Czy to koniec tzw. rozpraw zdalnych?

Czy to koniec tzw. rozpraw zdalnych?

Czytaj: 4 min

Jakie zmiany czekają nas w tym zakresie w związku z kolejną nowelizacją Kodeksu Postępowania Cywilnego począwszy już od 14 marca br.?

 

Posiedzenia zdalne na podstawie Ustawy anty-COVID-19

W marcu 2020 r., na mocy przepisów ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych („Ustawa anty-COVID-19”), wprowadzono tzw. posiedzenia zdalne. Powyższe dało możliwość przeprowadzenia rozprawy lub posiedzenia jawnego przy użyciu urządzeń technicznych umożliwiających przeprowadzenie ich na odległość, tj. przy wykorzystaniu przekazu obrazu i dźwięku z posiedzenia. W takim wypadku, osoby w nim uczestniczące – na ogół strony czy też świadkowie, ale również i sam skład orzekający – nie muszą przebywać w budynku sądu.

Rzeczony tryb przeprowadzania posiedzeń sądowych miał obowiązywać w okresie trwania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 oraz w ciągu roku od odwołania tego z nich, który obowiązywał jako ostatni. Jako że stan zagrożenia epidemicznego został zniesiony z dniem 1 lipca 2023 r., zatem zasadniczo przepis ten miał obowiązywać do 1 lipca 2024 r.

Niewątpliwie tryb zdalny posiedzeń sądowych, pozwolił oszczędzić zarówno czas poświęcony na dojazdy do siedzib sądów, jak i związane z tym koszty. W praktyce, zaobserwowano nadto mniejsze opóźnienia w wywoływaniu spraw, a także zdecydowanie rzadziej odraczano terminy z uwagi na brak stawiennictwa świadków czy też stron. Wydaje się, że ta forma posiedzeń sprawdziła się i stąd też m.in. ustawodawca postanowił na stałe wprowadzić ją do Kodeksu Postępowania Cywilnego („KPC”).

Posiedzenia zdalne w Kodeksie Postępowania Cywilnego

Na mocy nowelizacji KPC, dokonanej ustawą z 7 lipca 2023 r. o zmianie ustawy Kodeks postępowania cywilnego, ustawy – Prawo o ustroju powszechnych – Kodeks Postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw, dodano nowe przepisy (przede wszystkim zmianę art. 151 KPC), które wejdą w życie już w dniu 14 marca 2024 r. i które dotyczą m.in. wprowadzenia wprost do KPC posiedzeń zdalnych. Zgodnie z nowelizacją uchyla się również przepisy dotyczące posiedzeń zdalnych wprowadzone w marcu 2020 r.

Zgodnie przepisami KPC, co do zasady posiedzenia sądowe odbywają się w budynku sądowym, a poza tym budynkiem tylko wówczas, gdy czynności sądowe muszą być wykonane w innym miejscu albo gdy odbycie posiedzenia poza budynkiem sądowym ułatwia przeprowadzenie sprawy lub przyczynia się znacznie do zaoszczędzenia kosztów (art. 151 § 1 KPC).

Samą kwestię posiedzeń zdalnych, Ustawodawca uregulował odmiennie od dotychczasowych rozwiązań przewidzianych w Ustawie anty-COVID-19. Zasadą ma być obecnie możliwość stawiennictwa strony na sali rozpraw (na której zawsze przebywać będzie sąd i protokolant), zdalny udział ma natomiast pozostawać uprawnieniem pozostałych uczestników.

Zarządzenie przewodniczącego w przedmiocie przeprowadzenia posiedzenia zdalnego

Począwszy od 14 marca br., posiedzenia zdalne będą wyznaczane na podstawie zarządzenia wydanego przez przewodniczącego składu sędziowskiego. Sąd może wydać takie zarządzenie z urzędu lub na wniosek uczestnika posiedzenia, będzie to zatem stanowiło każdorazowo uznaniową decyzję sędziego. Jak wskazuje się w piśmiennictwie, przedmiotowe zarządzenie powinno dotyczyć określonego, konkretnego posiedzenia jawnego, nie zaś wszystkich posiedzeń, jakie będą się odbywać w danej sprawie; każde następne posiedzenie zdalne będzie więc wymagało odrębnego zarządzenia [1].

Wniosek strony w przedmiocie przeprowadzenia posiedzenia zdalnego

W przypadku, gdy uczestnik postępowania preferuje wzięcie udziału w posiedzeniu w trybie zdalnym, jest uprawniony do złożenia wniosku w tym przedmiocie (jednak, jak wskazaliśmy powyżej, jego wniosek nie jest dla sądu wiążący). Termin na złożenie takiego wniosku wynosi 7 dni od dnia doręczenia zawiadomienia lub wezwania na posiedzenie (zgodnie z art. 151 § 3 KPC).

Warto mieć przy tym na uwadze, że złożenie wniosku nie daje pewności co do uczestnictwa w posiedzeniu zdalnym z dowolnego dla uczestnika miejsca. Przewodniczący bowiem, na mocy nowelizacji, otrzymał uprawnienie do zastrzeżenia, że uczestnik może wprawdzie wziąć udział w posiedzeniu zdalnym poza budynkiem sądu prowadzącego postępowanie, ale wyłącznie, jeżeli będzie przebywać w budynku innego sądu.

Stąd też, pomimo, że ustawodawca nie przewidział żadnego sformalizowanego trybu złożenia takiego wniosku (poza terminem w jakim winien być złożony), wydaje się zasadnym należyte jego umotywowanie.

Uczestnicy posiedzeń zdalnych, na których nie zostanie nałożony obowiązek przebywania w budynku innego sądu, będą musieli natomiast poinformować sąd o miejscu, w którym przebywają oraz dołożyć wszelkich starań, aby warunki w miejscu ich pobytu licowały z powagą sądu i nie stanowiły przeszkody do dokonania czynności procesowych z ich udziałem. W razie odmowy podania wskazanej informacji lub jeśli zachowanie uczestnika będzie budziło uzasadnione wątpliwości co do prawidłowego przebiegu czynności dokonanych zdalnie z jego udziałem, sąd będzie uprawniony do wezwania takiej osoby do osobistego stawiennictwa na sali sądowej.

Wezwanie Sądu na posiedzenie zdalne

Wzywając na posiedzenie zdalne, sąd informuje jego uczestników o możliwości stawiennictwa na sali sądowej lub zgłoszenia zamiaru zdalnego udziału w posiedzeniu w terminie najpóźniej na 3 dni robocze przed wyznaczonym terminem posiedzenia. Wystarczające będzie zgłoszenie przez uczestnika adresu e-mail do kontaktu, na który to adres zostanie przesłana przez sąd m.in. informacja o sposobie przyłączenia się do posiedzenia zdalnego (zgodnie z art. 151 § 5 KPC).

Osoba, która nie zgłosiła skutecznie wniosku, o którym mowa w 151 § 3 KPC, albo nie zgłosiła zamiaru zdalnego udziału w posiedzeniu zgodnie z 151 § 5 KPC, ma obowiązek stawić się na posiedzeniu w budynku sądu prowadzącego postępowanie bez dodatkowego wezwania.

Wniosek strony o przeprowadzenie części postępowania dowodowego w trybie stacjonarnym wiążący dla sądu

Co do zasady, sąd może postanowić – wedle własne uznania – o przeprowadzeniu dowodu na odległość, zarządzając tryb zdalny posiedzenia, na którym mają np. zostać przesłuchani świadkowie lub przeprowadzony dowód z ustnej opinii biegłego.

Zgodnie jednak z nowo dodanym art. 263(1) KPC, strona może sprzeciwić się przesłuchaniu świadka poza salą sądową w ramach posiedzenia zdalnego, nie później jednak niż w terminie 7 dni od dnia uzyskania informacji o zamiarze przeprowadzenia dowodu w taki sposób. W razie skutecznego wniesienia sprzeciwu sąd wzywa świadka do osobistego stawiennictwa na sali sądowej. Co istotne, zgodnie z art. 304 KPC. przepis ten będzie miał również zastosowanie do przesłuchania stron, czy rzeczonych biegłych (na zasadzie art. 289 KPC).

Oznacza to, że sprzeciw strony przeciwko przesłuchaniu świadka, strony, lub biegłego w formie zdalnej jest dla sądu wiążący. Co więcej, strona nie musi uzasadniać sprzeciwu, a jedynie dochować wymogu dochowania wskazanego terminu.

