Kredyty walutowe i złotówkowe w postępowaniach sądowych – różnice i podobieństwa

Kredyty walutowe i złotówkowe w postępowaniach sądowych – różnice i podobieństwa

Czytaj: 4 min

Zważywszy, że w 2018 r. do sądów powszechnych wpłynęło 8.280 pozwów frankowych, w 2020 r. – 37.669, a w 2021 r., kiedy to zaczął funkcjonować tzw. Wydział Frankowy, czyli XXVIII Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie, już 63.177 [1], należy postawić pytanie, czy również w wypadku kredytów złotówkowych bankom grozi podobna fala pozwów.

Odpowiedź na to pytanie zależy od losu pierwszych pozwów, które zostały już skierowane do sądów. Na wyroki w tych sprawach przyjdzie nam jeszcze poczekać. Tym niemniej wydaje się nieuniknione, że sądy będą patrzeć na te pozwy przez pryzmat spraw, które już znają, czyli tych dotyczących kredytów walutowych. Dlatego warto podjąć próbę analizy szans kwestionowania kredytów złotówkowych poprzez porównanie zarzutów formułowanych w wypadku kredytów walutowych i złotówkowych.

W wypadku kredytów złotówkowych w wypowiedziach publicznych kancelarii reprezentujących kredytobiorców, którzy zamierzają kwestionować kredyty złotówkowe, można wyróżnić trzy grupy zarzutów formułowanych wobec tych umów: dotyczące stosowanego wskaźnika WIBOR, dotyczące konstrukcji klauzul umownych określających zmienne oprocentowanie oraz dotyczące nienależytego poinformowania o ryzyku zmiennej stopy procentowej przy zawarciu umowy.

Zarzuty wobec WIBOR

Pierwsza grupa zarzutów dotyczy wskaźnika WIBOR jako podstawy ustalenia zmiennego oprocentowania umowy kredytu. Dotyczą one tego, że WIBOR jest wskaźnikiem nieadekwatnym, który nie określa kosztów pozyskania pieniądza na potrzeby akcji kredytowej (koszty takie ma określać oprocentowanie depozytów). Ponadto zarzuty dotyczą tego, że WIBOR nie jest ustalany na pod- stawie danych transakcyjnych, ale przewidywań banków. Wreszcie także i tego, że WIBOR ma być podatny na manipulację i konflikt interesów.

Nie trzeba wnikać w głębszą analizę tych zarzutów, żeby zauważyć istotne odmienności pomiędzy kwestionowaniem wskaźnika WIBOR a kwestionowaniem tabel kursowych w ramach procesów frankowych.

Po pierwsze, wskaźnik WIBOR jest stosowany na podstawie rozporządzenia BMR [Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/1011 z dnia 8 czerwca 2016 r. w sprawie indeksów stosowanych jako wskaźniki referencyjne w instrumentach finansowych i umowach finansowych lub do pomiaru wyników funduszy inwestycyjnych i zmieniające dyrektywy 2008/48/WE i 2014/17/UE oraz rozporządzenie (UE) nr 596/2014 – przyp. red], jako uregulowany w nim wskaźnik referencyjny. WIBOR jest ustalany przez GPW Benchmark S.A. na podstawie zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego. Tym samym miernik ten jest wskaźnikiem urzędowym, podczas gdy stosowanie tabel kursowych przez banki wynika ze zwyczaju rynkowego. W dużym stopniu ogranicza to możliwość kwestionowania prawidłowości czy adekwatności WIBOR-u jako wskaźnika referencyjnego.

Po drugie, WIBOR jest ustalany przez podmiot zewnętrzny wobec stron umów kredytu złotówkowego. Tymczasem w wypadku kredytów walutowych, tabela kursów jest ustalana przez bank będący zarazem stroną stosunku umownego. Jest to jedna z podstawowych przyczyn kwestionowania tabel kursowych przez sądy. Ustalanie WIBOR przez podmiot zewnętrzny w istotnym stopniu eliminuje możliwość jego kwestionowania.

