finansowej,
  3. czy też – wprost – ustalenia obiektywnych przyczyn spadku wartości określonych instrumentów finansowych.

Tezy te, uszczegółowione w konkretnym postępowaniu i badane przez biegłego na zlecenie sądu, miałyby służyć w szczególności: (a) wykazaniu przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanej instytucji finansowej, (b) ocenie wpływu sposobu wykonywania obowiązków ustawowych przez pozwane podmioty na wartość tych instrumentów, czy też (c) ustaleniu stopnia przyczynienia stron do powstania (zwiększenia się) szkody.

O ile przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego sądowego jest w wielu przypadkach konieczne, o tyle może to uderzać w ekonomikę procesową, prowadząc zarówno do zwiększenia kosztów postępowania, jak i jego wydłużenia.

Wychodząc naprzeciw wskazanym potrzebom i problemom, ustawodawca zdecydował się na dodanie do Kodeksu postępowania cywilnego powołanego wyżej przepisu art. 278(1) k.p.c., przewidującego możliwość wykorzystania w procesie cywilnym opinii sporządzonej uprzednio w innym postępowaniu.

Istota instytucji określonej w art. 278(1) k.p.c.

Omawiany przepis określa dwa warunki, które muszą być spełnione łącznie, aby opinia przygotowana w innej sprawie mogła stać się dowodem w postępowaniu cywilnym. Otóż musi być ona sporządzona:

  1. na zlecenie organu władzy publicznej (a więc nie tylko sądu, lecz także organu administracyjnego lub prokuratora) oraz
  2. w innym postępowaniu przewidzianym przez ustawę (a więc nie tylko cywilnym, ale także administracyjnym lub karnym).

W razie spełnienia powyższych przesłanek, sąd w procesie cywilnym może wydać postanowienie o dopuszczeniu dowodu z opinii z innej sprawy w trybie art. 278(1) k.p.c., co kwalifikuje taki dokument jako dowód z opinii biegłego.

W praktyce oznacza to możliwość wykorzystania w procesie cywilnym opinii sporządzonych w bardzo szerokim spektrum spraw, tj. cywilnych, karnych, jak i administracyjnych, jeżeli tylko zostały sporządzone na zlecenie sądu lub innego organu prowadzącego dane postępowanie.

Na mocy analizowanego przepisu nie ma natomiast możliwości dopuszczenia jako dowodu z opinii biegłego tzw. opinii prywatnej, tj. opinii sporządzonej w innym postępowaniu na zlecenie samej strony (a nie organu). Opinia taka – z racji braku dostatecznych gwarancji jej obiektywizmu – stanowi wyłącznie element argumentacji prawnej i faktycznej strony, który nie jest wiążący dla sądu.

Do momentu wejścia w życie art. 278(1) k.p.c. rola pisemnej opinii biegłego sporządzonej w innym postępowaniu nie była jednoznaczna. Część doktryny stała na stanowisku, że opinia sporządzona na potrzeby innego postępowania nie stanowiła dowodu w ogóle, lecz co najwyżej materiał pomocniczy przy ocenie opinii biegłego sporządzonej w danej sprawie [5]. Inna koncepcja zakładała, że opinia biegłego pochodząca z innego postępowania nie mogła stanowić w procesie cywilnym środka dowodowego w rozumieniu art. 278 k.p.c., lecz pozostawała dowodem z dokumentu prywatnego, a zatem dowodem tego, że osoba, która podpisała opinię, złożyła oświadczenie określonej treści (art. 245 k.p.c.). Zwolennicy najbardziej liberalnej koncepcji, powołując się na obowiązujący w procedurze cywilnej otwarty katalog środków dowodowych (art. 309 k.p.c.), wskazywali na dopuszczalność kwalifikacji takiej opinii jako dowodu z opinii biegłego sądowego [6].

Mając wszystko powyższe na uwadze, należy przejść do analizy korzyści, ryzyk i zagrożeń związanych z omawianą instytucją prawną.

Korzyści płynące z regulacji art. 278(1) k.p.c.

Po pierwsze, wejście w życie art. 278(1) k.p.c. wyeliminowało opisany wyżej stan niepewności, rozstrzygając w sposób definitywny status opinii biegłego pochodzącej z innego postępowania. Opinia spełniająca przesłanki określone w ww. artykule została uznana za pełnowartościowy dowód w rozumieniu art. 278 k.p.c., czyli po prostu za opinię biegłego sądowego (a nie dokument prywatny czy też inny środek dowodowy).

Po drugie, omawiany przepis niewątpliwie przyczynia się do znacznego zmniejszenia kosztów, pozytywnie wpływając na ekonomikę postępowania.

Biegłemu, który sporządził pierwotną opinię, nie należy się dodatkowe wynagrodzenie za wykorzystanie tej opinii jako dowodu w innej sprawie w trybie art. 278(1) k.p.c. Biegły ma prawo do otrzymania wynagrodzenia wyłącznie za sporządzenie opinii uzupełniającej do opinii pierwotnej oraz do zwrotu wydatków związanych z czynnościami podejmowanymi w postępowaniu, w którym jego opinia została wykorzystana jako dowód na podstawie art. 278(1) k.p.c.

Trzeba przy tym wskazać, że koszty sporządzenia opinii biegłego sądowego w danym postępowaniu nie są sztywno określone i mogą się istotnie różnić w zależności od stopnia skomplikowania danej sprawy oraz kwalifikacji biegłego (a z praktycznych obserwacji zespołu kancelarii wynika, że na rynku niełatwo o dobrego, obiektywnego biegłego o odpowiednich kwalifikacjach, a to z uwagi na specjalistyczny i skomplikowany charakter spraw spornych z zakresu rynku kapitałowego).