W naszej ocenie, po kilku latach obowiązywania przepisów dotyczących posiedzeń zdalnych można stwierdzić, że przyjęły się one w praktyce (z drobnymi zastrzeżeniami). Wyrażamy nadzieję, że wskutek – omówionej w niniejszym wpisie po krótce – nowelizacji, przyśpieszą działania mające na celu zapewnienie możliwości przeprowadzenia posiedzeń zdalnych we wszystkich sądach, oraz usprawnienie samych połączeń, pomimo że przyjęte przez ustawodawcę rozwiązania, wskazują bardziej na „hybrydowy” charakter posiedzeń, aniżeli przyjęcie systemu w pełni zdalnego.

Współautorka tekstu: Aleksandra Jaroszkiewicz, aplikantka radcowska w kancelarii prawnej SPCG.

Przypisy:

[1] Tak: I. Gromska-Szuster, [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz. Tom I. Artykuły 1–366, T. Wiśniewski (red.), LEX 2021, komentarz do art. 151, Nb 4.

Napisz do autora:

Aleksandra Grzesiak SPCG

Aleksandra Grzesiak

radca prawny
Senior Associate

Prawomocny wyrok w sprawie z powództwa spółki Amon z grupy Polenergia o ustalenie bezskuteczności wypowiedzenia długoterminowych umów z PKH

Prawomocny wyrok w sprawie z powództwa spółki Amon z grupy Polenergia o ustalenie bezskuteczności wypowiedzenia długoterminowych umów z PKH

Czytaj: 2 min

Po ponad 7-letnim postępowaniu, w listopadzie 2022 roku, Sąd Apelacyjny w Gdańsku ogłosił wyrok w sprawie z powództwa AMON Sp. z o.o. (Grupa Polenergia, „Amon”) reprezentowanej przez zespół prawny kancelarii SPCG przeciwko Polska Energia – Pierwsza Kompania Handlowa Sp. z o.o. (Grupa Tauron, „PKH”), którym w całości oddalił apelację wniesioną przez PKH od wyroku częściowego i wstępnego Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 25 lipca 2019 roku. O tym wyroku pisaliśmy tutaj.

Tytułem przypomnienia, wyrokiem częściowym i wstępnym wydanym w dniu 25 lipca 2019 roku, Sąd Okręgowy w Gdańsku uwzględnił powództwo Amon ustalając, że oświadczenia PKH o wypowiedzeniu długoterminowych Umów zawartych pomiędzy PKH i Amon są bezskuteczne i nie wywołują skutku prawnego w postaci rozwiązania obu Umów, skutkiem czego Umowy te po okresie wypowiedzenia, tj. po dniu 30 kwietnia 2015 roku, pozostają w mocy co do wszystkich postanowień i wiążą ich strony. Jednocześnie Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał za usprawiedliwione co do zasady roszczenia odszkodowawcze dochodzone przez Amon względem PKH z tytułu niewykonania przez PKH Umowy Sprzedaży Praw Majątkowych.

Oddalając apelację, Sąd Apelacyjny w Gdańsku zgodził się ze stanowiskiem przedstawionym przez SPCG w imieniu Amon w odpowiedziach na apelację, tak co do legitymacji powodowej spółki, jak i co do meritum sporu o skuteczność oświadczeń o wypowiedzeniu umów. Oznacza to, że prawomocnie została przesądzona zarówno kwestia bezskuteczności oświadczeń PKH o wypowiedzeniu Umów, jak i zasada odpowiedzialności PKH za szkodę Amon związaną z niewykonywaniem długoterminowych Umów. PKH pozostaje jeszcze możliwość wniesienia skargi kasacyjnej.

W toku tego długoletniego postępowania zespołem prawnym SPCG zajmującym się sprawą kierował mec. Krystian Radłowski, Partner, reprezentując Amon wspólnie z mec. Bartłomiejem Jarco, Counsel przed sądami I i II instacji. W skład zespołu SPCG na wchodzili także mec. Ewelina Rumak, Senior Associate, mec. Tomasz Praschil, Senior Associate, oraz Bartosz Amroziewicz, Associate. W toku postępowania apelacyjnego wsparcia zespołowi udzielała również mec. Agnieszka Soja, Partner.

 

Napisz do autora:

Krystian Radłowski SPCG

Krystian Radłowski

radca prawny
Associate

Na horyzoncie wzrost ryzyk po stronie członków organów spółek

Na horyzoncie wzrost ryzyk po stronie członków organów spółek

Czytaj: 3 min

Jednym z najczęściej stosowanych przepisów Kodeksu karnego z obszaru white collar crime, jest tzw. przestępstwo niegospodarności, o którym mowa w przepisach art. 296 k.k. Zgodnie z brzmieniem § 1 tego przepisu popełnia czyn zabroniony ten, kto będąc obowiązany na podstawie przepisu ustawy, decyzji właściwego organu lub umowy do zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej niemającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową (tj. większą niż 200.000 zł).

Karane jest również m.in. nieumyślne popełnienie tego przestępstwa (§ 3) oraz sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej, przez nadużycie udzielonych uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na sprawcy obowiązku (§ 1a – w takim przypadku nie jest wymagane wystąpienie szkody). Ryzyko odpowiedzialności na podstawie przepisów art. 296 k.k. jest jednym z głównych zagrożeń karnych dla osób zarządzających spółkami, przy podejmowaniu decyzji biznesowych, często trudnych, obarczonych ryzykiem gospodarczym, niepoddających się ocenie zerojedynkowej.

Na gruncie procedowanej obecnie w Sejmie – po odrzuceniu przez Senat – ustawy z dnia 7 lipca 2022 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw, ryzyka karne dla biznesu związane z obowiązywaniem art. 296 k.k. znacząco wzrosną.

Po pierwsze, w ustawie z dnia 7 lipca 2022 r. wprowadza się do Kodeksu karnego art. 306b k.k. Przepis ten określa typy przestępstw, które będą należały do kategorii zbrodni, a więc takich czynów, które zagrożone są karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3. Dotyczy to m.in. przestępstw z art. 296 § 1 i § 2 k.k., a więc niegospodarności, której konsekwencją jest wyrządzenie szkody, w tym takiego przypadku, w którym sprawca działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Tym samym w art. 306b wprowadza się typ przestępstwa w postaci zbrodni niegospodarności.

W przypadku, gdy sprawca przestępstwa z art. 296 § 1 lub 2 k.k. spowoduje szkodę w rozmiarach większych niż pięciokrotność kwoty określającej mienie wielkiej wartości (czyli szkodę większą niż 5 milionów złotych), podlegać będzie karze pozbawienia wolności od lat 3 do 20 (art. 306b § 1 k.k.). Jeżeli zaś szkoda ta będzie w rozmiarach większych niż dziesięciokrotność kwoty określającej mienie wielkiej wartości (czyli większa niż 10 milionów złotych), sprawca będzie podlegać karze pozbawienia wolności od lat 5 do 25.

Z ogólnych reguł Kodeksu karnego wynika, że w przypadku skazania na podstawie przepisów art. 306b k.k., wykonanie kary pozbawienia wolności – co do zasady – nie będzie mogło zostać orzeczone z warunkowym zawieszeniem jej wykonania.

Po drugie, procedowaną ustawą daje się Sądom możliwość orzeczenia wobec sprawcy przestępstwa z przepisów art. 306b, środka karnego w postaci pozbawienia praw publicznych (co do zasady na okres od roku do lat 10). Nadto, daje się Sądom możliwość orzeczenia wobec takiej osoby zakazów, a to: (i) zakazu zajmowania wszelkich lub określonych stanowisk, lub (ii) zakazu wykonywania wszelkich lub określonych zawodów, lub (iii) zakazu wykonywania wszelkiej lub określonej pracy na podstawie stosunku pracy, umowy agencyjnej, umowy zlecenia lub innej umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z Kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, lub umowy o dzieło. W przypadku gdy skazana zostanie osoba pełniąca funkcję publiczną, Sąd obligatoryjnie orzeka wspomniane zakazy w odniesieniu do działania takiej osoby w organach i instytucjach państwowych i samorządu terytorialnego, a także w spółkach prawa handlowego, w których Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego posiadają bezpośrednio lub pośrednio przez inne podmioty co najmniej 10% akcji lub udziałów. Wszystkie te środki orzeka się na okres – co do zasady – od roku do lat 15.