Osobnym zagadnieniem są przy tym skutki wyeliminowania wskaźnika WIBOR z umowy. Zależą one od tego, czy wyeliminowanie będzie dotyczyć tylko samego wskaźnika, czy całej klauzuli oprocentowania. Jeżeli wyeliminujemy sam wskaźnik, to niewykluczone będzie zastosowanie tzw. testu niebieskiego ołówka i usunięcie kwestionowanego elementu przy pozostawieniu pozostałej części klauzuli oprocentowania, czyli marży. W takim wypadku oprocentowanie kredytu byłoby równe marży. Jeżeli natomiast usunięcie będzie dotyczyło całej klauzuli oprocentowania, to skutki mogą być dwojakie: albo umowa staje się umową kredytu darmowego, albo też umowa upada w całości, ze względu na upadek elementu określającego główne świadczenie kredytobiorcy. Teoretycznie w wypadku braku określenia oprocentowania możliwe byłoby sięgnięcie po art. 359 par. 2 k.c., określający odsetki kapitałowe ustawowe. W praktyce przyjęcie takiego rozwiązania jest jednak mało prawdopodobne.

Zarzuty dotyczące konstrukcji klauzul umownych

Druga grupa zarzutów dotyczy sformułowania klauzuli oprocentowania i zawarcia w niej elementów abuzywnych: potencjalnie nieprecyzyjnych, niejasnych czy niekorzystnych dla konsumenta. Generalna ocena tego zarzutu nie jest możliwa. Jego skuteczność zależy od sformułowania konkretnej klauzuli. Już od dłuższego czasu znane są wątpliwości co do zgodności z prawem niektórych elementów klauzul określających zmienne oprocentowanie (niektóre zostały wpisane do rejestru klauzul abuzywnych w czasie, kiedy rejestr ten był prowadzony). Dotyczy to np. elementów klauzul określających przesłanki zmiany oprocentowania. Również tzw. klauzule dolnego progu, czyli wykluczające zmiany oprocentowania na niekorzyść banku poniżej pewnej granicy, budzą wątpliwości w tym zakresie (por. wyrok TSUE z dnia 9 lipca 2020 r. w sprawie C-452/18).

W razie przyjęcia, że klauzula oprocentowania jest bezskuteczna w całości, skutkiem jej usunięcia będzie, jak już wskazano, uznanie umowy za kredyt darmowy, upadek umowy lub (co mało prawdopodobne) zastosowanie odsetek ustawowych. W razie bezskuteczności tylko części klauzuli dotyczącej zmiany oprocentowania, jej wyeliminowanie będzie skutkowało utrwaleniem pierwotnie określonej w umowie stawki oprocentowania (choć również w tym wypadku nie można wykluczyć upadku umowy, por. np. stanowisko Prezesa UOKiK wyrażone w piśmie z dnia 26 listopada 2018 r., DOZIK-025-2.2018, gdzie wskazano, że wyeliminowanie możliwości zmiany oprocentowania byłoby sprzeczne z naturą umowy kredytu o zmiennym oprocentowaniu).

Zarzuty o niewykonanie obowiązków informacyjnych

Trzecia grupa zarzutów dotyczy niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków informacyjnych przez bank. Kredytobiorcy utrzymują, że w momencie zawierania umowy nie otrzymali od banku informacji, które pozwoliłyby im w pełni zrozumieć wiążące się z umową ryzyko zmiennej stopy procentowej. Biorąc pod uwagę generalnie krytyczne stanowisko sądów w odniesieniu do wykonania przez banki obowiązków informacyjnych w zakresie ryzyka walutowego (w wypadku kredytów walutowych), należy spodziewać się również kwestionowania przez nie wykonania przez bank obowiązku informowania o ryzyku zmiennej stopy procentowej. Trzeba jednak wskazać, że niewykonanie obowiązków informacyjnych w orzecznictwie dotyczącym kredytów walutowych nie jest samo- dzielną podstawą unieważnienia umowy. Zawsze pojawia się jako element dodatkowy, uzupełniający zarzut abuzywności klauzul przeliczeniowych lub klauzul ryzyka. Jest to zgodne ze stanowiskiem Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który analizuje obowiązki informacyjne głównie w kontekście art. 4 ust. 2 Dyrektywy 93/13, a zatem jako podstawę objęcia kontrolą abuzywności postanowień dotyczących głównych świadczeń stron. Tym samym ryzyko przyjęcia niewykonania obowiązków informacyjnych jako samodzielnej podstawy unieważniania umów nie wydaje się wysokie.