Rozporządzenie, które reguluje zagadnienie wynagrodzenia biegłego, określa jedynie tzw. „widełki”, w jakich powinna się zmieścić jego stawka godzinowa. Wysokość tego wynagrodzenia jest natomiast uzależniona od stopnia złożoności problemu będącego przedmiotem opinii, nakładu pracy biegłego oraz warunków, w jakich opracowano opinię [7]. Oznacza to, że w sporach z udziałem instytucji finansowych, w których często występują skomplikowane stany faktyczne, a akta sprawy potrafią liczyć kilkanaście (czy nawet kilkadziesiąt) tomów, koszty takiej opinii mogą być znaczne. I choć początkowo wydatki na przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego sądowego pokrywa strona wnioskująca o jego dopuszczenie lub sam sąd, należy liczyć się z tym, że ostatecznie koszty te (jako część kosztów postępowania) ponosi strona przegrywająca proces (art. 98 § 1 k.p.c.).

Po trzecie, oprócz kosztów sporządzenia opinii od podstaw, istotne znaczenie ma również czas jej sporządzenia. Także ten element – analogicznie do wynagrodzenia biegłego – nie został odgórnie uregulowany przez ustawodawcę, ale każdorazowo, przy uwzględnieniu stopnia zawiłości sprawy i dostępności biegłych sądowych w danej dziedzinie, jest ustalany przez sąd. Praktyka pokazuje, że w złożonych sprawach z zakresu financial litigation, okres sporządzania opinii przez biegłego może trwać nawet kilkanaście miesięcy lub dłużej.

Możliwość wykorzystania opinii sporządzonej w innym postępowaniu znacznie skraca czas oczekiwania, albowiem nie zachodzi potrzeba sporządzania przez biegłego opinii od podstaw i dublowania dokonanych już czynności. W takich przypadkach zazwyczaj wystarczy złożenie przez biegłego dodatkowych wyjaśnień lub pisemnego uzupełnienia opinii na zasadzie art. 286 k.p.c. – z odniesieniem do indywidualnych elementów tej konkretnej sprawy po zarzutach i wnioskach stron.

Reasumując, z punktu widzenia opisanych wyżej zagadnień, analizowaną zmianę należy oceniać pozytywnie. Przyczynia się ona zarówno do zmniejszenia kosztów, jak i skrócenia postępowań cywilnych, przy czym pierwsze jest szczególnie istotne dla strony przegrywającej, drugie zaś – wygrywającej.

Ryzyka związane z zastosowaniem art. 278(1) k.p.c.

Omawiana instytucja nie jest jednak pozbawiona wad, szczególnie z punktu widzenia interesów procesowych instytucji finansowej będącej w sporze z inwestorem. Obserwujemy je w praktyce, dostrzeżono je również w doktrynie i orzecznictwie. Co więcej, już w trakcie prac legislacyjnych podnoszono, że z projektowanym wtedy przepisem wiąże się ryzyko naruszenia podstawowych zasad procesu cywilnego, tj. zasad bezpośredniości, kontradyktoryjności, rzetelnego procesu oraz praw stron do obrony ich słusznych interesów.

Poniżej przedstawimy Państwu te zagrożenia, wskazując przy okazji, na czym można oprzeć ewentualne zarzuty względem zastosowania art. 278(1) k.p.c. przez sąd.

Po pierwsze, kluczową rolę odgrywa zasada bezpośredniości, sformułowana w art. 235 § 1 k.p.c. Zgodnie z nią, postępowanie dowodowe odbywa się, co do zasady, przed sądem orzekającym [8]. Jak wskazuje się w doktrynie, oznacza to, że sąd, który wydaje wyrok w danej sprawie, powinien „osobiście zetknąć się z dowodami” [9]. W przypadku, gdy sąd dopuści opinię biegłego z innej sprawy w trybie art. 278(1) k.p.c., nie będzie to miało miejsca.

Bynajmniej nie chodzi tylko o samą opinię biegłego, która – jako dokument – zostanie przecież wpięta do akt i zarówno sąd, jak i strony, będą miały możliwość zapoznania się z jej treścią (a w razie potrzeby złożenia stosownych wniosków o uzupełnienie lub wyjaśnienie opinii). Chodzi przede wszystkim o kwestię dokumentów źródłowych, na podstawie których sporządzona została taka opinia.

Biegły sądowy sporządza bowiem opinię na zlecenie organu prowadzącego postępowanie w oparciu o materiał dowodowy znajdujący się w aktach danej sprawy (w tej części, w jakiej akta zostały mu udostępnione, niezbędnej dla sporządzenia opinii w danym obszarze). Jeżeli zatem strony nie brały udziału w postępowaniu, w którym sporządzona została pierwotna opinia (nie były stronami tego postępowania lub też z innych przyczyn nie brały w nim aktywnego udziału), istnieje ryzyko, że opinia ta oparta będzie na dowodach, z którymi ani sąd, ani strony nie miały styczności.

Rodzi to dalej idące konsekwencje, ponieważ strona, która nie brała aktywnego udziału w postępowaniu dowodowym w sprawie, z której pochodzi pierwotna opinia (np. nie zadawała pytań świadkom, nie miała styczności z dokumentami złożonymi w tej sprawie), nie będzie w stanie zbadać, czy zawarte w tej opinii ustalenia biegłego były uzasadnione w świetle zgromadzonego w niej materiału dowodowego. Prowadzi to de facto do pozbawienia strony narzędzi weryfikacji takiej opinii, godząc w zasady rzetelnego procesu oraz pozbawiając stronę prawa do obrony jej słusznych racji [10].

Po drugie, z regułą bezpośredniości ściśle związana jest kolejna z naczelnych zasad procesu cywilnego tj. zasada kontradyktoryjności. Zakłada ona, że to na stronach (a nie sądzie rozstrzygającym sprawę) spoczywa ciężar gromadzenia dowodów na poparcie podnoszonych twierdzeń. Rolą sądu orzekającego w sprawie cywilnej nie jest koncentracja materiału dowodowego, lecz ocena dowodów zebranych i przedstawionych przez strony. Logiczną konsekwencją takiej zasady jest to, że w zależności od inicjatywy dowodowej stron materiał dowodowy w danej sprawie może się różnić, a tym samym – różnić będzie się zakres materiału źródłowego, na podstawie którego sporządzona zostanie opinia biegłego.