Po trzecie, ustawą z dnia 7 lipca 2022 r. zmienia się art. 296 § 4 k.k. zwiększając liczbę podmiotów, które domagać będą się mogły ścigania łagodniej karanego przestępstwa, tj. wspomnianego czynu z art. 296 § 1a k.k. polegającego na sprowadzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej, przez nadużycie udzielony uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na sprawcy obowiązku. Obecnie – jeżeli pokrzywdzonym nie jest Skarb Państwa, ściganie takiego przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego, co wyklucza możliwość złożenia takiego wniosku np. przez wspólników. Po zmianie przepisu, nawet gdy pokrzywdzonym nie jest Skarb Państwa, ściganie będzie możliwe na wniosek nie tylko pokrzywdzonego, ale także wspólnika, akcjonariusza lub udziałowca pokrzywdzonej spółki (lub członka pokrzywdzonej spółdzielni). Znacząco wpłynąć może to na ilość spraw w przedmiocie takiego przestępstwa, szczególnie w przypadku zmian lub sporów właścicielskich w spółkach.

Podsumowanie

Jak widać, procedowane zmiany w przepisach Kodeksu karnego mogą skutkować daleko idącymi konsekwencjami w szczególności dla osób zasiadających w zarządach spółek, w przypadku przyjęcia, że określone działania biznesowe wypełniły znamiona przestępstw z art. 296 k.k. Jeżeli zmiany te wejdą w życie, to jeszcze bardziej kluczowe stanie się przestrzeganie w działalności należytych reguł ostrożności, zaś w przypadku gdy wobec danej osoby sformułowane zostaną zarzuty, niezwłocznie zwrócenie się o pomoc prawną. Sprawy tego typu cechują się znacznym stopniem skomplikowania. Niejednokrotnie dla właściwego wytłumaczenia określonych działań wymagana jest znajomość specyfiki branży.

Konieczne jest zatem dysponowanie odpowiednim wsparciem prawnym, opartym na zrozumieniu funkcjonowania działalności danego biznesu, połączonym z głęboką wiedzą specjalistyczną i szerokim doświadczeniem w zakresie prawa karnego gospodarczego.

 

Napisz do autora:

Jacek Błachut SPCG

dr Jacek Błachut

adwokat
Counsel

Ujawnienie tajemnicy zawodowej KNF na żądanie inwestora przed wszczęciem postępowania cywilnego przeciwko podmiotowi nadzorowanemu – projektowane rozwiązania w ustawie o nadzorze nad rynkiem kapitałowym.

Ujawnienie tajemnicy zawodowej KNF na żądanie inwestora przed wszczęciem postępowania cywilnego przeciwko podmiotowi nadzorowanemu – projektowane rozwiązania w ustawie o nadzorze nad rynkiem kapitałowym.

Czytaj: 6 min

Tekst powstał we współpracy z mec. Arturem Zapałą, Partnerem oraz mec. Malwiną Przyborowską, Associate.   

Pod koniec lipca 2021 r. na stronach internetowych Rządowego Centrum Legislacji pojawił się obszerny projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z zapewnieniem rozwoju rynku finansowego oraz ochrony inwestorów na tym rynku[i]. Pośród kilkunastu zmienianych regulacji znalazła się ustawa z dnia 29 lipca 2005 r. o nadzorze nad rynkiem kapitałowym („Ustawa o nadzorze”), w której planuje się dodać art. 19a.

Proponowany przepis może doprowadzić do istotnej zmiany z punktu widzenia podmiotów nadzorowanych, broniących swoich interesów przed sądami powszechnymi. Dotyczy bowiem udostępniania, za zgodą sądu, informacji objętych tajemnicą zawodową na potrzeby potencjalnego postępowania cywilnego, jeszcze przed jego wszczęciem. Zakres tak udostępnionych informacji jest szeroki i obejmuje informacje pozyskiwane przez Przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego („KNF”), jego zastępców, członków KNF oraz pracowników i współpracowników Urzędu KNF w rozumieniu art. 19 ust. 1 Ustawy o nadzorze.

Kto może żądać informacji objętych tajemnicą zawodową

Wpierw należy postawić pytanie, kto może żądać tego rodzaju wrażliwych informacji. Odpowiedź na tle proponowanych zmian wydaje się niepokojąca – zgodnie z brzmieniem projektowanego art. 19a Ustawy o nadzorze może to być w zasadzie każdy, kto zamierza wytoczyć powództwo przeciwko danemu podmiotowi nadzorowanemu oraz uprawdopodobnił (a nie wykazał) swoje roszczenie i interes prawny w takim żądaniu.

Na obecnym etapie prac ustawodawca nie przewidział podmiotowego ograniczenia omawianego uprawnienia, choć w uzasadnieniu projektowanych zmian wprost wskazano, że chodzi w nich o ochronę wyłącznie inwestorów nieprofesjonalnych. Tym samym, gdyby w tym zakresie projekt nie uległ zmianom (np. poprzez ograniczenie pojęcia podmiotu do konsumenta w rozumieniu art. 22(1) ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny), krąg podmiotów uprawnionych do korzystania z nowej instytucji będzie bardzo szeroki i nieadekwatny do przedstawionego w uzasadnieniu celu projektowanego przepisu.

Informacje objęte tajemnicą zawodową

Jakie informacje i w jakiej formie mogłyby podlegać udostępnieniu w trybie proponowanej regulacji? Na ten moment, podobnie jak w przypadku podmiotowego zakresu art. 19a Ustawy o nadzorze, ustawodawca nie przewidział w tym zakresie istotnych ograniczeń. Tym samym pośród informacji, które mogłyby podlegać ujawnieniu w drodze decyzji sądu, znalazłyby się w szczególności dwa ich rodzaje, tj. informacje stanowiące przedmiot aktów i czynności administracyjnych KNF, które:

  1. podlegają kontroli sądowej stosownie do art. 3 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi oraz
  2. nie mogły zostać w ten sposób zweryfikowane.

Do pierwszej kategorii należą m.in. sankcyjne decyzje administracyjne, wydawane na przykład w trybie art. 167 i n. ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi („Ustawa o obrocie”). Decyzje te, dotyczące konkretnych podmiotów na rynku i zawierające niejawne informacje na temat ich działalności, mogą być poddawane kontroli na żądanie (skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego) zainteresowanej instytucji. O ile zatem sam dostęp do tych danych każdego inwestora, który czuje się indywidualnie pokrzywdzony działaniami podmiotu nadzorowanego i dopiero zamierza w nieokreślonej przyszłości wnieść powództwo, budzi istotne wątpliwości, o tyle sama decyzja podlegająca ujawnieniu mogła być zweryfikowana przez sąd. Tym samym przynajmniej w tym zakresie prawo do obrony własnych interesów przez podmiot nadzorowany zostaje zasadniczo zachowane.

Osobną kwestią natomiast, wykraczającą poza materię niniejszego wpisu, jest zagadnienie związania sądu powszechnego tego rodzaju decyzją już w toku postępowania cywilnego – moc wiążącą decyzja czerpie przede wszystkim z niedopuszczalności drogi sądowej w tym zakresie na zasadzie art. 2 § 3 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego[ii]. Potwierdził to m.in. Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów podnosząc, że zasada uwzględniania przez sądy powszechne skutków prawnych orzeczeń organów administracyjnych ma swoje źródło w rozgraniczeniu przedmiotowych dróg postępowania[iii]. Niemniej, choć o związaniu takim można mówić, to jednak jego zakres i znaczenie pozostaje kwestią sporną i dającą szerokie pole do polemiki w toku postępowania.

Do drugiej kategorii należą m.in. protokoły kontrolne w rozumieniu art. 35a i 36 Ustawy o nadzorze. Protokoły te są niezaskarżalne, a podmiot nadzorowany może jedynie przedstawić KNF umotywowane zastrzeżenia. Protokół kontroli, co do którego podmiot nadzorowany zgłosił zastrzeżenia, nie podlega jednak ostatecznie kontroli instancyjnej ani sądowo-administracyjnej. Mimo tego także on mógłby być ujawniony za zgodą sądu na żądanie danego inwestora jeszcze przed wytoczeniem postępowania cywilnego.

Jeśli zatem omawiane zmiany utrzymają się w obecnym brzmieniu, niewątpliwie sporne okaże się, czy protokoły kontrolne (niebędące decyzjami administracyjnymi) będą wiążące dla sądu powszechnego (jako tzw. prejudykat), czy też – co w praktyce nie zmniejszałoby ich roli w takim postępowaniu – będą na przykład traktowane jako dowody w postaci dokumentów urzędowych w rozumieniu art. 244 § 1 i 2 Kodeksu postępowania cywilnego. Dokumenty urzędowe stanowią dowód tego, co zostało w nich urzędowo zaświadczone. Może zatem dojść do sytuacji, w której ujawniony przez KNF – i to jeszcze przed wszczęciem przez ten organ ewentualnego postępowania sankcyjnego – protokół kontrolny, którego podmiot nadzorowany nie mógł nawet zaskarżyć do sądu administracyjnego, w wytoczonym przez inwestora postępowaniu cywilnym zdeterminuje ustalenia faktyczne, na których następnie oprze się sąd powszechny. Takie rozwiązanie oznaczałoby zaburzenie równowagi stron procesu cywilnego oraz godziłoby w prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy, które to instytucje znajdują umocowanie w art. 45 ust. 1 w zw. z art. 2 Konstytucji RP.