Ponadto należy zwrócić uwagę, że odmiennie niż w wypadku kredytów walutowych, upadek kredytu złotówkowego nie jest oczywiście korzystny dla klienta. Upadek umowy powinien rodzić obowiązek uiszczenia kosztu kapitału, tak samo jak w wypadku kredytu walutowego. O ile w wypadku kredytu walutowego takie przekształcenie jest w typowych przypadkach korzystne dla klienta, o tyle w wypadku kredytu złotówkowego sytuacja jest niejasna. Powstaje bowiem pytanie, jak kalkulować koszty korzystania z kapitału w wypadku wyeliminowania wskaźnika WIBOR. Wydaje się, że niezależnie od przyjętej metody koszty te nie będą odbiegać od kosztów wynikających z zakwestionowanej umowy.

Podsumowując, wydaje się, że kwestionowanie kredytów złotówkowych będzie znacznie trudniejsze niż kredytów walutowych. Kwestionowanie samego WIBOR-u wydaje się mało prawdopodobne. Możliwe wydaje się podważenie poszczególnych klauzul dotyczących zmiennego oprocentowania, w połączeniu z zarzutem niepoinformowania lub nienależytego poinformowania o ryzyku, z tym, że upadek umowy w wyniku uznania zasadności tych zarzutów może okazać się mniej korzystny dla klienta niż utrzymanie umowy w mocy.

Tekst opublikowany w sierpniu 2022 r. na portalu aleBank, wydawcy miesięcznika finansowego Bank: https://alebank.pl/bankowosc-i-finanse-prawo-spcg-kredyty-walutowe-i-zlotowkowe-w-postepowaniach-sadowych-roznice-i-podobienstwa/?id=419698&catid=36802

===

Masz wątpliwości czy przedstawione ryzyka mogą dotyczyć prowadzonej przez Ciebie działalności – skontaktuj się z kancelarią lub napisz do autora.

===

Przypisy:

[1] Dane pozyskane z Ministerstwa Sprawiedliwości w trybie dostępu do informacji publicznej.

 

Napisz do autora:

Tomasz Spyra SPCG

dr Tomasz Spyra

radca prawny
Partner

Forma ma znaczenie – jak wpłynąć na przystępność systemu compliance

Forma ma znaczenie – jak wpłynąć na przystępność systemu compliance

Czytaj: 5 min

Jednym z wyzwań przy wdrażaniu systemu compliance jest udzielenie odpowiedzi na pytanie jak sprawić, żeby procedury, na których opiera się funkcjonowanie systemu były zrozumiałe i przystępne dla użytkowników. Konieczność zachowania precyzji pojęć jest często trudna do pogodzenia z oczekiwaniem, aby tekst był jasny i łatwy w odbiorze. Samo posiadanie procedur compliance nie wystarczy, aby system compliance zrealizował swoją funkcję w przedsiębiorstwie. Kluczowe jest, aby pracownicy rzeczywiście z niego korzystali.

Jedną z metod na poprawienie przystępności procedur jest przeprowadzanie szkoleń w tym zakresie. Jeśli jednak procedury pozostaną nadmiernie skomplikowane, a szkolenia zbyt schematyczne i jednorodne, to szansa na efektywne wdrożenie lub optymalizację systemu compliance będę niskie.

Co zatem należy zrobić w przypadku, w którym posiadamy system compliance, a jednocześnie mamy poczucie, że pracownicy niechętnie sięgają do tekstów procedur? Należy popracować nad formą – zarówno procedur jak i szkoleń.