Tymczasem zasada kontradyktoryjności, która premiuje stronę bardziej zaangażowaną, posługującą się jakąś taktyką procesową, może zostać zaburzona. Można podać dwa przykłady:

  1. jeśli w postępowaniu cywilnym, do którego dołączana jest opinia z innej sprawy, powód pozostaje bierny i nie wykazuje dostatecznej inicjatywy (co powinno stanowić szansę dla pozwanego i jego pełnomocnika), sąd – dopuszczając opinię z innego postępowania, opartą na szerokim materiale dowodowym – niejako wyręcza tego powoda, niwelując skutki jego wadliwych czy nieumiejętnych działań,
  2. jeśli postępowanie, z którego pochodzi opinia, było postępowaniem administracyjnym lub karnym, to nie inicjatywa czy dbałość stron doprowadziła do zebrania określonego materiału, lecz korzystający z wielu praw i przywilejów organ publiczny.

Szczególnie niebezpieczna może okazać się sytuacja, w której np. przeciwko tej samej instytucji finansowej prowadzone są równolegle dwa rodzaje postępowań – proces cywilny (np. odszkodowawczy) oraz karny (dotyczący np. jednego z grupy przestępstw przeciwko mieniu).

W postępowaniu karnym, zupełnie odmiennie od procesu cywilnego (w którym to na stronach spoczywa ciężar dowodzenia swoich racji – art. 6 k.c. oraz art. 232 k.p.c.), dowody gromadzone są w toku postępowania przygotowawczego przez organy ścigania, często bez udziału i wiedzy stron. Uczestnicy postępowania przygotowawczego (podejrzany i pokrzywdzony) mają ograniczony dostęp do akt postępowania, a wnioski o uzupełnienie materiału dowodowego mogą składać po zakończeniu czynności w śledztwie. Strony postępowania często dopiero na końcowym etapie dowiadują się, że w sprawie sporządzona została opinia biegłego sądowego (w oparciu o materiał dowodowy, na który zasadniczo nie miały wpływu), a ich rola ogranicza się do zapoznania się z jej treścią oraz złożenia ewentualnych zastrzeżeń [11].

Ponadto, niezależnie od wskazanych przeszkód natury obiektywnej, również zamierzoną strategią obrońcy występującego w procesie karnym może być przyjęcie biernej postawy procesowej, skutkującej brakiem inicjatywy dowodowej. W procesie karnym to na organach ścigania spoczywa bowiem ciężar wykazania winy domniemanego sprawcy, a oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swej niewinności ani dostarczania dowodów na swoją niekorzyść (art. 74 § 1 k.p.k.).

Kształt i zakres materiału dowodowego zgromadzonego w danej sprawie ma natomiast niezwykle istotne znaczenie dla brzmienia opinii, sporządzonej na jego podstawie. Brak adekwatnej inicjatywy dowodowej stron w procesie karnym (spowodowany zamierzonym lub nie brakiem czynnego udziału strony w postępowaniu dowodowym) rodzi ten skutek, że materiał dowodowy może być zgromadzony w sposób wybiórczy, a przez to być niepełny. Rodzi to uzasadnione ryzyko, że sporządzona na podstawie takiego materiału dowodowego opinia (wykorzystana następnie w procesie cywilnym), będzie niekompletna, a jej wnioski niezgodne z rzeczywistym stanem rzeczy. Stanowi to poważne zagrożenie tak dla zasady kontradyktoryjności, jak i dla zasady uczciwego procesu [12].

Należy jeszcze postawić pytanie – skąd inwestor pozywający w sprawie cywilnej instytucję finansową wie, że w obrocie funkcjonuje jakaś opinia biegłego, którą można by wykorzystać? Źródeł takiej wiedzy może być kilka:

  1. informacja o równoległych postępowaniach jest obecna w debacie publicznej – czy to za sprawą analiz w mediach branżowych, czy to z uwagi na komunikaty jednostek prokuratury, Komisji Nadzoru Finansowego, czy też Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów;
  2. inwestor ma jakiś status w równoległym postępowaniu – pokrzywdzonego, oskarżyciela posiłkowego, czy choćby świadka;
  3. inwestor jest reprezentowany przez pełnomocników z kancelarii, która reprezentuje interesy tego inwestora lub mu podobnych także w równoległych postępowaniach – karnych czy cywilnych;
  4. inwestorzy wymieniają się informacjami na dedykowanych forach czy w ramach stowarzyszeń powołanych do reprezentacji ich interesów w najszerszym możliwym spektrum.

Wreszcie, czego nie sposób pominąć, dowód z opinii biegłego, także z innego postępowania, może być powołany przez sąd cywilny z urzędu, bez inicjatywy stron, na podstawie art. 232 zd. 2 w zw. z art. 278 § 1 i art. 278(1) k.p.c. Tym samym źródłem wiedzy o innej opinii może być sam sąd, który np. zetknął się z nią w innych postępowaniach.

Mając powyższe na uwadze, omawiane ryzyka są tym bardziej znaczące, że dany powód (inwestor) nie musi być stroną postępowania, z którego pozyskiwana jest opinia biegłego sądowego, a wiedza o niej może pochodzić z zewnętrznych, szerokich źródeł.

Po trzecie, warto wskazać na jeszcze jedno istotne ryzyko, wywodzone z art. 278(1) k.p.c., ale na gruncie szerszego zjawiska, tj. masowości jednorodzajowych spraw z udziałem tej samej instytucji finansowej. Ryzyko to sygnalizowaliśmy już w artykule dla Dziennika Gazety Prawnej, pt. „Sąd rynku kapitałowego a doświadczenia z tzw. Wydziału Frankowego”, który rozwinęliśmy w niedawnej publikacji na naszym blogu.

Z praktyki wynika, że gdy przeciwko konkretnej instytucji finansowej toczy się szereg analogicznych postępowań, wszczętych przez inwestorów indywidualnych, którzy zainwestowali w ten sam produkt, sądy chętnie sięgają do art. 278(1) k.p.c., wykorzystując opinię sporządzoną w jednej z takich spraw (zwykle wszczętej jako pierwszej) w szeregu kolejnych postępowań.