Przesłanki udostępnienia informacji objętych tajemnicą zawodową

W proponowanym mechanizmie udostępniania informacji objętych tajemnicą zawodową KNF nie przewidziano ograniczeń podmiotowych ani przedmiotowych, co opisano powyżej. Ustawodawca wskazał jedynie w ust. 2 projektowanego przepisu, że interes prawny w uzyskaniu informacji powstaje, gdy jej brak uniemożliwi lub poważnie utrudni podmiotowi dochodzenie roszczenia na drodze postępowania sądowego, lub w inny sposób uniemożliwi lub poważnie utrudni osiągnięcie celu postępowania sądowego w sprawie.

Jest to przesłanka szeroka i niejednoznaczna – jej znaczenie na tle konkretnych stanów faktycznych niewątpliwie będzie przedmiotem sporów oraz, po kilku latach, zyska trudny obecnie do przewidzenia kształt w orzecznictwie sądów powszechnych.

Tymczasem także dziś funkcjonują przepisy pozwalające na zwolnienie z tajemnicy zawodowej w opisywanej sferze (m.in. art. 149 pkt 3 Ustawy o obrocie, art. 281 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 27 maja 2004 r. o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi), jednak każdy z nich obarczony jest dodatkowymi przesłankami, takimi jak ograniczenie udostępnianych informacji wyłącznie do dotyczących konkretnej osoby będącej stroną postępowania. Projektowane rozwiązanie nie zawiera tego rodzaju ograniczeń, choć dotyczy bardziej wrażliwego przypadku, tj. dochodzenia roszczeń, które nie zostały jeszcze zgłoszone sądowi powszechnemu ani też nie są znane podmiotowi nadzorowanemu.

Procedura udostępnienia informacji objętych tajemnicą zawodową

Na koniec należy zasygnalizować trudności, które może wywołać szczątkowe uregulowanie procedury udostępniania informacji objętych tajemnicą zawodową w projektowanym art. 19a Ustawy o nadzorze. Analiza zastosowanych w nim mechanizmów prowadzi do wniosku, że ustawodawca czerpał z konstrukcji znanej Kodeksowi postępowania cywilnego w postaci udzielenia zabezpieczenia roszczenia przed wszczęciem postępowania cywilnego, jeśli zostanie uprawdopodobnione roszczenie oraz interes prawny w udzieleniu zabezpieczenia. W proponowanym rozwiązaniu zabrakło jednak narzędzi chroniących podmiot nadzorowany, porównywalnych np. do art. 733 Kodeksu postępowania cywilnego, który nakazuje wytoczenie powództwa o zabezpieczone roszczenie w terminie maksymalnie dwóch tygodni. Innymi słowy, podmiot nadzorowany w przypadku uwzględnienia przez sąd wniosku o udostępnienie informacji:

  1. nie będzie o tym fakcie wiedział,
  2. nie ma narzędzi, by przedstawić swoje stanowisko oraz
  3. może pozostawać w tego rodzaju nieświadomości (że informacje jego dotyczące zostały udostępnione) przez nieograniczony okres, bowiem ustawodawca nie nałożył na podmiot żądający udostępnienia informacji żadnych ograniczeń czasowych ani też w ogóle obowiązku wytoczenia powództwa pod rygorem utraty prawa do powołania się na przedmiotowe informacje. Innymi słowy, proponowane rozwiązanie faktycznie nie zapobiega gromadzeniu informacji w innych celach niż wytoczenie powództwa, przez w żaden sposób niezdefiniowany okres i podmiot.

Co więcej, na obecnym etapie nie jest jasne, czy w postępowaniu zainicjowanym wnioskiem inwestora swoje stanowisko może przedstawić Przewodniczący KNF, reprezentujący w takim przypadku wartości chronione instytucją tajemnicy zawodowej, która go obejmuje (zgodnie z projektowanym art. 19a ust. 3 doręcza mu się bowiem dopiero postanowienie rozstrzygające taki wniosek, a nie pismo inicjujące postępowanie).

Podsumowanie

Reasumując, proponowany art. 19a Ustawy o nadzorze niesie za sobą wiele wątpliwości, tymczasem może mieć daleko idący wpływ zarówno na ilość, przebieg, jak i rozstrzygnięcia postępowań wytaczanych przeciwko podmiotom nadzorowanym. Dlatego też na obecnym etapie konieczne są istotne zmiany legislacyjne, a w razie ich braku – w dalszej kolejności szczegółowa analiza zagadnienia znaczenia i ewentualnej mocy wiążącej aktów administracyjnych dla postępowań cywilnych, inicjowanych przez inwestorów przeciwko podmiotom nadzorowanym.

Konsekwencją braku zmian, o których mowa powyżej, mogą być liczne spory sądowe pomiędzy wskazanymi podmiotami, w szczególności jeśli utrwali się pogląd Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie o sygn. I ACa 263/19, w ramach którego uznano, że postanowienia statutu funduszu inwestycyjnego zamkniętego mogą zostać uznane za klauzule niedozwolone, niewiążące inwestorów będących konsumentami (analizę i krytykę tego poglądu przedstawiono w jednym z poprzednich artykułów na naszym blogu: https://spcgblog.pl/regulatory/czy-jeden-wyrok-czyni-wiosne-z-perspektywy-uczestnikow-funduszy-inwestycyjnych-zamknietych/.

Przypisy:

[i]         Projekt jest dostępny pod adresem: https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12349203/katalog/12803524#12803524

[ii]        Por. m.in. W. Siedlecki, Postępowanie cywilne. Zarys Wykładu, Warszawa 1977, s. 36-37.

[iii]       Por. uzasadnienie uchwały składu siedmiu Sędziów Sądu Najwyższego z dnia 9 października 2007 r. sygn. akt III CZP 46/07, OSNC 2008 nr 3, poz. 30

 

Napisz do autorów:

Szymon Jelonek SPCG

Szymon Jelonek

radca prawny
Associate

Artur Zapała

radca prawny
Partner

Malwina Przyborowska SPCG

Malwina Przyborowska

radca prawny
Senior Associate

Czy możliwa jest odpowiedzialność odszkodowawcza Skarbu Państwa w związku ze szkodami poniesionymi przez przedsiębiorców w wyniku obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią COVID-19?

Czy możliwa jest odpowiedzialność odszkodowawcza Skarbu Państwa w związku ze szkodami poniesionymi przez przedsiębiorców w wyniku obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią COVID-19?

Czytaj: 11 min

W związku z trwającym już od ponad roku na terenie całego kraju stanem epidemii, a także wprowadzonymi w związku z nim i wciąż utrzymywanymi przez rząd ograniczeniami w prowadzeniu działalności gospodarczej, przedsiębiorcy z branż, których ograniczenia te dotknęły coraz częściej i coraz głośniej mówią o zamiarze skierowania przeciwko Skarbowi Państwa powództw o wyrównanie szkód, jakie ponieśli w okresie, gdy wskutek rządowej legislacji nie mogli prowadzić działalności, co spowodowało spadek, czy wręcz całkowitą niemożność uzyskiwania przez nich dochodów.

Media donoszą w ostatnim czasie, iż coraz to nowe branże czy to rozważają, czy też podejmują działania zmierzające do dochodzenia należnych im odszkodowań. Część z przedsiębiorców zamierza dochodzić swoich praw w ramach tzw. „pozwów zbiorowych”. Zarzucają oni rządowi, iż ograniczenia są nieuzasadnione, zbyt daleko idące, czy wreszcie bezprawne, a w konsekwencji wskazują, iż to Skarb Państwa powinien ponosić negatywne konsekwencje finansowe takich bezprawnych działań.

Czy tego rodzaju odpowiedzialność odszkodowawcza Skarbu Państwa pozostaje realna?

Zgodnie z pojawiającymi się głosami, Skarb Państwa miałby ponosić odpowiedzialność za skutki bezprawności wprowadzonych ograniczeń związanych ze stanem epidemii. W pierwszej kolejności przyjrzyjmy się zatem podstawom, na jakich ograniczenia te zostały wprowadzone.

Aby zrozumieć źródła prawne rozważanych ograniczeń – przynajmniej w kształcie w jakim chce widzieć je obecny prawodawca – należy wspomnieć o kilku obowiązujących aktach prawnych.

