E-money tokens – co zmieni pojawienie się rozporządzenia MiCA?

E-money tokens – co zmieni pojawienie się rozporządzenia MiCA?

Czytaj: 13 min

W instytucjach unijnych trwają zaawansowane prace nad Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie rynków kryptoaktywów i zmieniającym dyrektywę (UE) 2019/1937, zwanym powszechnie „MiCA”. To kolejny akt prawny wpisujący się w politykę tworzenia ram działalności podmiotów budujących europejski rynek krypto. W projektowanych rozwiązaniach określono m.in. wymogi informacyjne stawiane emitentom oraz wskazano na szczególną podstawę dochodzenia roszczeń cywilnoprawnych wobec emitentów tokenów będących pieniądzem elektronicznym (e-money tokens).

Współautor tekstu: Igor Sobieski, Junior Associate. Nadzór merytoryczny: Ewa Mazurkiewicz, Partner.

Zespoły FinTech, Financial Litigation oraz regulacji rynku kapitałowego kancelarii SPCG łączą siły, dokonując analizy wybranych przepisów projektu MiCA [1] z perspektywy doświadczeń płynących z sądów krajowych, które prędzej czy później będą musiały zmierzyć się ze wskazanym rozporządzeniem, po jego przyjęciu, i procesami wytaczanymi na jego podstawie. To przyszłość europejskiego, a zatem także i polskiego financial litigation, z czego podmioty zaangażowane w emisję i obrót kryptoaktywami powinny zdawać sobie sprawę. To na nich bowiem spocznie ciężar ryzyk idących za nowymi uprawnieniami inwestorów i organów nadzoru.

Zagadnienia wyjściowe

Zważywszy na skomplikowany charakter omawianego zagadnienia, wpierw należy odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań.

Jaki będzie cel rozporządzenia MiCA? Podstawowym celem tego rozporządzenia będzie regulacja obrotu kryptoaktywami poprzez nałożenie szeregu obowiązków na podmioty w nim uczestniczące, jak i ustanowienie pewnej minimalnej ochrony inwestorów. Za kryptoaktywa w art. 3 ust. 1 projektu MiCA uznano cyfrowe odzwierciedlenia wartości lub praw, które można przenosić i przechowywać w formie elektronicznej z wykorzystaniem DLT lub innej podobnej technologii (o wykorzystaniu tych technologii w kontekście obrotu instrumentami finansowymi pisaliśmy tutaj).

Jakie podmioty będą adresatami projektowanych regulacji? Będą to przede wszystkim emitenci kryptoaktywów, a zatem podmioty publicznie oferujące jakiekolwiek ich rodzaje lub ubiegające się o ich dopuszczenie na platformie obrotu. Warto zwrócić uwagę, że o ile emitentami co do zasady mogą być zarówno osoby fizyczne, jak i prawne, o tyle w odniesieniu do tokenów będących pieniądzem elektronicznym zakres podmiotowy zawęża się wyłącznie do osób prawnych. Ponadto, adresatami projektowanych przepisów będą również podmioty świadczące usługi związane z obrotem kryptoaktywami, jak prowadzący platformy obrotu czy pośrednicy działający jako wykonujący zlecenia lub doradzający w zakresie tego typu instrumentów.

Kto będzie beneficjentem projektowanych rozwiązań? Co do zasady można uznać, że wszyscy uczestnicy obrotu kryptoaktywami, bowiem uregulowanie jego zasad oraz poddanie go nadzorowi będzie wartością również dla emitentów i pośredników (abstrahując od korzyści takich jak zwiększenie bezpieczeństwa prowadzonej działalności, to niewątpliwym skutkiem wdrożenia MiCA będzie wzrost wiarygodności obrotu kryptoaktywami, a więc także i popytu na tym rynku). Grupą, która skorzysta najbardziej na wdrożeniu omawianych przepisów, będą jednak inwestorzy. Zyskają oni dostęp do rzetelnej, wiarygodnej informacji (wystandaryzowany dokument informacyjny), a posiadaczom tokenów będących pieniądzem elektronicznym (bo o nich przede wszystkim mowa w niniejszej publikacji) zapewnione zostanie ułatwienie w dochodzeniu roszczeń cywilnoprawnych z tytułu braku realizacji wymogów określonych nowymi przepisami. Jednocześnie, wprowadzenie wskazanych wymogów oznacza pojawienie się ryzyka ich niedochowania i, w efekcie, konieczności zmierzenia się przez uczestników obrotu (emitentów, pośredników) z roszczeniami wysuwanymi na tym tle, co powinni brać pod uwagę w planowaniu swojej działalności.

Ponadto, w kontekście podmiotów uprawnionych do ochrony przewidywanej w projekcie MiCA, uwagę przykuwa zmiana wprowadzona po spotkaniu Komitetu Stałych Przedstawicieli w dniu 5 października 2022 r. Otóż autorzy projektu zmierzają w kierunku:

  1. rezygnacji z definiowania pojęcia „konsument” („consumer”) na rzecz pojęcia „posiadacz detaliczny” („retail holder”), choć zakresy definicji tych dwóch pojęć są zbieżne (art. 3 ust. 1 pkt 28 projektu MiCA pierwotnie konsumentem, a obecnie posiadaczem detalicznym, nazywa „każdą każda osobę fizyczną, która działa w celach innych niż jej działalność handlowa, gospodarcza, rzemieślnicza lub związana z wykonywaniem wolnego zawodu”);
  2. określenia szerszego zakresu podmiotów, do których kierowane są nowe rozwiązania – w wersji pierwotnej art. 1 lit. d projektu MiCA wskazywał na ochronę osób nazywanych mianem „consumer”, obecnie zaś posługuje się pojęciem w ogóle niezdefiniowanym, a zarazem szerszym, tj. „holder” (czyli posiadacz, a nie nawet „retail holder” – posiadacz detaliczny danego kryptoaktywa).

Generalnie zmiany te należy ocenić pozytywnie, bowiem dalece niewskazane jest mieszanie pojęć właściwych odrębnym reżimom prawnym – sektorowej ochronie inwestora (na gruncie obecnego projektu MiCA: „posiadacza”, a w poszczególnych przypadkach – „posiadacza detalicznego”) oraz szerokiej palety uprawnień właściwych ochronie praw „konsumenta” (pojęcia dobrze znanego tak prawu unijnemu, jak i krajowemu, a zarazem obrosłego orzecznictwem i doktryną). Innymi słowy, każdy z tych reżimów powinien posługiwać się właściwą tylko sobie terminologią, bowiem nie każdy inwestor (czy posiadacz) będzie konsumentem. Jednocześnie jednak, niepokój budzi wskazany wyżej fakt zrównania ze sobą definicji „konsumenta” i „posiadacza detalicznego”. Taka decyzja projektodawców nie przysłuży się bowiem słusznemu stanowisku prezentowanemu przez instytucje finansowe w toczącej się obecnie dyskusji, zgodnie z którym nie każdemu inwestorowi indywidualnemu przysługuje miano konsumenta i związane z tym uprawnienia (do dyskusji tej, głównie dotyczącej pojęć „konsumenta”, „inwestora indywidualnego” oraz „klienta detalicznego”, nawiązywaliśmy w różnych artykułach dot.: właściwości miejscowej sądów, uprawnień Rzecznika Finansowego czy też stałej opłaty od pozwu).

Kiedy MiCA może się pojawić w obrocie prawnym? Mając na uwadze niedawno uchwalone, pozostałe części Digital Finance Package [2], dopełnienia go poprzez wejście w życie rozporządzenia MiCA można spodziewać się prawdopodobnie już w okolicy połowy roku. Od tego momentu, zgodnie z aktualnym brzmieniem projektu, oczekiwane rozwiązania mają znaleźć zastosowanie po upływie:

  1. dwunastu miesięcy – odnośnie do przepisów regulujących dwie z trzech kategorii kryptoaktywów, tj. tokeny powiązane z aktywami oraz – interesujące nas z perspektywy omawianego dalej roszczenia – tokeny będące pieniądzem elektronicznym,
  2. osiemnastu miesięcy – odnośnie do pozostałych przepisów MiCA.

Co dotyczy dwóch ostatnich pytań, aktualnie nie została jeszcze wypracowana polska wersja najnowszego projektu rozporządzenia (nota bene w źródłach anglojęzycznych wskazuje się, że głosowanie nad MiCA przełożono z lutego na kwiecień 2023 r. z uwagi na trudności z tłumaczeniem rozporządzenia na wszystkie 24 języki [3]). Oczekujemy jej z niecierpliwością – z punktu widzenia późniejszych sporów sądowych i badania uprawnień osób zgłaszających roszczenia, warstwa pojęciowa będzie miała bardzo istotne znaczenie.