Rodzi to uzasadnione ryzyko, że opinia ta (siłą rzeczy niekorzystna dla którejś ze stron) może się „upowszechnić” i niezwykle trudne może okazać się przekonanie sądu, choćby w innym składzie, do odmiennych wniosków niż z niej wynikające. Zebrane przez nas doświadczenia pokazują, że sądy, dysponujące już opinią dotyczącą danej inwestycji, niechętnie podchodzą do wniosków stron o powołanie nowego biegłego (czy zespołu biegłych) i sporządzenie nowej opinii od podstaw.

Natomiast gdy w postępowaniu, z którego pochodzi pierwotna opinia, zapadł już wyrok uwzględniający wnioski tej opinii (niekorzystne dla instytucji finansowej), ryzyko „zautomatyzowanego” zaakceptowania tej opinii w innym postępowaniu istotnie wzrasta, czyniąc jej badanie pozornym.

Praktykę tę należy oceniać jako szczególnie niebezpieczną w kontekście coraz większej liczby spraw trafiających aktualnie na wokandy sądów powszechnych z zakresu financial litigation, gdzie wizja rzetelnego procesu czasami ustępuje względom ekonomii procesowej.

Reasumując, zważywszy na opisane ryzyka, konieczne jest zachowanie ostrożności zarówno przy korzystaniu z opinii biegłego sporządzonej w innym postępowaniu, jak i przy dokonywaniu oceny tego środka dowodowego (art. 233 § 1 k.p.c.). W każdym przypadku, gdy strony zgłoszą wobec opinii, dopuszczonej jako dowód w trybie art. 278(1) k.p.c., umotywowane zastrzeżenia i wnioski, powinno dojść do dopuszczenia dowodu z uzupełniającej opinii w postępowaniu przed sądem orzekającym lub – co najmniej – zwrócenia się do biegłego o jej wyjaśnienie (art. 286 k.p.c.). Natomiast, gdy złożone przez biegłego wyjaśniania lub opinia uzupełniająca nie pozwolą na rozstrzygnięcie rozbieżności i wątpliwości stron, w pełni zasadne będzie dopuszczenie dowodu z opinii innego biegłego [13].

Podsumowanie i konkluzje

Rozwiązanie zawarte w art. 278(1) k.p.c., pozwalające na wykorzystanie opinii biegłego sądowego pochodzącej z innego postępowania (niekoniecznie cywilnego), należy oceniać pozytywnie z perspektywy zmniejszenia kosztów oraz przyspieszenia procesu cywilnego.

Instytucja ta jest szczególnie przydatna przy ocenie zagadnień specjalistycznych w sytuacji, gdy akta równoległych postępowań oparte są na tym samym lub zbliżonym stanie faktycznym, bądź też w przypadku, gdy przedmiotem opinii są kwestie o charakterze ogólnym, abstrakcyjnym, gdzie zachodzi możliwość formułowania wniosków opinii bez względu na indywidualne okoliczności sprawy [14].

Jednocześnie jednak, dowód ten, jak każde odstępstwo od podstawowych zasad procesu, powinien mieć charakter wyjątkowy i być stosowany wyłącznie tam, gdzie względy ekonomiki procesowej przeważają nad ewentualnymi zagrożeniami, na które wskazaliśmy powyżej.

Wymaga to od instytucji finansowej oraz profesjonalnego pełnomocnika tejże instytucji w postępowaniu cywilnym zachowanie szczególnej ostrożności i czujności w toku procesu i – w razie niedochowania przez sąd orzekający opisanych reguł – podniesienia stosownych zarzutów w apelacji. Omawiany przepis jest stosunkowo nowy, w związku z czym, nie ma jeszcze wielu orzeczeń prawomocnych, szczególnie w zakresie financial litigation, które pokazywałyby, jak tego rodzaju zarzuty apelacyjne są postrzegane przez sądy II instancji. Niemniej, jeśli dojdzie do naruszenia którejś z opisanych zasad, a ucierpi na tym interes klienta, niewątpliwie trzeba próbować.

Przypisy:

[1] Przepis, który wszedł w życie w dniu 7 listopada 2019 r., wprowadzono na mocy nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego z dnia 4 lipca 2019 r., tj. ustawy z dnia 4 lipca 2019 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2019 r. poz. 1469, 2089, z 2020 r. poz. 1086).

[2] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 2 marca 2022 r., sygn. akt III AUa 1202/20, LEX nr 3359730.

[3] Por. § 14 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 24 stycznia 2005 r. w sprawie biegłych sądowych (Dz.U.2005.15. z dnia 2005.01.26).

[4] Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 marca 2008 r., sygn. akt IV CSK 496/07, LEX nr 465046.

[5] E. Marszałkowska-Krześ [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz, red. E. Marszałkowska-Krześ, 2019, komentarz do art. 278, nb 7).

[6] J. Derlatka, Wykorzystanie dowodu z opinii biegłego sporządzonej w innej sprawie w postępowaniu cywilnym, Opublikowano: PS 2018/7-8/121-135).

[7] Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 24 kwietnia 2013 r. w sprawie określenia stawek wynagrodzenia biegłych, taryf zryczałtowanych oraz sposobu dokumentowania wydatków niezbędnych dla wydania opinii w postępowaniu cywilnym (Dz.U.2020.989 tj. z dnia 2020.06.03).

[8] „Dokonanie przez sąd ustaleń faktycznych na podstawie dowodów, które nie zostały w formalny sposób dopuszczone i przeprowadzone na rozprawie, narusza ogólne reguły postępowania dowodowego w zakresie bezpośredniości, jawności, równości stron i kontradyktoryjności” [wyrok SN z 20.08.2001 r. (I PKN 571/00), OSNP 2003, nr 14, poz. 330]; por. także wyroki SN: z 13.11.2003 r. (IV CK 212/02), LEX nr 172816.

[9] H. Dolecki, T. Radkiewicz [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz t. I (red. T. Wiśniewski), Warszawa 2021, LEX/el., komentarz do art. 235.