Na początku marca 2020 r. do Sejmu trafił projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (tzw. Tarcza 1.0). Ustawa została błyskawicznie uchwalona przez Sejm dnia 2 marca 2020 r., a w życie weszła już w dniu 8 marca 2020 r. Ustawą tą wprowadzono między innymi zmiany do obowiązującej już wcześniej ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, w tym w szczególności dodano do niej art. 46a i 46b. Pierwszym z nich wprowadzono delegację ustawową dla Rady Ministrów, zgodnie z którą w przypadku wystąpienia stanu epidemii lub stanu zagrożenia epidemicznego o charakterze i w rozmiarach przekraczających możliwości działania właściwych organów administracji rządowej i organów jednostek samorządu terytorialnego, Rada Ministrów może określić zagrożony obszar wraz ze wskazaniem rodzaju strefy, na którym wystąpił stan epidemii lub stan zagrożenia epidemicznego, a także rodzaj stosowanych rozwiązań – w zakresie określonym w art. 46b. W drugim ze wspomnianych przepisów określono zaś listę ograniczeń, jakie Rada Ministrów może ustanowić w rozporządzeniu wydanym na podstawie art. 46a. Wśród nich wskazano między innymi na czasowe ograniczenie określonych zakresów działalności przedsiębiorców.

Wspomnieć trzeba przy tym, iż przed wskazaną nowelizacją, ustawa z 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi przewidywała także możliwość wprowadzenia pewnego rodzaju ograniczeń w rozporządzeniach wydawanych przez wojewodę lub ministra właściwego do spraw zdrowia, a ogłaszających stan zagrożenia epidemicznego albo stan epidemii. Art. 46 ust. 4 pkt 3 przewidywał przy tym możliwość czasowego ograniczenia funkcjonowania określonych instytucji lub zakładów pracy.

W dniu 13 marca 2020 r. Minister Zdrowia wydał rozporządzenie w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego. Zostało ono uchylone z dniem 20 marca 2020 r., kiedy to Minister Zdrowia wydał Rozporządzenie w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii, który obowiązuje do dziś. Początkowo ograniczenia związane ze stanem zagrożenia epidemicznego i stanem epidemii – w tym również ograniczenia dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej (np. dotyczące ograniczeń w branży gastronomicznej) – wprowadzono właśnie we wspomnianych rozporządzeniach Ministra Zdrowia, a ich podstawą nie były nowo dodane art. 46a i 46b ustawy, ale znajdujący się w niej już wcześniej art. 46. Stan taki nie trwał jednak długo, bo już dnia 31 marca 2020 r. Rada Ministrów wydała na podstawie art. 46a i 46b ustawy rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Jednocześnie tego samego dnia Minister Zdrowia zmienił rozporządzenie z dnia 20 marca 2020 r. uchylając zamieszczone w nim pierwotnie ograniczenia. Od tamtego czasu na podstawie art. 46a i 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi wydano 15 kolejnych rozporządzeń o takim samym tytule – aktualnie obowiązującym jest rozporządzenie z dnia 6 maja 2021 r.

Czy wprowadzone przez rząd ograniczenia są legalne?

Jednym z podstawowych i zarazem najpoważniejszych zarzutów wobec obowiązujących „ograniczeń covidowych” jest ten wskazujący, że zostały one wprowadzone w sposób wadliwy i nie mają należytego prawnego umocowania. Wątpliwości budzi wprowadzenie ograniczeń w drodze rozporządzenia wydawanego na podstawie ustawy o chorobach zakaźnych, z jednoczesnym pominięciem przez prawodawcę możliwości ustanowienia tych ograniczeń w następstwie wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Nadmienić trzeba bowiem, że art. 233 ust. 3 Konstytucji przewiduje, że ustawa określająca zakres ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela w stanie klęski żywiołowej może ograniczać między innymi wolność działalności gospodarczej. Zgodnie zaś z ustawą z dnia 18 kwietnia 2002 r. o stanie klęski żywiołowej, dopuszczalne jest po ogłoszeniu tego stanu wprowadzenie między innymi ograniczeń polegających na zawieszeniu działalności określonych przedsiębiorców czy zakazie prowadzenia działalności gospodarczej określonego rodzaju. Zastrzeżenia te dotyczą również ograniczeń w prowadzeniu różnego rodzaju działalności gospodarczej.

Wolność działalności gospodarczej jest jedną z konstytucyjnych wolności obywatelskich. Została ona ustanowiona w art. 20 Konstytucji, w którym wskazano, że:

„Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej”.

W art. 22 Konstytucji przewidziano zaś, że:

„Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny”.

Wolność działalności gospodarczej została potwierdzona również w art. 2 ustawy z dnia 6 marca 2018 r. Prawo przedsiębiorców, zgodnie z którym:

„Podejmowanie, wykonywanie i zakończenie działalności gospodarczej jest wolne dla każdego na równych prawach”.

Konstytucyjny charakter wolności działalności gospodarczej oznacza również, że z mocy art. 37 ustawy zasadniczej, korzystać może z niej każdy, kto znajduje się pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej, a w myśl konstytucyjnej zasady proporcjonalności, ograniczenia w zakresie korzystania z niej mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą przy tym naruszać istoty tejże wolności.

W świetle wskazanych przepisów Konstytucji niewątpliwym jest, iż wprowadzenie ograniczeń wolności gospodarczej aktem rangi podustawowej musi budzić zasadnicze wątpliwości. Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie wypowiadał się co do tego, jak prawidłowo wprowadzane powinny być „ustawowe” ograniczenia praw i wolności konstytucyjnych.

Przykładowo, w wyroku z dnia 13 października 2010 r. w sprawie Kp 1/09 Trybunał Konstytucyjny wskazał, że:

„ograniczenie wolności działalności gospodarczej >>tylko w drodze ustawy<< i >>tylko ze względu na ważny interes publiczny<<, wynikające z art. 22 Konstytucji, poszerza zakres koniecznej regulacji ustawowej, zawężając zarazem pole do takiej regulacji przekazanej do rozporządzenia”;

„przy normowaniu ograniczeń praw i wolności ekonomicznych i socjalnych ustawa musi samodzielnie określać zasadnicze elementy regulacji prawnej; nie można więc owych elementów zasadniczych zamieszczać w rozporządzeniu”.

Tymczasem w przypadku ograniczeń związanych z epidemią COVID-19, ustawa w lakoniczny sposób przewiduje jedynie listę hipotetycznych ograniczeń, podczas gdy zasadnicza regulacja dotycząca ich wprowadzenia zamieszczona została wyłącznie w rozporządzeniu. To rozporządzenie wskazuje więc zarówno czas trwania poszczególnych ograniczeń, ale również szczegółowy ich zakres. O tym, że trzon regulacji znajduje się w rozporządzeniu świadczy chociażby to, iż wprowadzanie modyfikacji w rodzajach i zakresie ograniczeń odbywa się wyłącznie poprzez zmianę rozporządzenia, bez jakiejkolwiek legislacyjnej ingerencji w ustawę.

Lakoniczność regulacji art. 46a i 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi powoduje jeszcze jedną istotną wątpliwość, która dotyczy prawidłowości sformułowania zawartej w tych przepisach delegacji ustawowej do wydania rozporządzenia. Pamiętać należy, iż zgodnie z art. 92 Konstytucji rozporządzenia mogą być wydawane wyłącznie na podstawie ustawy i w celu jej wykonania. Ustawa powinna zawierać precyzyjną delegację do wydania rozporządzenia wskazującą nie tylko uprawniony organ, ale przede wszystkim zakres spraw przekazanych do uregulowania oraz wytyczne dotyczące treści aktu.

Jak wskazuje Piotr Radziewicz w komentarzu do art. 92 Konstytucji:

„Szczegółowość przedmiotowa upoważnienia do wydania rozporządzenia wynika z zakazu stanowienia upoważnień blankietowych, czyli takich, które pozostawiają zbyt szeroki margines swobody regulacyjnej rozporządzeniodawcy i które tworzą ryzyko, że treść rozporządzenia nie będzie zachowywała niezbędnego związku z celem i tematyką ustawy”.

Biorąc pod uwagę konstytucyjne wymogi co do delegacji ustawowej, wątpliwości dotyczące delegacji z art. 46a i 46b wspomnianej ustawy dotyczą przede wszystkim problemu wytycznych co do treści rozporządzenia.

Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 26 października 1999 r. w sprawie K 12/99 precyzuje:

„wskazania zawarte w ustawie muszą dotyczyć materialnego kształtu regulacji, która ma być zawarta w rozporządzeniu”, a „ustawa musi zawierać pewne wskazania już to wyznaczające treści (kierunki rozwiązań), jakie mają być zawarte w rozporządzeniu już to eliminujące pewne treści (kierunki rozwiązań)”.