Istota projektowanych rozwiązań

Brak kompleksowego uregulowania zasad emisji oraz obrotu kryptoaktywami niebędącymi instrumentami finansowymi naraża sektor krypto na szereg niebezpieczeństw, które materializując się, dotykają bezpośrednio zarówno emitentów, jak i inwestorów.

Projekt rozporządzenia MiCA można postrzegać jako próbę zmierzenia się jego autorów z tego rodzaju zagrożeniami, których realność potwierdziła się już po złożeniu projektu tejże regulacji – namacalnym przykładem może być głośna sprawa giełdy kryptowalut FTX, która upadła w listopadzie 2022 r. (choć w obrocie mówiło się o niej jako o jednej z bardziej wiarygodnych na rynku).

Po pierwsze, MiCA ma nakładać na podmioty rynku kryptoaktywów obowiązki mające na celu spełnienie wymogów skrojonych na miarę ery cyfrowej, gwarantujących pewność prawa i obrotu w omawianym obszarze. Innymi słowy, MiCA ureguluje obszary dotychczas prawnie niezagospodarowane w odniesieniu do obrotu kryptoaktywami, w tym m.in.:

  1. obowiązek optymalnego zarządzania płynnością przez emitentów,
  2. ustalenie odpowiednich wymogów kapitałowych dla emitentów dokonujących emisji tokenów danej kategorii,
  3. nadzór publiczny nad wykonywaną działalnością rynkową,
  4. wymogi dotyczące uzyskania zezwolenia na publiczne oferowanie tokenów oraz na ubieganie się o dopuszczenie aktywów do obrotu na platformie obrotu (z zastrzeżeniem wskazanych w MiCA wyjątków),
  5. zakaz wyłączenia odpowiedzialności cywilnej emitenta w przypadku braku bądź wadliwego spełnienia nowych, rygorystycznych obowiązków informacyjnych.

Po drugie, MiCA ma wprowadzić klasyfikację różnicującą podstawowe kategorie tokenów (tokeny użytkowe, tokeny powiązane z aktywami oraz tokeny będące pieniądzem elektronicznym), jak i ich podkategorie (znaczące tokeny powiązane z aktywami i znaczące tokeny będące pieniądzem elektronicznym). Zależnie od przynależności do danej kategorii, będącej pochodną stopnia wymaganej ostrożności i nadzoru, do danych tokenów i czynności z nimi związanych będziemy stosować inne rygory.

Przepisy projektu rozporządzenia MiCA różnicują warunki emisji i obrotu kryptoaktywami uwzględniając poziom ryzyka, jaki te aktywa mogą powodować, w tym dla stabilności i polityki finansowej państwa, przewidując najbardziej rygorystyczne zasady w odniesieniu do tokenów będących pieniądzem elektronicznym (e-money tokens).

E-money token

Token będący pieniądzem elektronicznym jest w rozumieniu art. 3 ust. 1 MiCA kryptoaktywem, które ma utrzymywać stałą wartość poprzez odniesienie do wartości jednej oficjalnej waluty fiducjarnej, będącej prawnym środkiem płatniczym, wyemitowanej przez bank centralny danego państwa lub inny organ monetarny. Stanowi on zatem w ogólnym znaczeniu cyfrowy nośnik reprezentacji wartości pieniężnej. Funkcja takich kryptoaktywów jest bardzo podobna do funkcji pieniądza elektronicznego w rozumieniu art. 2 pkt 2 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/110/WE [4] i tak jak pieniądz elektroniczny, takie kryptoaktywa będą mogły stanowić elektroniczne substytuty monet oraz banknotów, które prawdopodobnie będą mogły być wykorzystywane do dokonywania płatności lub wymiany. Ze względu na ścisły związek tokenu z walutą fiat powstała konieczność objęcia tokenów będących pieniądzem elektronicznym szczególną ochroną, możliwie zbliżoną do ochrony realnego pieniądza.

Szczególna ochrona obrotu tymi kryptoaktywami wiąże się przede wszystkim z nadaniem szczególnych uprawnień inwestorom. Szczególną uwagę w tym kontekście należy zwrócić na przyjmowane przez projektowane rozporządzenie rozwiązanie, zgodnie z którym, na wniosek posiadacza tokenów będących pieniądzem elektronicznym, emitent będzie zobowiązany w dowolnym momencie, bez ponoszenia przez posiadacza dodatkowych kosztów i po wartości nominalnej wykupić wartość pieniężną tokenów posiadanych przez ich posiadacza. Co istotne, zabronione będzie również naliczanie przez emitentów oraz pośredników w obrocie kryptoaktywami odsetek lub przyznawanie jakichkolwiek innych korzyści związanych z posiadaniem tokenów omawianej kategorii.

Wymogi stawiane emitentom e-money tokens – dokument informacyjny

Mając na uwadze opisaną wyżej specyfikę tokenów będących pieniądzem elektronicznym, projekt MiCA stawia ich emitentom trzy kluczowe warunki dla dopuszczenia tych kryptoaktywów do obrotu. Są to:

  1. posiadanie zezwolenia na prowadzenie działalności jako instytucja kredytowa lub instytucja pieniądza elektronicznego,
  2. sporządzenie dokumentu informacyjnego w zgodzie z postanowieniami rozporządzenia (tzw. whitepaper),
  3. dokonanie notyfikacji adresowanej do organu nadzoru (w formie przekazania właściwemu organowi projektu whitepaper na co najmniej 20 dni przed datą jego publikacji).

Sama koncepcja dokumentu informacyjnego (whitepaper) dla praktyki obrotu nie jest niczym nowym, niemniej na mocy postanowień MiCA ma on zyskać konkretny kształt, którego niedochowanie może rodzić poważne konsekwencje po stronie emitenta.

I tak, dokonując oferty publicznej nabycia tokenów będących pieniądzem elektronicznym lub ubiegając się o dopuszczenie ich do obrotu na platformie obrotu, emitent będzie wprost zobowiązany do przekazania draftu dokumentu informacyjnego odpowiedniemu organowi nadzoru na 20 dni przed datą jego publikacji, a następnie opublikowania go na swojej stronie internetowej. Szczegółowy zestaw danych, które mają być tam zawarte, określa załącznik nr 3 do projektowanego rozporządzenia – pośród nich znaleźć można m.in.: dane emitenta (w tym dotyczące jego kondycji finansowej), informacje o samym tokenie oraz technologii, na której oparte jest jego funkcjonowanie, informacje o prawach i obowiązkach związanych z takimi tokenami, szczegółowe informacje w zakresie ryzyka związanego z taką inwestycją, jak również informacje o przysługującym posiadaczom prawie wykupu tokenów w dowolnym momencie po wartości nominalnej oraz o warunkach takiego wykupu.

Jednocześnie wszystkie informacje zawarte w whitepaper będą musiały być przedstawione w sposób rzetelny, jasny, niewprowadzający w błąd, bez pominięć, a to wszystko przy zachowaniu zwięzłej i przystępnej formy dla potencjalnego posiadacza tokenów.

Weryfikacją dokumentu informacyjnego zajmie się właściwy dla danego państwa członkowskiego organ nadzoru, który zostanie wyposażony w wachlarz uprawnień nadzorczych względem emitentów, które będzie mógł aktywować m. in. w przypadku, gdy dokument informacyjny nie będzie spełniał wymagań MiCA. Organ nadzoru będzie wówczas uprawniony do żądania modyfikacji dokumentu informacyjnego, do żądania zawieszenia na okres do 30 dni lub wstrzymania oferty publicznej e-money tokenów w przypadku istnienia uzasadnionego podejrzenia, że doszło lub może dojść do naruszenia MiCA. Organ nadzoru będzie mógł również nałożyć na emitenta karę administracyjną w przypadku, gdy emitent będzie się posługiwał dokumentem informacyjnym sprzecznym z wymogami rozporządzenia.

Na marginesie, w ramach ciekawostki, można wskazać na rozwiązanie przewidziane w projektowanym art. 46 ust. 7 MiCA. Otóż dopuszcza się w nim sporządzenie dokumentu informacyjnego w języku urzędowym macierzystego państwa członkowskiego lub w języku zwyczajowo przyjętym w sferze finansów międzynarodowych – a zatem po angielsku (o czym mowa w pkt 14a preambuły projektu rozporządzenia). Użycie spójnika „lub” wskazuje na możliwość wyboru jednej z tych opcji. Można zatem wyobrazić sobie przygotowanie whitepaper wyłącznie po angielsku przez polskiego emitenta. W takim przypadku, gdyby posiadacz wyemitowanego w ten sposób tokenu doznał jakiegoś uszczerbku, dochodząc swoich roszczeń mógłby powoływać się także na to, że dokument informacyjny nie był dla niego zrozumiały z przyczyn językowych. Niemniej, rozważania te mają charakter teoretyczny, bowiem korzystając z doświadczeń w zakresie reprezentacji różnych podmiotów w postępowaniach przed KNF można przyjąć, że, o ile w danym stanie faktycznym nie występowałby jakikolwiek czynnik uzasadniający sporządzenie whitepaper w języku innym niż polski, organ nadzoru nie dopuściłby do przeprowadzenia oferty publicznej w oparciu o tak sporządzony dokument wykorzystując posiadane uprawnienia nadzorcze uznawszy dokument za sprzeczny z wymogiem rzetelności i jasności (przynajmniej z punktu widzenia obecnego poziomu rozwoju polskiego rynku).