[10] A. Turczyn [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Postępowanie procesowe. Komentarz aktualizowany, red. O. M. Piaskowska, LEX/el. 2022, art. 278(1).

[11] T. Sobecki, Instytucja biegłego w postępowaniu karnym i postępowaniu cywilnym – podobieństwa i różnice, Opublikowano Radca Prawny Zeszyty Naukowe nr 1(26) / 2021.

[12] A. Turczyn [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Postępowanie procesowe. Komentarz aktualizowany, red. O. M. Piaskowska, LEX/el. 2022, art. 278(1).

[13] M. Sieńko [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz aktualizowany. Tom I. Art. 1-477(16), red. M. Manowska, LEX/el. 2022, art. 278(1).

[14] M. Sieńko [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz aktualizowany. Tom I. Art. 1-477(16), red. M. Manowska, LEX/el. 2022, art. 278(1).

 

Napisz do autorów:

Szymon Jelonek SPCG

Szymon Jelonek

radca prawny
Associate

Natalia Matuszewska SPCG

Natalia Matuszewska

aplikantka adwokacka
Junior Associate

Na horyzoncie wzrost ryzyk po stronie członków organów spółek

Na horyzoncie wzrost ryzyk po stronie członków organów spółek

Czytaj: 3 min

Jednym z najczęściej stosowanych przepisów Kodeksu karnego z obszaru white collar crime, jest tzw. przestępstwo niegospodarności, o którym mowa w przepisach art. 296 k.k. Zgodnie z brzmieniem § 1 tego przepisu popełnia czyn zabroniony ten, kto będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową (tj. większą niż 200.000 zł).

Karane jest również m.in. nieumyślne popełnienie tego przestępstwa (§ 3) oraz sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej, przez nadużycie udzielonych uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na sprawcy obowiązku (§ 1a – w takim przypadku nie jest wymagane wystąpienie szkody). Ryzyko odpowiedzialności na podstawie przepisów art. 296 k.k. jest jednym z głównych zagrożeń karnych dla osób zarządzających spółkami, przy podejmowaniu decyzji biznesowych, często trudnych, obarczonych ryzykiem gospodarczym, niepoddających się ocenie zerojedynkowej.

Na gruncie procedowanej obecnie w Sejmie – po odrzuceniu przez Senat – ustawy z dnia 7 lipca 2022 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw, ryzyka karne dla biznesu związane z obowiązywaniem art. 296 k.k. znacząco wzrosną.

Po pierwsze, w ustawie z dnia 7 lipca 2022 r. wprowadza się do Kodeksu karnego art. 306b k.k. Przepis ten określa typy przestępstw, które będą należały do kategorii zbrodni, a więc takich czynów, które zagrożone są karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3. Dotyczy to m.in. przestępstw z art. 296 § 1 i § 2 k.k., a więc niegospodarności, której konsekwencją jest wyrządzenie szkody, w tym takiego przypadku, w którym sprawca działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Tym samym w art. 306b wprowadza się typ przestępstwa w postaci zbrodni niegospodarności.

W przypadku, gdy sprawca przestępstwa z art. 296 § 1 lub 2 k.k. spowoduje szkodę w rozmiarach większych niż pięciokrotność kwoty określającej mienie wielkiej wartości (czyli szkodę większą niż 5 milionów złotych), podlegać będzie karze pozbawienia wolności od lat 3 do 20 (art. 306b § 1 k.k.). Jeżeli zaś szkoda ta będzie w rozmiarach większych niż dziesięciokrotność kwoty określającej mienie wielkiej wartości (czyli większa niż 10 milionów złotych), sprawca będzie podlegać karze pozbawienia wolności od lat 5 do 25.

Z ogólnych reguł Kodeksu karnego wynika, że w przypadku skazania na podstawie przepisów art. 306b k.k., wykonanie kary pozbawienia wolności – co do zasady – nie będzie mogło zostać orzeczone z warunkowym zawieszeniem jej wykonania.

Po drugie, procedowaną ustawą daje się Sądom możliwość orzeczenia wobec sprawcy przestępstwa z przepisów art. 306b, środka karnego w postaci pozbawienia praw publicznych (co do zasady na okres od roku do lat 10). Nadto, daje się Sądom możliwość orzeczenia wobec takiej osoby zakazów, a to: (i) zakazu zajmowania wszelkich lub określonych stanowisk, lub (ii) zakazu wykonywania wszelkich lub określonych zawodów, lub (iii) zakazu wykonywania wszelkiej lub określonej pracy na podstawie stosunku pracy, umowy agencyjnej, umowy zlecenia lub innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, lub umowy o dzieło. W przypadku gdy skazana zostanie osoba pełniąca funkcję publiczną, Sąd obligatoryjnie orzeka wspomniane zakazy w odniesieniu do działania takiej osoby w organach i instytucjach państwowych i samorządu terytorialnego, a także w spółkach prawa handlowego, w których Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego posiadają bezpośrednio lub pośrednio przez inne podmioty co najmniej 10% akcji lub udziałów. Wszystkie te środki orzeka się na okres – co do zasady – od roku do lat 15.

Po trzecie, ustawą z dnia 7 lipca 2022 r. zmienia się art. 296 § 4 k.k. zwiększając liczbę podmiotów, które domagać będą się mogły ścigania łagodniej karanego przestępstwa, tj. wspomnianego czynu z art. 296 § 1a k.k. polegającego na sprowadzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej, przez nadużycie udzielony uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na sprawcy obowiązku. Obecnie – jeżeli pokrzywdzonym nie jest Skarb Państwa, ściganie takiego przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego, co wyklucza możliwość złożenia takiego wniosku np. przez wspólników. Po zmianie przepisu, nawet gdy pokrzywdzonym nie jest Skarb Państwa, ściganie będzie możliwe na wniosek nie tylko pokrzywdzonego, ale także wspólnika, akcjonariusza lub udziałowca pokrzywdzonej spółki (lub członka pokrzywdzonej spółdzielni). Znacząco wpłynąć może to na ilość spraw w przedmiocie takiego przestępstwa, szczególnie w przypadku zmian lub sporów właścicielskich w spółkach.