Brak wskazania przez ustawodawcę wytycznych co do treści rozporządzenia powoduje, iż rozporządzenie takie jest niekonstytucyjne jako wydane bez podstawy prawnej.

Zwrócić trzeba także uwagę, że zgodnie z konstytucyjną zasadą proporcjonalności ograniczenie praw i wolności konstytucyjnych nie może być nadmierne i nie może dotykać ich istoty. Prawa i wolności można więc ograniczać, lecz nie można pod pretekstem takich ograniczeń doprowadzać do tego, iż jednostka zostanie swych praw czy wolności pozbawiona, albo że ingerencja w nie będzie nieuzasadniona w świetle istniejących okoliczności.

W odniesieniu do ograniczeń związanych z epidemią COVID-19 z całą pewnością otwarte pozostaje pytanie o to, czy wprowadzające je regulacje spełniają wymogi art. 31 ust. 3 Konstytucji. W kontekście wolności prowadzenia działalności gospodarczej można w szczególności mieć poważne wątpliwości, czy ograniczenia nie godzą w istotę tej wolności, albowiem w odniesieniu do szeregu rodzajów działalności gospodarczej, w istocie wprowadzono zakaz ich wykonywania. Otwarte jest też pytanie o stopień ingerencji, w tym istnienie wystarczającego uzasadnienia dla wyboru zakresu ograniczeń, np. rodzajów działalności, których nie można wykonywać. Ten ostatni aspekt jest szczególnie istotny w kontekście podstaw merytorycznych przyjętych przez rząd ograniczeń. Przykładowo, można odwołać się do niedawnego wywiadu radiowego prof. Miłosza Parczewskiego – członka Rady Medycznej przy Prezesie Rady Ministrów, który w kontekście zakładów fryzjerskich przyznał, iż nie istnieją żadne badania, które pokazywałyby sposób rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2 w tego rodzaju miejscach. Skoro brak jest takich badań, przedsiębiorcy prowadzący taką działalność zasadnie mogą dziś stawiać pytania, dlaczego właśnie prowadzony przez nich rodzaj działalności został objęty ograniczeniami, gdy działalności innego rodzaju już takie ograniczenia nie dotykają. Problem ten wiąże się zresztą nie tylko z pytaniem o przestrzeganie przez prawodawcę konstytucyjnej zasady proporcjonalności, ale także zasad sprawiedliwości i równości wobec prawa.

Co na to sądy?

Wskazane powyżej wątpliwości dotyczące regulacji wprowadzającej tzw. „ograniczenia covidowe” zaczynają w ostatnim czasie dostrzegać sądy administracyjne, które w coraz liczniejszych sprawach orzekają w przedmiocie skarg obywateli na nakładane na nich przez organy inspekcji sanitarnej kary pieniężne za naruszenie tychże ograniczeń.

Wśród wydanych wyroków, szczególnie zwrócić trzeba uwagę na wyrok wydany przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu w dniu 27 października 2020 r. w sprawie II SA/Op 219/20. Wyrok ten jest ważny z tego względu, iż bardzo szczegółowo rozważa wspominane powyżej kwestie, a także dlatego, iż dotyczy właśnie ograniczenia wolności działalności gospodarczej. W wyroku Sąd uchylił decyzje administracyjne, na mocy których na przedsiębiorcę została nałożona kara pieniężną między innymi za to, iż w czasie obowiązywania ograniczeń strzygł klienta w zakładzie fryzjerskim.

W uzasadnieniu wyroku Sąd wskazał przede wszystkim na to, iż pomimo istnienia tego rodzaju możliwości, prawodawca nie zdecydował się na wprowadzenie ograniczeń w następstwie wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Sąd stwierdził jednak, iż skoro rząd zrezygnował z formalnego wprowadzenia stanu klęski żywiołowej uznając, że „zwykłe” środki prawodawcze będą wystarczające dla osiągnięcia zamierzonego celu, to rząd powinien mieć też świadomość, iż wprowadzane regulacje powinny spełniać wszelkie wymogi przewidziane w Konstytucji, albowiem:

„w celu wprowadzenia ograniczeń wolności i praw człowieka nie można powoływać się na nadzwyczajne okoliczności, uzasadniające szczególne rozwiązania prawne oraz okolicznościami tymi nie można usprawiedliwiać daleko idących ograniczeń swobód obywatelskich wprowadzanych w formie rozporządzeń”.

Notabene, Sąd stwierdził, że ograniczenia przewidziane w art. 46a i 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi są w istocie zbieżne z tymi, których wprowadzenie dopuszcza ustawa o stanie klęski żywiołowej, co oznacza, że prawodawca przyznał sobie prawo do wprowadzania ograniczeń właściwych dla tego stanu nadzwyczajnego, pomimo, że stanu takiego formalnie nie wprowadził.

W tych okolicznościach Sąd wskazał, że za wadliwe należy uznać wprowadzenie ograniczeń w rozporządzeniu i stwierdził, że:

Całość ograniczeń wolności i praw została przeniesiona z ustawy do rozporządzenia. Byłoby to dopuszczalne w przypadku ogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Art. 21 i art. 22 ustawy o stanie klęski żywiołowej określa bowiem niezbędne ograniczenia wolności i praw człowieka i obywatela w przypadku wystąpienia stanu klęski żywiołowej. Z kolei art. 5 ust. 2 ustawy o stanie klęski żywiołowej pozwala Radzie Ministrów określić w rozporządzeniu, w zakresie dopuszczonym art. 21 i art. 22, rodzaje niezbędnych ograniczeń praw i wolności. Zamiast tego prawodawca wydał akty prawne rangi rozporządzenia, czyli akty rangi niższej niż ustawa, po to, aby ograniczać w czasie epidemii podstawowe wolności i prawa człowieka”.

Zdaniem Sądu również delegacja ustawowa, na podstawie której rozporządzenie zostało wydane, nie była wystarczająco precyzyjna. Regulacja ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych:

„nie polegała na wprowadzeniu ograniczeń w zakresie korzystania z praw i wolności jednostki poprzez przyjęcie stosownych merytorycznych rozwiązań ustawowych przewidujących takie ograniczenia wraz z możliwością regulowania bardzo szczegółowych zagadnień technicznych na poziomie rozporządzenia. Polegała ona wyłącznie na wyposażeniu wprost Rady Ministrów w kompetencję do wprowadzania takich ograniczeń, bez dostatecznego zawarcia kompetencji w samej ustawie o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi”.

Sąd stwierdził, że delegacja nie zawiera wytycznych dotyczących treści aktu wykonawczego i z tego też powodu jest niezgodna z art. 92 Konstytucji.

Brak wytycznych doprowadził zdaniem Sądu do wniosku, że:

„Rada Ministrów na podstawie tak sformułowanej treści upoważnienia ustawowego mogła kształtować w rozporządzeniu w dowolny sposób, bez merytorycznych wskazówek zawartych w ustawie, sferę podstawowych praw lub wolności jednostki, określając poszczególne ograniczenia, nakazy i zakazy. W konsekwencji podejmowana w tym zakresie samoistna działalność prawotwórcza doprowadziła do objęcia regulacjami rozporządzenia materii ustawowej i naruszenia szeregu podstawowych wolności i praw jednostki, w tym wolności działalności gospodarczej z art. 22 Konstytucji”.

W konsekwencji zdaniem Sądu:

„wprowadzany kolejnymi rozporządzeniami od 31 marca 2020 r., w tym rozporządzeniem z 19 kwietnia 2020 r., zakaz wykonywania określonych w nich rodzajów działalności gospodarczej z całą pewnością wkracza w istotę wolności działalności gospodarczej określonej art. 22 Konstytucji RP. Prawodawca może ingerować w ową istotę konstytucyjnej wolności działalności gospodarczej, jednak, aby to było możliwe musi działać przy użyciu środków przewidzianych przez Konstytucję RP”.

W związku ze stwierdzonymi przez Sąd wadami analizowanej regulacji, Sąd uznał, iż kara finansowa została nałożona na skarżącego bez podstawy prawnej i uchylił decyzje administracyjne, które jej dotyczyły.

Analogiczny kierunek argumentacji został przyjęty w licznych już obecnie rozstrzygnięciach sądów administracyjny w innych podobnych sprawach, w których obywatele zostali ukarani karą finansową w związku z naruszeniem różnorodnych ograniczeń przewidzianych w kolejno wydawanych rozporządzeniach. Choć wyroki te dotyczą ograniczeń innych wolności konstytucyjnych takich jak chociażby wolność przemieszczania się czy wolność zgromadzeń, to jednak kształtująca się w sądach administracyjnych linia orzecznicza potwierdza istotną prawną wadliwość wprowadzonych przez prawodawcę rozwiązań.