Roszczenie posiadacza e-money tokens wobec emitenta

W myśl art. 47 ust. 1 MiCA, w przypadku naruszenia przepisów regulujących obowiązki informacyjne emitenta, tj. w przypadku, gdy informacje zawarte w whitepaper lub w jego aktualizacji będą niekompletne, nieprawdziwe, niejasne lub będą wprowadzać w błąd, posiadaczom tokenów będących pieniądzem elektronicznym przysługiwać będzie roszczenie odszkodowawcze przeciwko emitentowi lub jego organowi zarządzającemu.

Na gruncie polskiego prawa próba dochodzenia roszczeń względem podmiotów zaangażowanych w emisję i obrót kryptoaktywami teoretycznie jest możliwa już teraz – na gruncie przepisów ogólnych Kodeksu cywilnego. „Teoretycznie”, ponieważ – w dużym uproszczeniu – trudno obecnie powiedzieć:

  1. kto miałby odpowiadać (a zatem komu przysługuje legitymacja bierna),
  2. jaki dokładnie charakter ma relacja emitenta z nabywcą kryptoaktywa (jest to jakiś rodzaj zobowiązania cywilnoprawnego, jednak niejasna jest jego dokładna treść, a w konsekwencji – przedmiot, świadczenia i obowiązki z nim związane, co utrudnia skorzystanie z art. 471 k.c. jako podstawy odpowiedzialności) oraz
  3. czy na gruncie takiej relacji może dojść do deliktu (a jeśli tak, to do jakiego) w rozumieniu art. 415 k.c., skoro nie ma przepisów określających obowiązki emitenta – nie ma zatem jednoznacznego przedmiotu bezprawnego zachowania, czyli naruszenia będącego czynem niedozwolonym.

Przywołany wyżej przepis MiCA wyeliminuje – przynajmniej częściowo – wskazane wątpliwości. Po pierwsze, pod rządami nowych przepisów pojawi się podmiot odpowiedzialny w postaci emitenta (będącej nim osoby prawnej) lub jego organu zarządzającego, wyznaczonego zgodnie z prawem krajowym (szeroko zdefiniowanego w art. 3 ust. 1 pkt 18 MiCA). Po drugie, choć nadal relacja kontraktowa (zobowiązaniowa) między emitentem a posiadaczem tokenu nie będzie jednoznaczna, to stosunkowo jasne staną się obowiązki emitenta (których naruszenie będzie deliktem), a inwestorzy zyskają podstawę prawną, w oparciu o którą będą mogli konstruować powództwo cywilne.

Rozpoznając roszczenia posiadaczy e-money tokens, sąd krajowy niewątpliwie będzie szukał analogii do już funkcjonujących przepisów i wypracowanej na ich tle praktyki. Z dużą dozą prawdopodobieństwa (zważywszy, że emitent tokenów będących pieniądzem elektronicznym będzie w reżimie MiCA instytucją finansową) można przyjąć, że poszukiwania tej analogii zaprowadzą właśnie do badania relacji między podmiotami na rynku finansowym. W relacjach tych bowiem są określone wymogi informacyjne, których naruszenie wiąże się z odpowiedzialnością w różnych postaciach. Takich regulacji, do których mogą odwoływać się sądy badając roszczenia nabywców tokenów, jest co najmniej kilka – w szczególności uwagę zwracają:

  1. art. 98 ust. 1 ustawy o ofercie publicznej [5], mówiący o odpowiedzialności za zgodność ze stanem faktycznym informacji zamieszczanych m.in. w prospekcie emisyjnym i memorandum informacyjnym;
  2. art. 24 ust. 2 pkt 4 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów [6], wskazujący na misseling, tj. m.in. proponowanie konsumentom nabycia usług finansowych, które nie odpowiadają potrzebom tych konsumentów lub proponowanie nabycia tych usług w sposób nieadekwatny do ich charakteru;
  3. art. 5 i art. 12 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym [7], które przewidują określone roszczenia w przypadku wprowadzenia konsumenta przez przedsiębiorcę w błąd, w tym co do cech danego produktu i związanych z nim ryzyk.

Korzystając z doświadczenia w procesach cywilnych, w których sądy krajowe rozpoznają zarzuty oparte na ww. przepisach, należy zwrócić szczególną uwagę na trzy aspekty – komu przysługuje roszczenie projektowane w ramach MiCA, jakie przesłanki należy wykazać i jak będzie kształtował się ciężar dowodu.

Komu ma przysługiwać roszczenie? Projekt rozporządzenia posługuje się w obecnym kształcie pojęciem „holder”. Zakres przedmiotowego pojęcia nie został ograniczony tak, jak pojęcie „retail holder” (posiadacz detaliczny) wyłącznie do inwestorów posiadających de facto status konsumenta (zgodnie z analogicznym rozumieniem przyjętym na gruncie przepisów o ochronie konsumentów). Legitymacja czynna ma zatem charakter bardziej ogólny – wystarczy być posiadaczem tokenu i nie trzeba spełniać dalej idących kryteriów (przy czym pojęcie „posiadacza” należy rozumieć jako podmiot, któremu przysługują prawa z tokenu, mającego wirtualny charakter). Ogólny charakter legitymacji czynnej określonej w MiCA przypomina zatem najbardziej art. 98 ust. 1 ustawy o ofercie publicznej.

Jakie przesłanki należy wykazać? Roszczenie ma mieć charakter odszkodowawczy, a w przekonaniu autorów niniejszego tekstu – odpowiedzialność ta będzie kwalifikowana jako deliktowa. Posiadacz zyskuje bowiem uprawnienie do kompensacji szkody wynikającej z czynu niedozwolonego w postaci nienależytego wykonania bądź niewykonania obowiązków wynikających z MiCA przez emitenta. Podobnie postrzega się w orzecznictwie odpowiedzialność wynikającą z przywoływanego powyżej art. 98 ust. 1 ustawy o ofercie publicznej [8], do którego projektowany art. 47 ust. 1 MiCA wykazuje największe podobieństwo.

W konsekwencji przesłanki, od których będzie zależała odpowiedzialność emitenta lub jego organu zarządzającego, to bezprawne i zawinione zdarzenie sprawcze (w postaci naruszenia obowiązków informacyjnych wynikających z MiCA), wystąpienie i wysokość szkody prawnie relewantnej oraz związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy zdarzeniem sprawczym a wskazaną szkodą. Rozporządzenie przewiduje jeszcze jedną, dodatkową przesłankę, a zatem wpływ naruszenia na decyzję posiadacza tokenu o jego kupnie, sprzedaży lub wymianie.

Wypada również zauważyć, że reżimy odpowiedzialności odszkodowawczej nie mają charakteru rozłącznego i w realiach konkretnego przypadku nie można wykluczyć zbiegu podstaw odpowiedzialności deliktowej i kontraktowej (art. 443 k.c.). Nabycie tokenu (inwestor stanie się jego posiadaczem) jest swoistą kontraktową czynnością prawną, a ta – zgodnie z art. 56 k.c. – wywołuje nie tylko skutki w niej wyrażone, lecz również te, które wynikają z ustawy (rozumianej jako wszelkie obowiązujące powszechnie normy prawne, a więc także regulacje MiCA po ich wejściu w życie). W konsekwencji emitent, w zakresie czynności związanych z emisją tokenów oraz ich wprowadzaniem do obrotu będzie zobligowany do wypełnienia obowiązków w zakresie nakładanym przez rozporządzenie i obowiązki te składać się będą na treść jego zobowiązania. Nie można zatem wykluczyć kwalifikacji naruszenia wymogów MiCA jako spełnienia jednej z przesłanek odpowiedzialności kontraktowej.

Na kim spoczywa ciężar dowodu? Jest to najistotniejsze pytanie z perspektywy przebiegu postępowania cywilnego. Projektowany art. 47 ust. 2 MiCA wskazuje obecnie, że to na posiadaczu tokenów spoczywać będzie ciężar przedstawienia dowodów, iż:

  1. emitent naruszył wymogi określone w art. 46 MiCA oraz
  2. miało to wpływ na decyzję posiadacza o kupnie, sprzedaży lub wymianie tokenów.