Forma procedur

Bardzo często procedury wewnętrzne – choć są doskonałe merytorycznie – posiadają formę, która jest trudna w odbiorze. Przypominają one tekst ustawy albo skomplikowanej umowy, a użytkownik, żeby odnaleźć zagadnienie, z którym się mierzy, musi przebrnąć przez tekst całego dokumentu. Taka forma zniechęca pracowników do sięgania do procedur i trudno im się dziwić.

Warto zatem podjąć działania, które mogą korzystnie wpłynąć na przejrzystość i dostępność tekstów procedur i dzięki temu ułatwić pracownikom korzystanie z nich.

W tym celu należy zwrócić uwagę na następujące elementy:

  1. Język – powinien być przystępny dla odbiorców. Nie wynika to z faktu niedoceniania kompetencji poznawczych pracowników – jeśli nawet odbiorca jest w stanie zrozumieć skomplikowany tekst pisany specjalistycznym językiem, to i tak warto jest postawić na łatwość odbioru treści – wtedy sięganie do procedury będzie bardziej instynktowne.
  2. Układ graficzny tekstu – nie powinien zniechęcać już na pierwszy rzut oka, a warto żeby zachęcał. Dlatego też formatowanie procedur w sposób podobny do umów albo aktów prawnych (szczególnie przy dłuższych tekstach) najczęściej nie zdaje egzaminu. Tam, gdzie jest taka możliwość należy popracować nad przejrzystością tekstu i ograniczeniem jego objętości. W odnajdywaniu poszczególnych zagadnień pomogą słowa kluczowe i wyróżnienia. Uzupełnienie procedur o znaki graficzne, zdjęcia lub ikony również pozytywnie wpłynie na łatwość jego odbioru.
  3. Możliwość stworzenia wyciągu z procedury dostosowanego do poszczególnych adresatów – w przypadku długich procedur, które zawierają w sobie treści adresowane do różnych grup wewnętrznych adresatów (pracownicy, dział compliance, zarząd, dział prawny) warto rozważyć stworzenie ich skrótu np. w postaci wyciągu z danej procedury, który będzie zawierał elementy istotne dla danej grupy adresatów. Dzięki temu pracownicy będą mogli w łatwiejszy sposób z niej korzystać, a nie wpłynie to negatywnie na spójność tekstu i kompletność regulacji danego zagadnienia.
  4. Przykłady praktyczne – jeśli zostaną zawarte w tekście procedury, pomogą użytkownikom zrozumieć mechanizmy w niej zawarte i zasady, które dana regulacja ustanawia, jak również sprawią, że tekst będzie lżejszy w odbiorze.

Pracując nad poprawą dostępności tekstów procedur należy jednak pamiętać, że procedury wewnętrzne mają swoją rolę merytoryczną. Dlatego też poprawiając łatwość odbioru tekstu należy wystrzegać się działań mogących doprowadzić do infantylizacji lub utraty jakości jego warstwy merytorycznej.

Forma szkoleń

Jednym z podstawowych sposobów zapoznawania pracowników z procedurami jest przeprowadzanie szkoleń. Dla wszystkich jasne jest, że powinny one się odbywać cyklicznie, być dostosowane treścią dla ustalonej grupy adresatów jak również odbywać się w atrakcyjnej formie. Co jednak, jeśli pomimo spełnienia tych warunków szkolenia nie wywołują oczekiwanych rezultatów w postaci stosowania procedur, pomimo tego, że ich uczestnicy w ankietach ewaluacyjnych oceniają szkolenia pozytywnie?

Efektywność przekazu szkolenia to kwestia bardzo subiektywna. Niektóre osoby potrzebują po prostu usłyszeć daną treść wielokrotnie i dopiero wtedy będą w stanie ją przyswoić.

Można natomiast zastanowić się nad cykliczną zmianą osób prowadzących szkolenie. Pozwoli to zwiększyć szansę, że każdy uczestnik szkolenia otrzyma przekaz merytoryczny podany w sposób dla niego najatrakcyjniejszy do przyswojenia. Można bowiem przygotować najlepsze szkolenie, zgodne ze wszystkimi „zasadami prowadzenia dobrych szkoleń”, jednak czasem to pora szkolenia, ton głosu osoby szkolącej albo miejsce szkolenia mogą stanowić czynnik decydujący o tym, że przekaz szkolenia trafi do jego adresata. Dlatego też różnorodność formy przekazu jest walorem samym w sobie, niezależnie od atrakcyjności przedstawienia kwestii merytorycznych.