Podsumowanie

Jak widać, procedowane zmiany w przepisach Kodeksu karnego mogą skutkować daleko idącymi konsekwencjami w szczególności dla osób zasiadających w zarządach spółek, w przypadku przyjęcia, że określone działania biznesowe wypełniły znamiona przestępstw z art. 296 k.k. Jeżeli zmiany te wejdą w życie, to jeszcze bardziej kluczowe stanie się przestrzeganie w działalności należytych reguł ostrożności, zaś w przypadku gdy wobec danej osoby sformułowane zostaną zarzuty, niezwłocznie zwrócenie się o pomoc prawną. Sprawy tego typu cechują się znacznym stopniem skomplikowania. Niejednokrotnie dla właściwego wytłumaczenia określonych działań wymagana jest znajomość specyfiki branży.

Konieczne jest zatem dysponowanie odpowiednim wsparciem prawnym, opartym na zrozumieniu funkcjonowania działalności danego biznesu, połączonym z głęboką wiedzą specjalistyczną i szerokim doświadczeniem w zakresie prawa karnego gospodarczego.

 

Napisz do autora:

Jacek Błachut SPCG

dr Jacek Błachut

adwokat
Counsel

Kredyty walutowe i złotówkowe w postępowaniach sądowych – różnice i podobieństwa

Kredyty walutowe i złotówkowe w postępowaniach sądowych – różnice i podobieństwa

Czytaj: 4 min

Zważywszy, że w 2018 r. do sądów powszechnych wpłynęło 8.280 pozwów frankowych, w 2020 r. – 37.669, a w 2021 r., kiedy to zaczął funkcjonować tzw. Wydział Frankowy, czyli XXVIII Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie, już 63.177 [1], należy postawić pytanie, czy również w wypadku kredytów złotówkowych bankom grozi podobna fala pozwów.

Odpowiedź na to pytanie zależy od losu pierwszych pozwów, które zostały już skierowane do sądów. Na wyroki w tych sprawach przyjdzie nam jeszcze poczekać. Tym niemniej wydaje się nieuniknione, że sądy będą patrzeć na te pozwy przez pryzmat spraw, które już znają, czyli tych dotyczących kredytów walutowych. Dlatego warto podjąć próbę analizy szans kwestionowania kredytów złotówkowych poprzez porównanie zarzutów formułowanych w wypadku kredytów walutowych i złotówkowych.

W wypadku kredytów złotówkowych w wypowiedziach publicznych kancelarii reprezentujących kredytobiorców, którzy zamierzają kwestionować kredyty złotówkowe, można wyróżnić trzy grupy zarzutów formułowanych wobec tych umów: dotyczące stosowanego wskaźnika WIBOR, dotyczące konstrukcji klauzul umownych określających zmienne oprocentowanie oraz dotyczące nienależytego poinformowania o ryzyku zmiennej stopy procentowej przy zawarciu umowy.

Zarzuty wobec WIBOR

Pierwsza grupa zarzutów dotyczy wskaźnika WIBOR jako podstawy ustalenia zmiennego oprocentowania umowy kredytu. Dotyczą one tego, że WIBOR jest wskaźnikiem nieadekwatnym, który nie określa kosztów pozyskania pieniądza na potrzeby akcji kredytowej (koszty takie ma określać oprocentowanie depozytów). Ponadto zarzuty dotyczą tego, że WIBOR nie jest ustalany na pod- stawie danych transakcyjnych, ale przewidywań banków. Wreszcie także i tego, że WIBOR ma być podatny na manipulację i konflikt interesów.

Nie trzeba wnikać w głębszą analizę tych zarzutów, żeby zauważyć istotne odmienności pomiędzy kwestionowaniem wskaźnika WIBOR a kwestionowaniem tabel kursowych w ramach procesów frankowych.

Po pierwsze, wskaźnik WIBOR jest stosowany na podstawie rozporządzenia BMR [Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/1011 z dnia 8 czerwca 2016 r. w sprawie indeksów stosowanych jako wskaźniki referencyjne w instrumentach finansowych i umowach finansowych lub do pomiaru wyników funduszy inwestycyjnych i zmieniające dyrektywy 2008/48/WE i 2014/17/UE oraz rozporządzenie (UE) nr 596/2014 – przyp. red], jako uregulowany w nim wskaźnik referencyjny. WIBOR jest ustalany przez GPW Benchmark S.A. na podstawie zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego. Tym samym miernik ten jest wskaźnikiem urzędowym, podczas gdy stosowanie tabel kursowych przez banki wynika ze zwyczaju rynkowego. W dużym stopniu ogranicza to możliwość kwestionowania prawidłowości czy adekwatności WIBOR-u jako wskaźnika referencyjnego.

Po drugie, WIBOR jest ustalany przez podmiot zewnętrzny wobec stron umów kredytu złotówkowego. Tymczasem w wypadku kredytów walutowych, tabela kursów jest ustalana przez bank będący zarazem stroną stosunku umownego. Jest to jedna z podstawowych przyczyn kwestionowania tabel kursowych przez sądy. Ustalanie WIBOR przez podmiot zewnętrzny w istotnym stopniu eliminuje możliwość jego kwestionowania.

Osobnym zagadnieniem są przy tym skutki wyeliminowania wskaźnika WIBOR z umowy. Zależą one od tego, czy wyeliminowanie będzie dotyczyć tylko samego wskaźnika, czy całej klauzuli oprocentowania. Jeżeli wyeliminujemy sam wskaźnik, to niewykluczone będzie zastosowanie tzw. testu niebieskiego ołówka i usunięcie kwestionowanego elementu przy pozostawieniu pozostałej części klauzuli oprocentowania, czyli marży. W takim wypadku oprocentowanie kredytu byłoby równe marży. Jeżeli natomiast usunięcie będzie dotyczyło całej klauzuli oprocentowania, to skutki mogą być dwojakie: albo umowa staje się umową kredytu darmowego, albo też umowa upada w całości, ze względu na upadek elementu określającego główne świadczenie kredytobiorcy. Teoretycznie w wypadku braku określenia oprocentowania możliwe byłoby sięgnięcie po art. 359 par. 2 k.c., określający odsetki kapitałowe ustawowe. W praktyce przyjęcie takiego rozwiązania jest jednak mało prawdopodobne.