Innymi słowy, samo rozporządzenie nie będzie przesądzać, że to posiadacz tokenów ma wykazać ww. wpływ (który stanowi odrębną, dodatkową przesłankę tego reżimu odpowiedzialności) oraz – posługując się terminologią reżimu odpowiedzialności deliktowej – bezprawne zachowanie emitenta kryptoaktywów. Na gruncie tego reżimu pozostaje jeszcze wina, wystąpienie i wysokość szkody oraz związek przyczynowo-skutkowy.

W niektórych przypadkach przepisy szczególne odwracają ciężar dowodu, np. co do przesłanki winy w art. 98 ust. 1 ustawy o ofercie publicznej lub co do nieuczciwości danej praktyki rynkowej w art. 13 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym – wtedy to pozwany musi bronić się przed zarzutami i udowodnić, że nie ponosi winy albo że stosowana praktyka jest jednak uczciwa. W odniesieniu do reżimu określanego w projektowanym rozporządzeniu takiego odwrócenia ciężaru dowodu nie będzie, w związku z czym, należy przyjąć, że to powód (poszkodowany posiadacz tokenu) będzie musiał udowodnić także resztę przesłanek, w zgodzie z przepisami ogólnymi o ciężarze dowodu, tj. art. 6 k.c. oraz art. 232 k.p.c.

Podsumowanie

Jesteśmy obecnie świadkami istotnych zmian w dwóch, ściśle powiązanych ze sobą sferach. Z jednej strony obserwujemy gwałtowne przemiany rynku, coraz powszechniejsze wykorzystywanie nowoczesnych, cyfrowych technologii w świecie finansów, w tym wzrost znaczenia oraz popularyzację emisji i obrotu kryptoaktywami. Z drugiej strony ewoluuje również – powolnie, acz konsekwentnie – świadomość inwestorów i umiejętność dochodzenia swoich racji względem instytucji finansowych (na coraz bardziej rozwiniętym rynku).

Jednocześnie, ewentualne spory częściej niż kiedyś eskalują i przeradzają się w postępowanie sądowe – pozywane są banki, domy maklerskie czy też towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Ma na to wpływ wiele czynników, w tym głośne spory na gruncie tzw. „kredytów frankowych” czy obligacji korporacyjnych, z których zobowiązania nie zostały zrealizowane w przewidzianym terminie.

Różne podmioty, idąc z duchem czasu i kierując się potrzebami inwestorów, rozważają zaangażowanie w rynek kryptoaktywów, jednak jego nieuregulowanie i brak transparentności mogą zniechęcać zainteresowanych. Naprzeciw temu wychodzą instytucje unijne, projektując niezbędne rozwiązania – zapewniające prawidłowe i stabilne funkcjonowanie rynku oraz ochronę inwestorów.

Rozporządzenie MiCA, a co za tym idzie – uregulowanie obrotu tokenami – jest niewątpliwie potrzebne. Niemniej, zważywszy na określenie stosunkowo precyzyjnych wymogów informacyjnych oraz ustanowienie szczególnej podstawy roszczeń cywilnoprawnych, stanowi również źródło pewnych ryzyk po stronie podmiotów, które podejmą się emisji kryptoaktywów.

O ryzykach tych, które mogą przerodzić się w postępowania sporne, warto myśleć już na etapie tworzenia dokumentu informacyjnego (whitepaper), natomiast w razie sporu – korzystać z doświadczeń zebranych na gruncie stosunkowo podobnych rozwiązań, już obecnych i obrosłych praktyką w polskim porządku prawnym. Zespół kancelarii SCPG może pomóc w obydwu przypadkach – w razie pytań lub wątpliwości jesteśmy do Państwa dyspozycji.

 

Przypisy:

[1] Najbardziej aktualne brzmienie projektu MiCA jest dostępne pod adresem: https://eur-lex.europa.eu/legal-content/EN/TXT/PDF/?uri=CONSIL:ST_13198_2022_INIT&from=EN Na dzień publikacji niniejszego wpisu najnowsza wersja projektu nie ma jeszcze polskiej wersji językowej, stąd też autorzy analizowali wersję angielską oraz polską projektu zawnioskowanego, sprzed jego rozszerzenia.

[2] https://www.consilium.europa.eu/pl/press/press-releases/2022/11/28/digital-finance-council-adopts-digital-operational-resilience-act/.

[3] https://www.coindesk.com/policy/2023/01/17/european-union-postpones-mica-vote-to-april/.

[4] Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/110/WE z dnia 16 września 2009 r. w sprawie podejmowania i prowadzenia działalności przez instytucje pieniądza elektronicznego oraz nadzoru ostrożnościowego nad ich działalnością, zmieniająca dyrektywy 2005/60/WE i 2006/48/WE oraz uchylająca dyrektywę 2000/46/WE.

[5] Ustawa z dnia 29 lipca 2005 r. o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych (tj. Dz.U. z 2022 r. poz. 2554).

[6] Ustawa z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (tj. Dz.U. z 2021 r. poz. 275).

[7] Ustawa z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (tj. Dz.U. z 2017 r. poz. 2070).

[8] Por. m.in. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 23 czerwca 2020 r., sygn. akt V CSK 506/18, w którym stwierdzono że odpowiedzialność osób wskazanych w art. 98 ust. 1 ustawy o ofercie publicznej „ma charakter deliktowy, jej podstawą jest wina, którą ustawodawca nakazuje domniemywać (art. 98 ust. 1 OfertaPublU in fine), a osobami mogącymi ją ponosić są również członkowie zarządu emitenta, na których spoczywa obowiązek dbałości o rzetelne realizowanie obowiązków informacyjnych przez kierowaną spółkę.”.

 

Napisz do autorów:

Szymon Jelonek SPCG

Szymon Jelonek

radca prawny
Associate

Igor Sobieski SPCG

Igor Sobieski

prawnik
Junior Associate

Ewa Mazurkiewicz SPCG

Ewa Mazurkiewicz

radca prawny
Partner

Wykorzystanie opinii biegłego sądowego z innego postępowania w procesie cywilnym – korzyści, ryzyka i zagrożenia wynikające z zastosowania art. 278(1) k.p.c. w sprawach z udziałem instytucji finansowych

Wykorzystanie opinii biegłego sądowego z innego postępowania w procesie cywilnym – korzyści, ryzyka i zagrożenia wynikające z zastosowania art. 278(1) k.p.c. w sprawach z udziałem instytucji finansowych

Czytaj: 12 min

Od wejścia w życie art. 278(1) k.p.c. – zgodnie z którym sąd może dopuścić dowód z opinii sporządzonej na zlecenie organu władzy publicznej w innym postępowaniu przewidzianym przez ustawę – minęły trzy lata [1]. Zasadniczym celem tej zmiany, jak to zwykle bywa w polskich realiach, było przyspieszenie postępowań sądowych. W tym czasie przepis zdążył obrosnąć praktyką, także na gruncie spraw, w których zespół Financial Litigation kancelarii SPCG reprezentuje instytucje finansowe w sporach z ich klientami.

Jednocześnie, zagadnienie opinii biegłego wzbudziło zainteresowanie na niedawnym seminarium prowadzonym przez nasz zespół dla Izby Domów Maklerskich, dlatego też w niniejszej publikacji przedstawimy szczegółowo korzyści oraz ryzyka związane z instytucją regulowaną w art. 278(1) k.p.c., które obserwujemy w prowadzonych postępowaniach.

Dlaczego art. 278(1) k.p.c. może mieć znaczenie dla postępowań z udziałem instytucji finansowych?

Jeżeli na przykład inwestycja w długoterminowy instrument finansowy nie przyniosła oczekiwanego zwrotu, część inwestorów może zdecydować się na wystąpienie przeciwko emitentowi tego instrumentu lub instytucjom odpowiedzialnym za dystrybucję lub inne powiązane z tym instrumentem czynności, o jakąś formę kompensaty uszczerbku powstałego z tego tytułu. Abstrahując od zasadności takich roszczeń, jeśli w wielu równoległych postępowaniach badane są podobne okoliczności na gruncie tej samej inwestycji, potencjał zastosowania art. 278(1) k.p.c. (a zatem wykorzystania w wielu sprawach jednej i tej samej opinii biegłego) jest ogromny. Podobnie, jeżeli postępowaniom cywilnym towarzyszy postępowanie karne wobec danego podmiotu lub jego pracowników albo zarządzających.

Dowód z opinii biegłego – ogółem i w sprawach z udziałem instytucji finansowej

Zanim jednak dokonamy analizy korzyści i ryzyk związanych z zastosowaniem art. 278(1) k.p.c., w pierwszej kolejności przybliżenia wymaga istota dowodu z opinii biegłego sądowego jako takiego. W toku prowadzanych postępowań sądowych często zachodzi potrzeba sięgnięcia po „wiadomości specjalne”, tj. informacje wykraczające poza zakres „wiadomości i doświadczenia życiowego ogółu osób inteligentnych i ogólnie wykształconych” [2]. W tym celu powoływany jest biegły sądowy (art. 278 § 1 k.p.c.) – niezależny ekspert, posiadający „teoretyczne i praktyczne wiadomości specjalne w danej gałęzi nauki, techniki, sztuki, rzemiosła, a także innych umiejętności” [3]. Jego zadaniem jest wyjaśnienie istotnych w sprawie okoliczności, przy uwzględnieniu zebranego i udostępnionego mu materiału dowodowego, z punktu widzenia wiedzy specjalistycznej [4].