Nie bez znaczenia pozostaje też kwestia możliwości zaangażowania uczestników w szkolenie. Uproszczone, a nawet niekiedy humorystyczne case study umożliwiają interakcję uczestników i osób szkolących. Podczas tego rodzaju zajęć najczęściej wywiązuje się dialog pozwalający nie tylko na ożywienie szkolenia, ale obrazujący różnice kultur i poglądów w ocenie sytuacji, z którymi na co dzień mierzy się compliance. Dobrym pomysłem jest zakończenie szkolenia choćby prostym testem na temat podstawowych informacji przekazanych w jego trakcie. Daje to szansę na utrwalenie kluczowych kwestii, a także umożliwia wystawienie uczestnikom stosownych certyfikatów potwierdzających uczestnictwo w szkoleniu.

Forma wdrożenia procedur opracowanych na poziomie międzynarodowym

W niektórych organizacjach procedury compliance opracowywane są na szczeblu międzynarodowym, a od podmiotów w poszczególnych krajach oczekiwane jest, aby dokonały tłumaczenia tekstów i wdrożyły je w sposób możliwie wiernie odzwierciedlający założenia tekstu źródłowego. W takich przypadkach wydaje się, że praca działu compliance jest bardzo ograniczona i wiele nie można zrobić. Nic bardziej mylnego. Praca nad procedurą otrzymaną „z góry” nie powinna ograniczać się do jej przetłumaczenia i przyjęcia. Konieczne jest również jej przełożenie na lokalne uwarunkowania prawne, a także kulturowe.

Przykładem konieczności podejmowania analizy prawnej procedur na poziomie lokalnym  mogą być tzw. facility payments stanowiące drobne płatności na rzecz funkcjonariuszy publicznych mające na celu szybsze rozpatrzenie przez nich spraw. Takie płatności są na przykład dopuszczalne (jeśli spełniają określone warunki) zgodnie z amerykańską regulacją FCPA [1], podczas gdy zgodnie z prawem polskim nie ma przewidzianych dopuszczanych gratyfikacji na rzecz funkcjonariuszy publicznych. Polski kodeks karny stanowi, że wszelkie gratyfikacje mające usprawnić rozpoznanie sprawy przez funkcjonariusza publicznego będą stanowiły przestępstwo [2]. W takim przypadku ograniczenie się do przetłumaczenia na język polski procedury zawierającej dopuszczalne formy facility payments będzie działaniem niewłaściwym a wręcz bardzo ryzykownym.

Poza aktualizacją procedur w sferze prawnej, konieczne będzie również zwrócenie uwagi na adekwatność przykładów w nich zawartych. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez King’s College London oraz Ipsos w 2020 r. [3] – poziom akceptacji społecznej na przejawy działań mogących zostać ocenionych jako molestowanie seksualne lub mobbing jest w Stanach Zjednoczonych na zupełnie innym poziomie niż w Polsce. Odpowiadając na pytanie o to, czy akceptowalne jest opowiadanie historii lub żartów o podtekście seksualnym, jedynie 10% ankietowanych z US odpowiedziało, że jest to akceptowalne a 86% że nieakceptowalne. Ankietowani pochodzący z Polski mieli inne zdanie – 27% uznało że takie zachowania są akceptowalne a jedynie 58%, że nieakceptowalne. Równie istotne różnice widoczne były w odpowiedziach na pytanie, czy respondent czułby się pewnie reagując na seksistowski komentarz współpracownika [4].

Dlatego też przykłady pochodzące z procedur opracowanych w innych porządkach prawnych powinny na gruncie polskim zostać zmienione i odpowiednio dostosowane tak, aby odzwierciedlały realne wątpliwości ich użytkowników. W Polsce bowiem wciąż zbyt często przejawy molestowania seksualnego tłumaczone są jako „nieszkodliwy, sprośny żart”. 