Zarzuty dotyczące konstrukcji klauzul umownych

Druga grupa zarzutów dotyczy sformułowania klauzuli oprocentowania i zawarcia w niej elementów abuzywnych: potencjalnie nieprecyzyjnych, niejasnych czy niekorzystnych dla konsumenta. Generalna ocena tego zarzutu nie jest możliwa. Jego skuteczność zależy od sformułowania konkretnej klauzuli. Już od dłuższego czasu znane są wątpliwości co do zgodności z prawem niektórych elementów klauzul określających zmienne oprocentowanie (niektóre zostały wpisane do rejestru klauzul abuzywnych w czasie, kiedy rejestr ten był prowadzony). Dotyczy to np. elementów klauzul określających przesłanki zmiany oprocentowania. Również tzw. klauzule dolnego progu, czyli wykluczające zmiany oprocentowania na niekorzyść banku poniżej pewnej granicy, budzą wątpliwości w tym zakresie (por. wyrok TSUE z dnia 9 lipca 2020 r. w sprawie C-452/18).

W razie przyjęcia, że klauzula oprocentowania jest bezskuteczna w całości, skutkiem jej usunięcia będzie, jak już wskazano, uznanie umowy za kredyt darmowy, upadek umowy lub (co mało prawdopodobne) zastosowanie odsetek ustawowych. W razie bezskuteczności tylko części klauzuli dotyczącej zmiany oprocentowania, jej wyeliminowanie będzie skutkowało utrwaleniem pierwotnie określonej w umowie stawki oprocentowania (choć również w tym wypadku nie można wykluczyć upadku umowy, por. np. stanowisko Prezesa UOKiK wyrażone w piśmie z dnia 26 listopada 2018 r., DOZIK-025-2.2018, gdzie wskazano, że wyeliminowanie możliwości zmiany oprocentowania byłoby sprzeczne z naturą umowy kredytu o zmiennym oprocentowaniu).

Zarzuty o niewykonanie obowiązków informacyjnych

Trzecia grupa zarzutów dotyczy niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków informacyjnych przez bank. Kredytobiorcy utrzymują, że w momencie zawierania umowy nie otrzymali od banku informacji, które pozwoliłyby im w pełni zrozumieć wiążące się z umową ryzyko zmiennej stopy procentowej. Biorąc pod uwagę generalnie krytyczne stanowisko sądów w odniesieniu do wykonania przez banki obowiązków informacyjnych w zakresie ryzyka walutowego (w wypadku kredytów walutowych), należy spodziewać się również kwestionowania przez nie wykonania przez bank obowiązku informowania o ryzyku zmiennej stopy procentowej. Trzeba jednak wskazać, że niewykonanie obowiązków informacyjnych w orzecznictwie dotyczącym kredytów walutowych nie jest samo- dzielną podstawą unieważnienia umowy. Zawsze pojawia się jako element dodatkowy, uzupełniający zarzut abuzywności klauzul przeliczeniowych lub klauzul ryzyka. Jest to zgodne ze stanowiskiem Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który analizuje obowiązki informacyjne głównie w kontekście art. 4 ust. 2 Dyrektywy 93/13, a zatem jako podstawę objęcia kontrolą abuzywności postanowień dotyczących głównych świadczeń stron. Tym samym ryzyko przyjęcia niewykonania obowiązków informacyjnych jako samodzielnej podstawy unieważniania umów nie wydaje się wysokie.

Ponadto należy zwrócić uwagę, że odmiennie niż w wypadku kredytów walutowych, upadek kredytu złotówkowego nie jest oczywiście korzystny dla klienta. Upadek umowy powinien rodzić obowiązek uiszczenia kosztu kapitału, tak samo jak w wypadku kredytu walutowego. O ile w wypadku kredytu walutowego takie przekształcenie jest w typowych przypadkach korzystne dla klienta, o tyle w wypadku kredytu złotówkowego sytuacja jest niejasna. Powstaje bowiem pytanie, jak kalkulować koszty korzystania z kapitału w wypadku wyeliminowania wskaźnika WIBOR. Wydaje się, że niezależnie od przyjętej metody koszty te nie będą odbiegać od kosztów wynikających z zakwestionowanej umowy.

Podsumowując, wydaje się, że kwestionowanie kredytów złotówkowych będzie znacznie trudniejsze niż kredytów walutowych. Kwestionowanie samego WIBOR-u wydaje się mało prawdopodobne. Możliwe wydaje się podważenie poszczególnych klauzul dotyczących zmiennego oprocentowania, w połączeniu z zarzutem niepoinformowania lub nienależytego poinformowania o ryzyku, z tym, że upadek umowy w wyniku uznania zasadności tych zarzutów może okazać się mniej korzystny dla klienta niż utrzymanie umowy w mocy.

Tekst opublikowany w sierpniu 2022 r. na portalu aleBank, wydawcy miesięcznika finansowego Bank: https://alebank.pl/bankowosc-i-finanse-prawo-spcg-kredyty-walutowe-i-zlotowkowe-w-postepowaniach-sadowych-roznice-i-podobienstwa/?id=419698&catid=36802

===

Masz wątpliwości czy przedstawione ryzyka mogą dotyczyć prowadzonej przez Ciebie działalności – skontaktuj się z kancelarią lub napisz do autora.

===

Przypisy:

[1] Dane pozyskane z Ministerstwa Sprawiedliwości w trybie dostępu do informacji publicznej.