Czy tego rodzaju uchybienia są zatem wystarczające do formułowania wobec Skarbu Państwa roszczeń odszkodowawczych przez przedsiębiorców, którzy w wyniku ograniczeń nie mogli z prowadzonej wcześniej działalności gospodarczej uzyskiwać oczekiwanych dochodów?

Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą za niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej – podstawą takiej odpowiedzialności jest art. 417 kodeksu cywilnego. Szczególną postacią tej odpowiedzialności jest odpowiedzialność za tzw. „bezprawie legislacyjne”, a więc sytuację, w której szkoda zostaje wyrządzona przez wydanie albo zaniechanie wydania aktu normatywnego. Tu również istotna jest bezprawność działania państwa przy wydaniu takiego aktu, ewentualnie zaniechanie wydania przez prawodawcę aktu, do wydania którego był on zobowiązany.

Co jednak kluczowe dla tej postaci odpowiedzialności Skarbu Państwa, jeżeli szkoda została wyrządzona przez wydanie aktu normatywnego, jej naprawienia można żądać dopiero po stwierdzeniu we właściwym postępowaniu niezgodności tego aktu z Konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub ustawą. W świetle tej regulacji, poszkodowany dla skutecznego domagania się odszkodowania, musi dysponować więc wcześniejszym rozstrzygnięciem potwierdzającym bezprawność aktu prawnego, który miał doprowadzić do wyrządzenia mu szkody. W aktualnym stanie prawnym oznaczałoby to zapewne konieczność uprzedniego stwierdzenia przez Trybunał Konstytucyjny niezgodności z Konstytucją art. 46a i 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, co w konsekwencji skutkowałoby stwierdzeniem wadliwości wydanych na ich podstawie rozporządzeń wprowadzających poszczególne ograniczenia, a w końcu bezprawność samych tych ograniczeń. Wymóg uzyskania uprzedniego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego nie jest konieczny w przypadku, gdy szkoda została wyrządzona przez niewydanie aktu normatywnego, którego obowiązek wydania przewiduje przepis prawa. W takiej sytuacji niezgodność z prawem niewydania tego aktu stwierdza sąd rozpoznający sprawę o naprawienie szkody. Zgodnie z poglądami doktryny nie wymaga również uzyskania takiego orzeczenia sytuacja, gdy szkoda została wyrządzona poprzez wydanie aktu normatywnego niezgodnego z przepisami prawa Unii Europejskiej.

Mając na względzie powyższą specyfikę, kluczową kwestią warunkującą możliwość dochodzenia roszczeń związanych z „ograniczeniami covidowymi” jest odpowiednie sformułowanie roszczenia. W szczególności rozważenia wymagałoby, czy szkoda przedsiębiorców dotkniętych ograniczeniami została spowodowana wydaniem aktów normatywnych, które ograniczenia te wprowadziły, czy może bardziej zaniechaniem wydania np. aktów normatywnych przewidujących wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Pamiętać trzeba bowiem, iż w przypadku wprowadzenia tego stanu nadzwyczajnego, przedsiębiorcy otrzymaliby ustawową możliwość domagania się naprawienia wyrządzonych im szkód wynikającą z ustawy z dnia 22 listopada 2002 r. o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela. Z pewnością rozważenia wymagałoby również to, czy wprowadzone ograniczenia nie naruszają przepisów wspólnotowych.

Mając na względzie poważne prawne zastrzeżenia wobec regulacji wprowadzających ograniczenia, z pewnością stanowią one poważne argumenty przemawiające za dochodzeniem roszczeń odszkodowawczych przez tych przedsiębiorców, którzy ponieśli szkody. Jak zwykle jednak w tego rodzaju sytuacjach diabeł tkwi w szczegółach. Z uwagi na wielość wprowadzonych przez prawodawcę ograniczeń, które dotykają już od roku w różnym zakresie wielu przedsiębiorców z bardzo różnych branż, ewentualne wytoczenie powództwa przeciwko Skarbowi Państwa z pewnością powinno zostać poprzedzone poszerzoną analizą prawną oraz wnikliwą weryfikacją sytuacji tych konkretnych przedsiębiorców, którzy rozważaliby podjęcie tego rodzaju działań.

Czy tego rodzaju roszczeń odszkodowawczych można dochodzić w postępowaniu grupowym?

Przy spełnieniu ustawowych przesłanek, możliwe jest dochodzenie wspomnianych roszczeń tzw. „pozwem zbiorowym”, tj. na podstawie ustawy z dnia 17 grudnia 2009 r. o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym. Zgodnie z tą ustawą, w postępowaniu takim jednego rodzaju roszczenia opartego na tej samej lub takiej samej podstawie faktycznej może dochodzić co najmniej 10 osób.

Jednym z rodzajów roszczeń, które mogą być dochodzone w tym postępowaniu są roszczenia z tytułu czynów niedozwolonych, co oznacza, iż możliwe jest dochodzenie odszkodowania na podstawie art. 417 czy 417(1) kodeksu cywilnego, gdyż mają one właśnie deliktowy charakter. Z uwagi na konieczność weryfikacji spełniania ustawowych przesłanek postępowania grupowego, decyzja co do jego wszczynania z pewnością musiałaby być jednak poprzedzona wnikliwą analizą sytuacji, w szczególności tożsamości okoliczności faktycznych będących podstawą roszczeń, gdyż to warunkuje dopuszczalność tego rodzaju postępowania. Z pewnością jednak prawdopodobnym byłoby spełnienie wymaganych ustawą wymogów, w sytuacji gdyby członkami grupy mieliby być przedsiębiorcy wykonujący działalność w tej samej branży, a więc zapewne dotknięci ograniczeniami w tożsamy sposób.

Współpraca redakcyjna: Wawrzyniec Rajchel, Partner.

NAPISZ DO AUTORÓW:

Marcin Myszogląd SPCG

dr Marcin Myszogląd

radca prawny
Senior Associate

Wawrzyniec Rajchel SPCG

Wawrzyniec Rajchel

radca prawny
Partner

PRAWO MA BYĆ STERYLNE. Społeczeństwo oczekuje od państwa sprawiedliwości. W interesie państwa jest mu ją zapewnić.

PRAWO MA BYĆ STERYLNE. Społeczeństwo oczekuje od państwa sprawiedliwości. W interesie państwa jest mu ją zapewnić.

Czytaj: 5 min

Otrzymałem i otrzymuję wiele sygnałów od zupełnie obcych mi ludzi w sprawie uniewinnienia niesłusznie skazanego i uzyskania zadośćuczynienia, jak też odszkodowania za 18 lat spędzonych w więzieniu. Część tych kontaktów to gratulacje, za które dziękuję.

Chciałbym jednak wyraźnie podkreślić, że końcowy wynik tych starań o wolność to wynik wysiłków wielu ludzi. Przede wszystkim policjanta, Remigiusza Korejwy, człowieka z ogromnym szacunkiem do prawa, jak też z wewnętrznym poczuciem sprawiedliwości. Mimo że wielokrotnie mam krytyczny stosunek do obecnych działań prokuratury, to na szczególne podkreślenie zasługuje rola we wznowieniu postępowania przed Sądem Najwyższym dwóch prokuratorów z Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu Roberta Tomankiewicza i Dariusza Sobieskiego. Sukces nie byłby możliwy bez zespołu prawników mojej kancelarii SPCG.

Wspaniale zachowali się sędziowie Sądu Najwyższego, którzy precyzyjnie przeanalizowali obszerne materiały procesowe. Wynik procesu o odszkodowanie jest budującym przykładem wyroku wynikającego z mądrości życiowej i doświadczenia prawniczego sędziego Sądu Okręgowego w Opolu Dariusza Kity. Publicznie dokonał się akt sprawiedliwości, o której rzadko się u nas mówi w systemie prawnym państwie – i jeszcze rzadziej stosuje.

I ten właśnie aspekt przeważa w pełnych satysfakcji słowach, które do mnie docierają. Wiedziałem, że narasta wśród nas pragnienie sprawiedliwości, ale nie przypuszczałem, że jest tak silne i powszechne. Gdyby państwo było firmą, powiedziałbym, że powstał gigantyczny rynek, który domaga się szybkich dostaw. W systemie prawa i wymiaru sprawiedliwości te reguły działają inaczej, ale jedno jest pewne. Społeczeństwo oczekuje od państwa sprawiedliwości. W interesie państwa jest mu ją zapewnić.