Podsumowanie

Projektując system compliance należy podjąć starania, aby każdy pracownik zachowywał się w sposób prawidłowy, zgodny z oczekiwaniami pracodawcy, wynikającymi m.in. w procedur wewnętrznych – tak właśnie działa kultura compliance. Ten schemat działania pracowników pomoże zapobiec nieprawidłowościom albo ujawnić te, które już wystąpiły i podjąć wobec nich środki zaradcze. O tym, czy kultura compliance wpisze się w codzienne zachowania pracowników, z dużym prawdopodobieństwem zadecyduje nie kompleksowość procedury i jej wyczerpująca merytorycznie treść, ale właśnie jej łatwość w odbiorze i użytkowaniu.

Jeśli zatem pracodawca posiada już kompleksowe regulacje compliance a jednocześnie ma poczucie, że budowanie kultury compliance wciąż wymaga pracy, warto sięgnąć po opisane wyżej narzędzia, które – angażując stosunkowo mały nakład pracy – mogą przynieść wymierne efekty.

Przypisy:

[1] Foreign Corrupt Practices Act.

[2] Art. 229 § 1 Kodeksu karnego.

[3] international-womens-day-2020.pdf (squarespace.com)

[4]
US – gdy seksisowski komentarz pochodzi od współpracownika na wyższym szczeblu, 53% procent respondentów czułaby się pewnie reagując na niego, a w przypadku, gdy pochodzi od współpracownika na niższym szczeblu 65%.
PL – gdy seksisowski komentarz pochodzi od współpracownika na wyższym szczeblu, 32% procent respondentów czułaby się pewnie reagując na niego, a w przypadku, gdy pochodzi od współpracownika na niższym szczeblu 36%.

 

Napisz do autora:

Magdalena Gutowska SPCG

Magdalena Gutowska

adwokat
Senior Associate

Approved Compliance Expert (ACE)
Approved Whistleblowing Officer

Grywalizacja na rynku kapitałowym

Grywalizacja na rynku kapitałowym

Czytaj: 3 min

W dobie intensywnej cyfryzacji i rozwoju technologicznego, firmy inwestycyjne stoją przed licznymi dylematami, nie tylko związanymi z ciągłym dostosowywaniem się do dynamicznie zmieniającego się otoczenia prawnego, muszą też dbać o to, aby ich model biznesowy odpowiadał na potrzeby klientów, które również ewoluują. Ciągłe poszukiwania nowych dróg dotarcia do klienta, ale też walka o utrzymanie klienta już pozyskanego, w tym klienta młodego, czyli klienta, który nie tylko nie korzysta z tradycyjnych środków przekazu, dla którego wcale nie jest najwyższą wartością możliwość „spotkania się z doradcą w POK”, ale który również, jeżeli chodzi o styl obsługi, preferuje coś, czego rynek do tej pory nie oferował powodują, iż firmy inwestycyjne muszą szukać odpowiedzi w najnowszych dostępnych rozwiązaniach. Tylko, czy na pewno dostępnych dla rynku kapitałowego….?

Techniki grywalizacji znane są i stosowane w różnych dziedzinach życia. Jednak zachowania podmiotów działających na rynku kapitałowym podlegają nadzorowi właściwego organu nadzoru – w Polsce – Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Również stosowanie więc technik grywalizacji przez firmy inwestycyjne stało się przedmiotem analizy ze strony KNF.

Treść opublikowanego przez KNF komunikatu w dniu 11 kwietnia b.r. miała charakter raczej przestrogi i jakkolwiek nie zawierała wprost zakazu korzystania przez firmy inwestycyjne z technik tzw. grywalizacji (ang. gamification) to jednak w sposób oczywisty ostrzegała inwestorów przed ryzykami związanymi z takimi praktykami. Co więcej, analiza przedmiotowego stanowiska prowadzi do wniosku, że KNF zjawisko wykorzystywania technik grywalizacji przez firmy inwestycyjne postanowiła postrzegać wyłącznie w ujęciu wąskim – jako narzędzia do zwiększania obrotów, podczas, gdy tytuł komunikatu sugerowałby jednak szersze ujęcie: „Grywalizacja – co to takiego, jak działa w świecie inwestycji?[1]