 

Napisz do autora:

Tomasz Spyra SPCG

dr Tomasz Spyra

radca prawny
Partner

Grywalizacja na rynku kapitałowym

Grywalizacja na rynku kapitałowym

Czytaj: 3 min

W dobie intensywnej cyfryzacji i rozwoju technologicznego, firmy inwestycyjne stoją przed licznymi dylematami, nie tylko związanymi z ciągłym dostosowywaniem się do dynamicznie zmieniającego się otoczenia prawnego, muszą też dbać o to, aby ich model biznesowy odpowiadał na potrzeby klientów, które również ewoluują. Ciągłe poszukiwania nowych dróg dotarcia do klienta, ale też walka o utrzymanie klienta już pozyskanego, w tym klienta młodego, czyli klienta, który nie tylko nie korzysta z tradycyjnych środków przekazu, dla którego wcale nie jest najwyższą wartością możliwość „spotkania się z doradcą w POK”, ale który również, jeżeli chodzi o styl obsługi, preferuje coś, czego rynek do tej pory nie oferował powodują, iż firmy inwestycyjne muszą szukać odpowiedzi w najnowszych dostępnych rozwiązaniach. Tylko, czy na pewno dostępnych dla rynku kapitałowego….?

Techniki grywalizacji znane są i stosowane w różnych dziedzinach życia. Jednak zachowania podmiotów działających na rynku kapitałowym podlegają nadzorowi właściwego organu nadzoru – w Polsce – Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Również stosowanie więc technik grywalizacji przez firmy inwestycyjne stało się przedmiotem analizy ze strony KNF.

Treść opublikowanego przez KNF komunikatu w dniu 11 kwietnia b.r. miała charakter raczej przestrogi i jakkolwiek nie zawierała wprost zakazu korzystania przez firmy inwestycyjne z technik tzw. grywalizacji (ang. gamification) to jednak w sposób oczywisty ostrzegała inwestorów przed ryzykami związanymi z takimi praktykami. Co więcej, analiza przedmiotowego stanowiska prowadzi do wniosku, że KNF zjawisko wykorzystywania technik grywalizacji przez firmy inwestycyjne postanowiła postrzegać wyłącznie w ujęciu wąskim – jako narzędzia do zwiększania obrotów, podczas, gdy tytuł komunikatu sugerowałby jednak szersze ujęcie: „Grywalizacja – co to takiego, jak działa w świecie inwestycji?[1]

Grywalizacja sama w sobie (a w zasadzie techniki grywalizacji) nie jest niczym złym i takie też podejście przyjmuje nadzorca unijny (ESMA) w raporcie sporządzonym dla Komisji Europejskiej i opublikowanym w dniu 29 kwietnia b.r. Według ESMA (który opiera się w tym zakresie również na stanowisku amerykańskiej Securities and Exchanges Commission), przedmiotowe techniki mogą być  pomocne w przekazywaniu skomplikowanych informacji w prosty i satysfakcjonujący sposób, mogą pomagać w edukacji inwestorów w zakresie inwestycji na rynku kapitałowym, upowszechniać te inwestycje jako bardziej dostępne. Grywalizacja może również być narzędziem wykorzystywanym w procesie badania odpowiedniości i adekwatności. Oczywiście ESMA dostrzega również ryzyka związane ze stosowaniem omawianych technik, w tym przede wszystkim wskazując, analogicznie, jak w komunikacie KNF, na ryzyko ich stosowania w celu wpływania na decyzje inwestycyjne klienta poprzez element gry (wpływ na emocje). Tego typu praktyki powinny być uznane za niedozwolone na mocy przepisów obowiązujących firmy inwestycyjne.

Według ESMA zastosowanie technik grywalizacji w procesie dystrybucji instrumentów finansowych jest częścią strategii dystrybucji firmy inwestycyjnej, mieści się w obecnych ramach prawnych i jako takie powinno być w tej strategii uwzględnione. Biorąc to pod uwagę, w opublikowanym w lipcu b.r. dokumencie Consultation Paper Review of the Guidelines on MiFID II product governance requirements, ESMA zaproponowała stosowne uzupełnienie wytycznych z zakresu zarządzania produktowego.

We wskazanym dokumencie ESMA przede wszystkim:

  • wskazała, że grywalizacją jest dodawanie do treści innej niż gra, w tym wypadku usługi finansowej, elementów gry lub podobnych do gry o charakterze współzawodnictwa, przy czym przykładami takich elementów podobnych do gry są: przyznawanie punktów lub odznak, prowadzenie tablic wyników lub liderów, tworzenie i publikowanie wykresów wydajności za pomocą historii lub awatarów aby zaangażować użytkowników lub wprowadzić członków zespołu w celu wywołania konfliktu, współpracy lub konkurencji; grywalizacja to rodzaj praktyki cyfrowego zaangażowania, którą można wykorzystać; oraz
  • zaproponowała, aby firma inwestycyjna określała w strategii dystrybucji grupy klientów, w stosunku do których stosowane będą techniki grywalizacji (na podstawie cech klientów lub potencjalnych klientów), przy czym ESMA wskazała, że niektóre techniki grywalizacji nigdy nie będą w interesie klienta, takie jak te stosowane w aplikacjach handlowych zaprojektowanych w celu nakłaniania (potencjalnego) klienta do szkodliwego zachowania (np. w celu maksymalizacji liczby transakcji).

W przedmiotowym dokumencie ESMA odniosła się również do praktyk zaangażowania cyfrowego, rozumianych jako techniki umożliwiające użytkownikom aktywne wchodzenie w interakcję z aplikacją lub platformą (podejście analogiczne do grywalizacji).

Dokument jest dostępny na stronie ESMA: https://www.esma.europa.eu/press-news/consultations/consultation-review-guidelines-mifid-ii-product-governance-requirements i jest aktualnie w toku publicznych konsultacji. Ewentualne uwagi mogą być zgłaszane ESMA do dnia 7 października b.r.

Przypisy:

[1] Komunikat dostępny na stronie KNF: https://www.knf.gov.pl/aktualnosci?articleId=77723&p_id=18

 

Napisz do autora:

Ewa Mazurkiewicz SPCG

Ewa Mazurkiewicz

radca prawny
Partner

Pin It on Pinterest