W sporach inwestorów indywidualnych z instytucjami finansowymi sądy dopuszczają dowody z opinii biegłych sądowych (lub zespołu biegłych) z zakresu rynku finansowego, w tym z zakresu funduszy inwestycyjnych oraz obrotu instrumentami finansowymi, m.in. celem analizy i wyjaśnienia:

  1. charakterystyki danego instrumentu finansowego,
  2. kwestii związanych z problematyką wyceny aktywów funduszu, działania struktury spółek celowych lub dźwigni finansowej,
  3. czy też – wprost – ustalenia obiektywnych przyczyn spadku wartości określonych instrumentów finansowych.

Tezy te, uszczegółowione w konkretnym postępowaniu i badane przez biegłego na zlecenie sądu, miałyby służyć w szczególności: (a) wykazaniu przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanej instytucji finansowej, (b) ocenie wpływu sposobu wykonywania obowiązków ustawowych przez pozwane podmioty na wartość tych instrumentów, czy też (c) ustaleniu stopnia przyczynienia stron do powstania (zwiększenia się) szkody.

O ile przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego sądowego jest w wielu przypadkach konieczne, o tyle może to uderzać w ekonomikę procesową, prowadząc zarówno do zwiększenia kosztów postępowania, jak i jego wydłużenia.

Wychodząc naprzeciw wskazanym potrzebom i problemom, ustawodawca zdecydował się na dodanie do Kodeksu postępowania cywilnego powołanego wyżej przepisu art. 278(1) k.p.c., przewidującego możliwość wykorzystania w procesie cywilnym opinii sporządzonej uprzednio w innym postępowaniu.

Istota instytucji określonej w art. 278(1) k.p.c.

Omawiany przepis określa dwa warunki, które muszą być spełnione łącznie, aby opinia przygotowana w innej sprawie mogła stać się dowodem w postępowaniu cywilnym. Otóż musi być ona sporządzona:

  1. na zlecenie organu władzy publicznej (a więc nie tylko sądu, lecz także organu administracyjnego lub prokuratora) oraz
  2. w innym postępowaniu przewidzianym przez ustawę (a więc nie tylko cywilnym, ale także administracyjnym lub karnym).

W razie spełnienia powyższych przesłanek, sąd w procesie cywilnym może wydać postanowienie o dopuszczeniu dowodu z opinii z innej sprawy w trybie art. 278(1) k.p.c., co kwalifikuje taki dokument jako dowód z opinii biegłego.

W praktyce oznacza to możliwość wykorzystania w procesie cywilnym opinii sporządzonych w bardzo szerokim spektrum spraw, tj. cywilnych, karnych, jak i administracyjnych, jeżeli tylko zostały sporządzone na zlecenie sądu lub innego organu prowadzącego dane postępowanie.

Na mocy analizowanego przepisu nie ma natomiast możliwości dopuszczenia jako dowodu z opinii biegłego tzw. opinii prywatnej, tj. opinii sporządzonej w innym postępowaniu na zlecenie samej strony (a nie organu). Opinia taka – z racji braku dostatecznych gwarancji jej obiektywizmu – stanowi wyłącznie element argumentacji prawnej i faktycznej strony, który nie jest wiążący dla sądu.

Do momentu wejścia w życie art. 278(1) k.p.c. rola pisemnej opinii biegłego sporządzonej w innym postępowaniu nie była jednoznaczna. Część doktryny stała na stanowisku, że opinia sporządzona na potrzeby innego postępowania nie stanowiła dowodu w ogóle, lecz co najwyżej materiał pomocniczy przy ocenie opinii biegłego sporządzonej w danej sprawie [5]. Inna koncepcja zakładała, że opinia biegłego pochodząca z innego postępowania nie mogła stanowić w procesie cywilnym środka dowodowego w rozumieniu art. 278 k.p.c., lecz pozostawała dowodem z dokumentu prywatnego, a zatem dowodem tego, że osoba, która podpisała opinię, złożyła oświadczenie określonej treści (art. 245 k.p.c.). Zwolennicy najbardziej liberalnej koncepcji, powołując się na obowiązujący w procedurze cywilnej otwarty katalog środków dowodowych (art. 309 k.p.c.), wskazywali na dopuszczalność kwalifikacji takiej opinii jako dowodu z opinii biegłego sądowego [6].

Mając wszystko powyższe na uwadze, należy przejść do analizy korzyści, ryzyk i zagrożeń związanych z omawianą instytucją prawną.

Korzyści płynące z regulacji art. 278(1) k.p.c.

Po pierwsze, wejście w życie art. 278(1) k.p.c. wyeliminowało opisany wyżej stan niepewności, rozstrzygając w sposób definitywny status opinii biegłego pochodzącej z innego postępowania. Opinia spełniająca przesłanki określone w ww. artykule została uznana za pełnowartościowy dowód w rozumieniu art. 278 k.p.c., czyli po prostu za opinię biegłego sądowego (a nie dokument prywatny czy też inny środek dowodowy).

Po drugie, omawiany przepis niewątpliwie przyczynia się do znacznego zmniejszenia kosztów, pozytywnie wpływając na ekonomikę postępowania.

Biegłemu, który sporządził pierwotną opinię, nie należy się dodatkowe wynagrodzenie za wykorzystanie tej opinii jako dowodu w innej sprawie w trybie art. 278(1) k.p.c. Biegły ma prawo do otrzymania wynagrodzenia wyłącznie za sporządzenie opinii uzupełniającej do opinii pierwotnej oraz do zwrotu wydatków związanych z czynnościami podejmowanymi w postępowaniu, w którym jego opinia została wykorzystana jako dowód na podstawie art. 278(1) k.p.c.

Trzeba przy tym wskazać, że koszty sporządzenia opinii biegłego sądowego w danym postępowaniu nie są sztywno określone i mogą się istotnie różnić w zależności od stopnia skomplikowania danej sprawy oraz kwalifikacji biegłego (a z praktycznych obserwacji zespołu kancelarii wynika, że na rynku niełatwo o dobrego, obiektywnego biegłego o odpowiednich kwalifikacjach, a to z uwagi na specjalistyczny i skomplikowany charakter spraw spornych z zakresu rynku kapitałowego).

Rozporządzenie, które reguluje zagadnienie wynagrodzenia biegłego, określa jedynie tzw. „widełki”, w jakich powinna się zmieścić jego stawka godzinowa. Wysokość tego wynagrodzenia jest natomiast uzależniona od stopnia złożoności problemu będącego przedmiotem opinii, nakładu pracy biegłego oraz warunków, w jakich opracowano opinię [7]. Oznacza to, że w sporach z udziałem instytucji finansowych, w których często występują skomplikowane stany faktyczne, a akta sprawy potrafią liczyć kilkanaście (czy nawet kilkadziesiąt) tomów, koszty takiej opinii mogą być znaczne. I choć początkowo wydatki na przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego sądowego pokrywa strona wnioskująca o jego dopuszczenie lub sam sąd, należy liczyć się z tym, że ostatecznie koszty te (jako część kosztów postępowania) ponosi strona przegrywająca proces (art. 98 § 1 k.p.c.).

Po trzecie, oprócz kosztów sporządzenia opinii od podstaw, istotne znaczenie ma również czas jej sporządzenia. Także ten element – analogicznie do wynagrodzenia biegłego – nie został odgórnie uregulowany przez ustawodawcę, ale każdorazowo, przy uwzględnieniu stopnia zawiłości sprawy i dostępności biegłych sądowych w danej dziedzinie, jest ustalany przez sąd. Praktyka pokazuje, że w złożonych sprawach z zakresu financial litigation, okres sporządzania opinii przez biegłego może trwać nawet kilkanaście miesięcy lub dłużej.

Możliwość wykorzystania opinii sporządzonej w innym postępowaniu znacznie skraca czas oczekiwania, albowiem nie zachodzi potrzeba sporządzania przez biegłego opinii od podstaw i dublowania dokonanych już czynności. W takich przypadkach zazwyczaj wystarczy złożenie przez biegłego dodatkowych wyjaśnień lub pisemnego uzupełnienia opinii na zasadzie art. 286 k.p.c. – z odniesieniem do indywidualnych elementów tej konkretnej sprawy po zarzutach i wnioskach stron.