Stare zostały, doszły nowe

Mam sporo doświadczeń akademickich, zawodowych, trochę politycznych i mnóstwo życiowych. Ogromnie cieszy mnie ten popyt na sprawiedliwość. Początkowo trudno będzie ją zapewnić, bo ciągle mamy fatalne przyzwyczajenia rodem z PRL, a wolna Polska chyba nie miała czasu się tym zająć. Nie zwalczyliśmy starych, złych nawyków, wyhodowaliśmy niedobre nowe. Jest to tym smutniejsze, że 30 lat temu wszędzie na świecie na dźwięk słowa „Polska” ręce same składały się do oklasków. Daliśmy światu wolność. Kolosalne przemiany ustrojowe przebiegały modelowo. Błyskawicznie zbudowano strukturę prawną tej pokojowej rewolucji i pieczołowicie jej przestrzegano. Przy wszystkich mankamentach organizacyjnych i proceduralnych, Polska była miejscem nadziei i optymistycznych oczekiwań.

Co się stało, dlaczego nie zostały spełnione? Dlaczego Polaków tak uwiera niesprawność – i niekiedy zawodność systemu wymiaru prawa? Dlaczego zagranicą mamy opinię kraju o szybko pogarszającym się stanie stosowania jego fundamentalnych zasad? Już nas nie oklaskują. Niektórzy nam współczują, inni grożą ciężkimi sankcjami.

Diagnoz jest tyle, ile osób ją formułujących, ale jedno jest dla mnie pewne: prawo stało się instrumentem gry aktualnie rządzącego ugrupowania. Służy, jak w PRL, partii. Partyjnemu państwu zresztą też. Straciliśmy nie tylko piękną legendę, ale też zdolność skutecznego zarządzania sferą, która codziennie – pośrednio lub wprost – dotyka życia milionów Polaków. Oni to odczuwają i pragną czegoś zupełnie innego. Obiektywnej, mądrej, sprawnej i całkowicie niezależnej od jakichkolwiek chwilowych układów sprawiedliwości.

Rządzącym nie idzie dobrze

Nie oddaję się pięknym marzeniom. Znam sytuację polskiego systemu prawnego z każdej strony: teorii prawa, jego stosowania, politycznych uwarunkowań, praktycznych ograniczeń. Ale wiem też o ogromnym, narastającym niezadowoleniu społeczeństwa z rzeczywistości prawnej, w jakiej żyje. I o pragnieniu sprawiedliwości, które jest tak silne, że po prostu musi być dostrzeżone przez polityków. Oni tworzą ramy, w których poruszają się ci, którzy prawo stosują.

Zdaję sobie sprawę, że rządzenie to twardy kawałek chleba. Sam to sprawdziłem na sobie. Są pokusy ułatwiania sobie codziennych trudów. Możliwości chodzenia na skróty jest sporo, jeśli zgodzimy się na małą sterylność systemu prawa. Można chyłkiem wprowadzać jakieś przepisy, mianować odpowiednich ludzi, nagiąć procedury. Gdy ma się większość parlamentarną i odporność na reakcje publiczne, to wszystko wydaje się w porządku. Rządzącym dobrze idzie. A przynajmniej oni tak uważają. Ale to są pozory. Sprawna sprawiedliwość w systemie funkcjonowania prawa jest jeszcze ważniejsza od reżimu sterylności na sali operacyjnej. Nie wolno dopuszczać do obecności jakichkolwiek bakterii politycznych czy koniunkturalnych w systemie, który tworzy konstrukcję prawną kraju i dba, żeby wszystko w niej funkcjonowało bezbłędnie. To – powtarzam – może być nieco uciążliwe dla ludzi władzy, którzy lubią ułatwiać sobie życie. Jest to jednak konieczne dla trwałego zdrowia systemu prawnego, satysfakcji z państwa i wiary w to, co robi.

Co najbardziej uderza mnie w głosach, które docierają po wyroku w Opolu? Nuta niekłamanej satysfakcji, dumy i radości z tego, że państwo okazało się honorowe, że potrafiło naprawić błędy, które jego urzędy czy służby popełniły. Ludzie potrzebują eleganckiej sprawiedliwości i bardzo ją cenią. W tym obszarze tkwi ogromny kapitał poparcia dla działań publicznych temu służących i ludzi, jacy się do tego przyczyniają. Politycy, którzy każdego dnia liczą głosy i oglądają słupki sondaży opinii publicznej, mają pod ręką odkrywkową kopalnię złota.

Zwrot ku odmiennie, rzetelnie, racjonalnie traktowanej sprawiedliwości wytworzy potężną polityczną siłę nośną. Odpowiedź na oczekiwanie obywateli w sytuacji, kiedy jest ono tak precyzyjnie zdefiniowane, musi być skuteczna. Dać siłę, która doprowadzi do władzy. A później umożliwi skuteczne tej władzy sprawowanie bez codziennych łamańców i manewrów, które dzisiaj obserwujemy. I którymi jesteśmy coraz bardziej rozczarowani i zmęczeni.

Te łamańce odbierają nam komfort życia i poczucie bezpieczeństwa. Nic nie jest pewne, wszystko wydaje się na niby. Informacje o kilkuletnich perypetiach sądowych pani z kiosku, która nie wydała groszowego paragonu fiskalnego, ośmiesza państwo i niepokoi. Powtarzające się oskarżenia starszych kobiet o pobicie rosłych policjantów ośmieszają policję, ale zwykłym ludziom jest nie do śmiechu. Ich to boli, niepokoi, budzi sprzeciw. Chaos, niechlujstwo interpretacji prawa podatkowego podważa stabilność całego systemu państwa. Wszyscy to odczuwamy. Żyjemy gorzej, niż chcielibyśmy i mogli.

Dobrobytu się nie pożycza

To nie są gorzkie żale, bo mam na myśli bardzo konkretne sprawy i parametry. Teraz, kiedy w wyniku pandemii wiele ustalonych struktur, działań i zachowań staje pod znakiem zapytania, trzeba myśleć o przyszłości. Co dalej z Polską, w jakim kierunku i jak szybko pójdziemy? Musimy rozwijać gospodarkę, bo Polacy chcą żyć w dobrobycie. Nie stworzymy go, drukując banknoty czy pożyczając za granicą pieniądze. Musimy zbudować ten dobrobyt jak najszybciej i na jak najtrwalszych fundamentach.

Takim fundamentem jest mądrość prawna państwa i powszechne stosowanie kryterium sprawiedliwości w jego działaniach. Nie mamy żadnych powodów, żeby być podzieleni, tak jak teraz jesteśmy. Mamy wszelkie możliwości, żeby się zjednoczyć na gruncie wspaniałej tradycji sprzed 30 lat i mądrej kalkulacji priorytetów na przyszłość. Stworzenie w Polsce wyjątkowo sprawnej, przyjaznej dla obywateli, powszechnie stosowanej i akceptowanej konstrukcji sprawiedliwości oraz rosnącej doskonałości systemu prawnego jest gwarancją sukcesu. Świat idzie bowiem w przeciwnym kierunku – naginania lub rozbijania demokracji, omijania czy łamania prawa. Jeśli będziemy inni, szybko to zostanie dostrzeżone.

Bądźmy inni

Wysoka jakość stanowienia i stosowania prawa, podporządkowana wymogom sprawiedliwości, uzyska przede wszystkim potężną akceptację społeczną. To przełoży się na zwiększenie stabilności wewnętrznej, bezpieczeństwa, łatwości i skuteczności budowy kapitału społecznego. A także, co bardzo ważne, na wysoką jakość życia. Polska zacznie znów budzić przyjazne zainteresowanie świata i przyciągać inwestycje z najwyższej półki. Jesteśmy ulokowani w samym środku Europy, nie mamy żadnych napięć etnicznych ani religijnych, nie występują konflikty ekonomiczne regionów.

Te sztuczne podziały, które wywołano z niskich pobudek politycznych, zaczną znikać. Polska stanie się dla świata atrakcją przyciągającą pozytywną energię i wielkie kapitały. Wtedy przyspieszenie naszego wzrostu gospodarczego będzie niemal automatycznym skutkiem tego procesu. Staniemy się krajem silnego prawa, honorowego i wielkodusznego państwa, chęci i możliwości zgodnej współpracy ludzi ceniących to, co ich otacza. Taka Polska będzie naprawdę wspaniałym miejscem do życia.

Tekst ukazał się 6 kwietnia 2021 r. w tygodniku „Rzecz o prawie”, dodatku do dziennika „Rzeczpospolita”. Pełna wersja dostępna w serwisie prawo.rp.pl.

Zbigniew Ćwiąkalski SPCG

NAPISZ DO AUTORA:

Pin It on Pinterest