Grywalizacja sama w sobie (a w zasadzie techniki grywalizacji) nie jest niczym złym i takie też podejście przyjmuje nadzorca unijny (ESMA) w raporcie sporządzonym dla Komisji Europejskiej i opublikowanym w dniu 29 kwietnia b.r. Według ESMA (który opiera się w tym zakresie również na stanowisku amerykańskiej Securities and Exchanges Commission), przedmiotowe techniki mogą być  pomocne w przekazywaniu skomplikowanych informacji w prosty i satysfakcjonujący sposób, mogą pomagać w edukacji inwestorów w zakresie inwestycji na rynku kapitałowym, upowszechniać te inwestycje jako bardziej dostępne. Grywalizacja może również być narzędziem wykorzystywanym w procesie badania odpowiedniości i adekwatności. Oczywiście ESMA dostrzega również ryzyka związane ze stosowaniem omawianych technik, w tym przede wszystkim wskazując, analogicznie, jak w komunikacie KNF, na ryzyko ich stosowania w celu wpływania na decyzje inwestycyjne klienta poprzez element gry (wpływ na emocje). Tego typu praktyki powinny być uznane za niedozwolone na mocy przepisów obowiązujących firmy inwestycyjne.

Według ESMA zastosowanie technik grywalizacji w procesie dystrybucji instrumentów finansowych jest częścią strategii dystrybucji firmy inwestycyjnej, mieści się w obecnych ramach prawnych i jako takie powinno być w tej strategii uwzględnione. Biorąc to pod uwagę, w opublikowanym w lipcu b.r. dokumencie Consultation Paper Review of the Guidelines on MiFID II product governance requirements, ESMA zaproponowała stosowne uzupełnienie wytycznych z zakresu zarządzania produktowego.

We wskazanym dokumencie ESMA przede wszystkim:

  • wskazała, że grywalizacją jest dodawanie do treści innej niż gra, w tym wypadku usługi finansowej, elementów gry lub podobnych do gry o charakterze współzawodnictwa, przy czym przykładami takich elementów podobnych do gry są: przyznawanie punktów lub odznak, prowadzenie tablic wyników lub liderów, tworzenie i publikowanie wykresów wydajności za pomocą historii lub awatarów aby zaangażować użytkowników lub wprowadzić członków zespołu w celu wywołania konfliktu, współpracy lub konkurencji; grywalizacja to rodzaj praktyki cyfrowego zaangażowania, którą można wykorzystać; oraz
  • zaproponowała, aby firma inwestycyjna określała w strategii dystrybucji grupy klientów, w stosunku do których stosowane będą techniki grywalizacji (na podstawie cech klientów lub potencjalnych klientów), przy czym ESMA wskazała, że niektóre techniki grywalizacji nigdy nie będą w interesie klienta, takie jak te stosowane w aplikacjach handlowych zaprojektowanych w celu nakłaniania (potencjalnego) klienta do szkodliwego zachowania (np. w celu maksymalizacji liczby transakcji).

W przedmiotowym dokumencie ESMA odniosła się również do praktyk zaangażowania cyfrowego, rozumianych jako techniki umożliwiające użytkownikom aktywne wchodzenie w interakcję z aplikacją lub platformą (podejście analogiczne do grywalizacji).

Dokument jest dostępny na stronie ESMA: https://www.esma.europa.eu/press-news/consultations/consultation-review-guidelines-mifid-ii-product-governance-requirements i jest aktualnie w toku publicznych konsultacji. Ewentualne uwagi mogą być zgłaszane ESMA do dnia 7 października b.r.

Przypisy:

[1] Komunikat dostępny na stronie KNF: https://www.knf.gov.pl/aktualnosci?articleId=77723&p_id=18

 

Napisz do autora:

Ewa Mazurkiewicz SPCG

Ewa Mazurkiewicz

radca prawny
Partner

Pin It on Pinterest