Reasumując, z punktu widzenia opisanych wyżej zagadnień, analizowaną zmianę należy oceniać pozytywnie. Przyczynia się ona zarówno do zmniejszenia kosztów, jak i skrócenia postępowań cywilnych, przy czym pierwsze jest szczególnie istotne dla strony przegrywającej, drugie zaś – wygrywającej.

Ryzyka związane z zastosowaniem art. 278(1) k.p.c.

Omawiana instytucja nie jest jednak pozbawiona wad, szczególnie z punktu widzenia interesów procesowych instytucji finansowej będącej w sporze z inwestorem. Obserwujemy je w praktyce, dostrzeżono je również w doktrynie i orzecznictwie. Co więcej, już w trakcie prac legislacyjnych podnoszono, że z projektowanym wtedy przepisem wiąże się ryzyko naruszenia podstawowych zasad procesu cywilnego, tj. zasad bezpośredniości, kontradyktoryjności, rzetelnego procesu oraz praw stron do obrony ich słusznych interesów.

Poniżej przedstawimy Państwu te zagrożenia, wskazując przy okazji, na czym można oprzeć ewentualne zarzuty względem zastosowania art. 278(1) k.p.c. przez sąd.

Po pierwsze, kluczową rolę odgrywa zasada bezpośredniości, sformułowana w art. 235 § 1 k.p.c. Zgodnie z nią, postępowanie dowodowe odbywa się, co do zasady, przed sądem orzekającym [8]. Jak wskazuje się w doktrynie, oznacza to, że sąd, który wydaje wyrok w danej sprawie, powinien „osobiście zetknąć się z dowodami” [9]. W przypadku, gdy sąd dopuści opinię biegłego z innej sprawy w trybie art. 278(1) k.p.c., nie będzie to miało miejsca.

Bynajmniej nie chodzi tylko o samą opinię biegłego, która – jako dokument – zostanie przecież wpięta do akt i zarówno sąd, jak i strony, będą miały możliwość zapoznania się z jej treścią (a w razie potrzeby złożenia stosownych wniosków o uzupełnienie lub wyjaśnienie opinii). Chodzi przede wszystkim o kwestię dokumentów źródłowych, na podstawie których sporządzona została taka opinia.

Biegły sądowy sporządza bowiem opinię na zlecenie organu prowadzącego postępowanie w oparciu o materiał dowodowy znajdujący się w aktach danej sprawy (w tej części, w jakiej akta zostały mu udostępnione, niezbędnej dla sporządzenia opinii w danym obszarze). Jeżeli zatem strony nie brały udziału w postępowaniu, w którym sporządzona została pierwotna opinia (nie były stronami tego postępowania lub też z innych przyczyn nie brały w nim aktywnego udziału), istnieje ryzyko, że opinia ta oparta będzie na dowodach, z którymi ani sąd, ani strony nie miały styczności.

Rodzi to dalej idące konsekwencje, ponieważ strona, która nie brała aktywnego udziału w postępowaniu dowodowym w sprawie, z której pochodzi pierwotna opinia (np. nie zadawała pytań świadkom, nie miała styczności z dokumentami złożonymi w tej sprawie), nie będzie w stanie zbadać, czy zawarte w tej opinii ustalenia biegłego były uzasadnione w świetle zgromadzonego w niej materiału dowodowego. Prowadzi to de facto do pozbawienia strony narzędzi weryfikacji takiej opinii, godząc w zasady rzetelnego procesu oraz pozbawiając stronę prawa do obrony jej słusznych racji [10].

Po drugie, z regułą bezpośredniości ściśle związana jest kolejna z naczelnych zasad procesu cywilnego tj. zasada kontradyktoryjności. Zakłada ona, że to na stronach (a nie sądzie rozstrzygającym sprawę) spoczywa ciężar gromadzenia dowodów na poparcie podnoszonych twierdzeń. Rolą sądu orzekającego w sprawie cywilnej nie jest koncentracja materiału dowodowego, lecz ocena dowodów zebranych i przedstawionych przez strony. Logiczną konsekwencją takiej zasady jest to, że w zależności od inicjatywy dowodowej stron materiał dowodowy w danej sprawie może się różnić, a tym samym – różnić będzie się zakres materiału źródłowego, na podstawie którego sporządzona zostanie opinia biegłego.

Tymczasem zasada kontradyktoryjności, która premiuje stronę bardziej zaangażowaną, posługującą się jakąś taktyką procesową, może zostać zaburzona. Można podać dwa przykłady:

  1. jeśli w postępowaniu cywilnym, do którego dołączana jest opinia z innej sprawy, powód pozostaje bierny i nie wykazuje dostatecznej inicjatywy (co powinno stanowić szansę dla pozwanego i jego pełnomocnika), sąd – dopuszczając opinię z innego postępowania, opartą na szerokim materiale dowodowym – niejako wyręcza tego powoda, niwelując skutki jego wadliwych czy nieumiejętnych działań,
  2. jeśli postępowanie, z którego pochodzi opinia, było postępowaniem administracyjnym lub karnym, to nie inicjatywa czy dbałość stron doprowadziła do zebrania określonego materiału, lecz korzystający z wielu praw i przywilejów organ publiczny.

Szczególnie niebezpieczna może okazać się sytuacja, w której np. przeciwko tej samej instytucji finansowej prowadzone są równolegle dwa rodzaje postępowań – proces cywilny (np. odszkodowawczy) oraz karny (dotyczący np. jednego z grupy przestępstw przeciwko mieniu).

W postępowaniu karnym, zupełnie odmiennie od procesu cywilnego (w którym to na stronach spoczywa ciężar dowodzenia swoich racji – art. 6 k.c. oraz art. 232 k.p.c.), dowody gromadzone są w toku postępowania przygotowawczego przez organy ścigania, często bez udziału i wiedzy stron. Uczestnicy postępowania przygotowawczego (podejrzany i pokrzywdzony) mają ograniczony dostęp do akt postępowania, a wnioski o uzupełnienie materiału dowodowego mogą składać po zakończeniu czynności w śledztwie. Strony postępowania często dopiero na końcowym etapie dowiadują się, że w sprawie sporządzona została opinia biegłego sądowego (w oparciu o materiał dowodowy, na który zasadniczo nie miały wpływu), a ich rola ogranicza się do zapoznania się z jej treścią oraz złożenia ewentualnych zastrzeżeń [11].

Ponadto, niezależnie od wskazanych przeszkód natury obiektywnej, również zamierzoną strategią obrońcy występującego w procesie karnym może być przyjęcie biernej postawy procesowej, skutkującej brakiem inicjatywy dowodowej. W procesie karnym to na organach ścigania spoczywa bowiem ciężar wykazania winy domniemanego sprawcy, a oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swej niewinności ani dostarczania dowodów na swoją niekorzyść (art. 74 § 1 k.p.k.).

Kształt i zakres materiału dowodowego zgromadzonego w danej sprawie ma natomiast niezwykle istotne znaczenie dla brzmienia opinii, sporządzonej na jego podstawie. Brak adekwatnej inicjatywy dowodowej stron w procesie karnym (spowodowany zamierzonym lub nie brakiem czynnego udziału strony w postępowaniu dowodowym) rodzi ten skutek, że materiał dowodowy może być zgromadzony w sposób wybiórczy, a przez to być niepełny. Rodzi to uzasadnione ryzyko, że sporządzona na podstawie takiego materiału dowodowego opinia (wykorzystana następnie w procesie cywilnym), będzie niekompletna, a jej wnioski niezgodne z rzeczywistym stanem rzeczy. Stanowi to poważne zagrożenie tak dla zasady kontradyktoryjności, jak i dla zasady uczciwego procesu [12].

Należy jeszcze postawić pytanie – skąd inwestor pozywający w sprawie cywilnej instytucję finansową wie, że w obrocie funkcjonuje jakaś opinia biegłego, którą można by wykorzystać? Źródeł takiej wiedzy może być kilka:

  1. informacja o równoległych postępowaniach jest obecna w debacie publicznej – czy to za sprawą analiz w mediach branżowych, czy to z uwagi na komunikaty jednostek prokuratury, Komisji Nadzoru Finansowego, czy też Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów;
  2. inwestor ma jakiś status w równoległym postępowaniu – pokrzywdzonego, oskarżyciela posiłkowego, czy choćby świadka;
  3. inwestor jest reprezentowany przez pełnomocników z kancelarii, która reprezentuje interesy tego inwestora lub mu podobnych także w równoległych postępowaniach – karnych czy cywilnych;
  4. inwestorzy wymieniają się informacjami na dedykowanych forach czy w ramach stowarzyszeń powołanych do reprezentacji ich interesów w najszerszym możliwym spektrum.

Wreszcie, czego nie sposób pominąć, dowód z opinii biegłego, także z innego postępowania, może być powołany przez sąd cywilny z urzędu, bez inicjatywy stron, na podstawie art. 232 zd. 2 w zw. z art. 278 § 1 i art. 278(1) k.p.c. Tym samym źródłem wiedzy o innej opinii może być sam sąd, który np. zetknął się z nią w innych postępowaniach.

Mając powyższe na uwadze, omawiane ryzyka są tym bardziej znaczące, że dany powód (inwestor) nie musi być stroną postępowania, z którego pozyskiwana jest opinia biegłego sądowego, a wiedza o niej może pochodzić z zewnętrznych, szerokich źródeł.

Po trzecie, warto wskazać na jeszcze jedno istotne ryzyko, wywodzone z art. 278(1) k.p.c., ale na gruncie szerszego zjawiska, tj. masowości jednorodzajowych spraw z udziałem tej samej instytucji finansowej. Ryzyko to sygnalizowaliśmy już w artykule dla Dziennika Gazety Prawnej, pt. „Sąd rynku kapitałowego a doświadczenia z tzw. Wydziału Frankowego”, który rozwinęliśmy w niedawnej publikacji na naszym blogu.

Z praktyki wynika, że gdy przeciwko konkretnej instytucji finansowej toczy się szereg analogicznych postępowań, wszczętych przez inwestorów indywidualnych, którzy zainwestowali w ten sam produkt, sądy chętnie sięgają do art. 278(1) k.p.c., wykorzystując opinię sporządzoną w jednej z takich spraw (zwykle wszczętej jako pierwszej) w szeregu kolejnych postępowań.

Rodzi to uzasadnione ryzyko, że opinia ta (siłą rzeczy niekorzystna dla którejś ze stron) może się „upowszechnić” i niezwykle trudne może okazać się przekonanie sądu, choćby w innym składzie, do odmiennych wniosków niż z niej wynikające. Zebrane przez nas doświadczenia pokazują, że sądy, dysponujące już opinią dotyczącą danej inwestycji, niechętnie podchodzą do wniosków stron o powołanie nowego biegłego (czy zespołu biegłych) i sporządzenie nowej opinii od podstaw.

Natomiast gdy w postępowaniu, z którego pochodzi pierwotna opinia, zapadł już wyrok uwzględniający wnioski tej opinii (niekorzystne dla instytucji finansowej), ryzyko „zautomatyzowanego” zaakceptowania tej opinii w innym postępowaniu istotnie wzrasta, czyniąc jej badanie pozornym.

Praktykę tę należy oceniać jako szczególnie niebezpieczną w kontekście coraz większej liczby spraw trafiających aktualnie na wokandy sądów powszechnych z zakresu financial litigation, gdzie wizja rzetelnego procesu czasami ustępuje względom ekonomii procesowej.

Reasumując, zważywszy na opisane ryzyka, konieczne jest zachowanie ostrożności zarówno przy korzystaniu z opinii biegłego sporządzonej w innym postępowaniu, jak i przy dokonywaniu oceny tego środka dowodowego (art. 233 § 1 k.p.c.). W każdym przypadku, gdy strony zgłoszą wobec opinii, dopuszczonej jako dowód w trybie art. 278(1) k.p.c., umotywowane zastrzeżenia i wnioski, powinno dojść do dopuszczenia dowodu z uzupełniającej opinii w postępowaniu przed sądem orzekającym lub – co najmniej – zwrócenia się do biegłego o jej wyjaśnienie (art. 286 k.p.c.). Natomiast, gdy złożone przez biegłego wyjaśniania lub opinia uzupełniająca nie pozwolą na rozstrzygnięcie rozbieżności i wątpliwości stron, w pełni zasadne będzie dopuszczenie dowodu z opinii innego biegłego [13].

Podsumowanie i konkluzje

Rozwiązanie zawarte w art. 278(1) k.p.c., pozwalające na wykorzystanie opinii biegłego sądowego pochodzącej z innego postępowania (niekoniecznie cywilnego), należy oceniać pozytywnie z perspektywy zmniejszenia kosztów oraz przyspieszenia procesu cywilnego.

Instytucja ta jest szczególnie przydatna przy ocenie zagadnień specjalistycznych w sytuacji, gdy akta równoległych postępowań oparte są na tym samym lub zbliżonym stanie faktycznym, bądź też w przypadku, gdy przedmiotem opinii są kwestie o charakterze ogólnym, abstrakcyjnym, gdzie zachodzi możliwość formułowania wniosków opinii bez względu na indywidualne okoliczności sprawy [14].

Jednocześnie jednak, dowód ten, jak każde odstępstwo od podstawowych zasad procesu, powinien mieć charakter wyjątkowy i być stosowany wyłącznie tam, gdzie względy ekonomiki procesowej przeważają nad ewentualnymi zagrożeniami, na które wskazaliśmy powyżej.

Wymaga to od instytucji finansowej oraz profesjonalnego pełnomocnika tejże instytucji w postępowaniu cywilnym zachowanie szczególnej ostrożności i czujności w toku procesu i – w razie niedochowania przez sąd orzekający opisanych reguł – podniesienia stosownych zarzutów w apelacji. Omawiany przepis jest stosunkowo nowy, w związku z czym, nie ma jeszcze wielu orzeczeń prawomocnych, szczególnie w zakresie financial litigation, które pokazywałyby, jak tego rodzaju zarzuty apelacyjne są postrzegane przez sądy II instancji. Niemniej, jeśli dojdzie do naruszenia którejś z opisanych zasad, a ucierpi na tym interes klienta, niewątpliwie trzeba próbować.

Przypisy:

[1] Przepis, który wszedł w życie w dniu 7 listopada 2019 r., wprowadzono na mocy nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego z dnia 4 lipca 2019 r., tj. ustawy z dnia 4 lipca 2019 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2019 r. poz. 1469, 2089, z 2020 r. poz. 1086).

[2] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z dnia 2 marca 2022 r., sygn. akt III AUa 1202/20, LEX nr 3359730.

[3] Por. § 14 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 24 stycznia 2005 r. w sprawie biegłych sądowych (Dz.U.2005.15. z dnia 2005.01.26).

[4] Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 4 marca 2008 r., sygn. akt IV CSK 496/07, LEX nr 465046.

[5] E. Marszałkowska-Krześ [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz, red. E. Marszałkowska-Krześ, 2019, komentarz do art. 278, nb 7).

[6] J. Derlatka, Wykorzystanie dowodu z opinii biegłego sporządzonej w innej sprawie w postępowaniu cywilnym, Opublikowano: PS 2018/7-8/121-135).

[7] Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 24 kwietnia 2013 r. w sprawie określenia stawek wynagrodzenia biegłych, taryf zryczałtowanych oraz sposobu dokumentowania wydatków niezbędnych dla wydania opinii w postępowaniu cywilnym (Dz.U.2020.989 tj. z dnia 2020.06.03).

[8] „Dokonanie przez sąd ustaleń faktycznych na podstawie dowodów, które nie zostały w formalny sposób dopuszczone i przeprowadzone na rozprawie, narusza ogólne reguły postępowania dowodowego w zakresie bezpośredniości, jawności, równości stron i kontradyktoryjności” [wyrok SN z 20.08.2001 r. (I PKN 571/00), OSNP 2003, nr 14, poz. 330]; por. także wyroki SN: z 13.11.2003 r. (IV CK 212/02), LEX nr 172816.

[9] H. Dolecki, T. Radkiewicz [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz t. I (red. T. Wiśniewski), Warszawa 2021, LEX/el., komentarz do art. 235.

[10] A. Turczyn [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Postępowanie procesowe. Komentarz aktualizowany, red. O. M. Piaskowska, LEX/el. 2022, art. 278(1).

[11] T. Sobecki, Instytucja biegłego w postępowaniu karnym i postępowaniu cywilnym – podobieństwa i różnice, Opublikowano Radca Prawny Zeszyty Naukowe nr 1(26) / 2021.

[12] A. Turczyn [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Postępowanie procesowe. Komentarz aktualizowany, red. O. M. Piaskowska, LEX/el. 2022, art. 278(1).

[13] M. Sieńko [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz aktualizowany. Tom I. Art. 1-477(16), red. M. Manowska, LEX/el. 2022, art. 278(1).

[14] M. Sieńko [w:] Kodeks postępowania cywilnego. Komentarz aktualizowany. Tom I. Art. 1-477(16), red. M. Manowska, LEX/el. 2022, art. 278(1).

 

Napisz do autorów:

Szymon Jelonek SPCG

Szymon Jelonek

radca prawny
Associate

Natalia Matuszewska SPCG

Natalia Matuszewska

aplikantka adwokacka
Junior Associate

Rozszerzenie uprawnień Rzecznika Finansowego w postępowaniu cywilnym – ryzyka związane z projektowanymi zmianami

Rozszerzenie uprawnień Rzecznika Finansowego w postępowaniu cywilnym – ryzyka związane z projektowanymi zmianami

Czytaj: 6 min

W Dzienniku Gazecie Prawnej z dnia 4 października 2022 r., mec. Szymon Jelonek z Financial Litigation Team Kancelarii SPCG komentował procedowane obecnie projekty ustaw, wpisujące się w ogólny trend ułatwiania dochodzenia roszczeń od instytucji finansowych na drodze postępowania cywilnego [1]. Pośród tych projektów dwa dotyczą kompetencji i uprawnień Rzecznika Finansowego – pod koniec września 2022 r. jeden z nich wszedł na kolejny etap legislacyjny. Sygnowany przez Ministerstwo Finansów, rządowy projekt o numerze UD317, dotyczący pierwotnie edukacji finansowej, stał się przedmiotem analiz na Komisji Prawniczej [2] przy jednoczesnym odrzuceniu znacznej części uwag instytucji finansowych, zgłoszonych w toku opiniowania i konsultacji. Poniżej prezentujemy szersze rozważania na temat tej zmiany.

Zgodnie z aktualnym brzmieniem art. 26 ustawy z dnia 5 sierpnia 2015 r. o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym („Ustawa o Rzeczniku”):

Rzecznik może wytoczyć powództwo na rzecz klientów podmiotów rynku finansowego w sprawach dotyczących nieuczciwych praktyk rynkowych dotyczących działalności tych podmiotów, jak również za zgodą powoda wziąć udział w toczącym się już postępowaniu. W takim przypadku stosuje się odpowiednio przepisy o prokuratorze.

Kompetencje Rzecznika Finansowego w odniesieniu do postępowania cywilnego są zatem stosunkowo ograniczone, przede wszystkim przedmiotowo – może on bowiem inicjować postępowania wyłącznie wtedy, kiedy dochodzi do nieuczciwych praktyk rynkowych. Wobec braku definicji tego pojęcia w Ustawie o Rzeczniku, należy tłumaczyć je w sposób odpowiadający art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, a więc jako praktyki sprzeczne z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształcające lub mogące zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu.

Innymi słowy, obecne przepisy należy rozumieć w ten sposób, że Rzecznik Finansowy może wytoczyć powództwo na rzecz podmiotu identyfikowanego jako konsument, tylko bowiem wobec konsumenta może dojść do nieuczciwej praktyki rynkowej ze strony instytucji finansowej, a to tego właśnie miałaby dotyczyć sprawa, o której mowa w art. 26 Ustawy o Rzeczniku. Nie ma natomiast podstaw, by z automatu postawić znak równości między inwestorem indywidualnym (klientem detalicznym) a konsumentem [3].

Co więcej, w cytowanym przepisie funkcjonuje warunek uzyskania zgody powoda, aby Rzecznik Finansowy mógł dołączyć do już toczącego się postępowania, aby wspierać konsumenta dochodzącego swoich praw.

Projektowane zmiany – rozszerzenie uprawnień Rzecznika Finansowego

Sygnowane przez Ministerstwo Finansów, projektowane zmiany obejmują m.in. cytowany wyżej przepis, który miałby przyjąć następujące brzmienie:

  1. „Rzecznik w związku z realizacją swoich zadań może żądać wszczęcia postępowania w sprawach cywilnych na rzecz klientów podmiotów rynku finansowego, jak również wziąć udział w każdym toczącym się postępowaniu cywilnym, jeżeli według jego oceny wymaga tego ochrona praw klientów podmiotów rynku finansowego. W takim przypadku do Rzecznika stosuje się odpowiednio przepisy o prokuratorze. Przepisu nie stosuje się do postępowań przed Sądem Okręgowym w Warszawie – sądem ochrony konkurencji i konsumentów”.
  2. „Rzecznik w związku z realizacją swoich zadań może wziąć udział w każdym toczącym się postępowaniu sądowo-administracyjnym, a także wnieść skargę, skargę kasacyjną, zażalenie oraz skargę o wznowienie postępowania, jeżeli według jego oceny wymaga tego ochrona praw klientów podmiotów rynku finansowego. W takim przypadku przysługują mu prawa strony.”

Jak czytamy w uzasadnieniu tej zmiany, nowe brzmienie art. 26 ma umożliwić skuteczne i pełne wykonywanie przez Rzecznika kompetencji procesowych, skoro „Naruszenia, jakie są powodem spraw sądowych nie zawsze dotyczą nieuczciwych praktyk rynkowych”.

W niniejszej publikacji skupimy się na ustępie pierwszym projektowanego przepisu, dotyczącym postępowania cywilnego. Niemniej, potencjalne rozszerzenie kompetencji Rzecznika Finansowego o całą sferę postępowania administracyjnego ma również daleko idące znaczenie – należy jednak poczekać na dalszy rozwój procesu legislacyjnego, bowiem z załącznika do protokołu posiedzenia Komisji Prawniczej wynika, że przedstawiciele Ministerstwa Finansów i Komisji Nadzoru Finansowego dyskutowali o usunięciu administracyjnoprawnych uprawnień Rzecznika Finansowego z projektu ustawy.

Należy także zwrócić uwagę, że w toku konsultacji i opiniowania wprost wyłączono z kompetencji Rzecznika Finansowego udział w postępowaniach przez Sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK). Wydaje się, że służy to wyłącznie ujednoznacznieniu i klaryfikacji przepisów – Rzecznik Finansowy ma przecież działać „w związku z realizacją swoich zadań”, do tych zaś co do zasady nie należą zagadnienia związane ze stosowaniem praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, lecz sprawy indywidualne.

Reasumując, projektowane zmiany są znaczące – poniżej przedstawiamy podstawowe ryzyka, które z nich wynikają.

Ryzyka związane z projektowanymi zmianami

Po pierwsze, Rzecznik Finansowy ma mieć możliwość działania już nie tylko w sprawach dotyczących nieuczciwych praktyk rynkowych, ale znacznie szerzej – „w związku z realizacją swoich zadań”. Należy zatem sięgnąć do art. 17 ust. 1 Ustawy o Rzeczniku, wedle którego do zadań Rzecznika należy podejmowanie działań w zakresie ochrony klientów podmiotów rynku finansowego, których interesy reprezentuje. Trudno o szersze umocowanie, szczególnie, że:

  1. jest ono oderwane zarówno przedmiotowo, jak i podmiotowo, od konkretnych instytucji czy pojęć prawnych o wypracowanym w orzecznictwie i doktrynie znaczeniu (takich jak nieuczciwe praktyki rynkowe i konsument);
  2. weryfikacja tego umocowania została pozostawiona de facto samemu Rzecznikowi Finansowemu – mógłby bowiem działać „jeżeli według jego oceny wymaga tego ochrona praw klientów podmiotów rynku finansowego” (nie zaś jeśli po prostu wymaga tego ochrona praw takich klientów, co mógłby podważyć sąd powszechny).

Co ciekawe, w pierwotnej wersji proponowanych zmian w zakresie art. 26 Ustawy o Rzeczniku nie było nawet odniesienia do jego zadań, co mogłoby prowadzić do w zasadzie absurdalnej tezy, że Rzecznik posiadałby uprawnienie do zainicjowania każdej sprawy cywilnej w rozumieniu art. 1 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego, np. sprawy rodzinnej czy z zakresu prawa pracy (jeśli by ww. przepis art. 26 traktować jako przepis szczególny).

Do podobnych wniosków może prowadzić użycie w projektowanym przepisie sformułowania „może żądać wszczęcia postępowania w sprawach cywilnych”. Zostało ono zapożyczone z art. 7 k.p.c., który wskazuje na najszersze w postępowaniu cywilnym uprawnienia prokuratora – w tym np. możliwość inicjowania postępowań nieprocesowych w sprawach rodzinnych, takich jak o ustalenie pochodzenia dziecka. Bardziej adekwatna byłaby dotychczasowa formuła, tj. że Rzecznik Finansowy „może wytoczyć powództwo”, a więc formuła właściwa dla postępowań procesowych, typowych dla sporów miedzy klientami detalicznymi a instytucjami finansowymi – o zapłatę lub ustalenie.

Po drugie, szczególnie istotne jest przyjęcie, że Rzecznik Finansowy mógłby działać w postępowaniu cywilnym nie na rzecz wspomnianego konsumenta, lecz klientów podmiotów rynku finansowego. W myśl art. 2 pkt 1 Ustawy o Rzeczniku są to osoby fizyczne będące w szeroko pojętych relacjach kontraktowych z różnego rodzaju instytucjami finansowymi, a zatem także np. klienci detaliczni w rozumieniu art. 3 pkt 39c ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi i art. 2 pkt 13b ustawy z dnia 27 maja 2004 r. o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi.

Wprost zresztą zwrócono na to zagadnienie uwagę w uzasadnieniu do projektowanych zmian: „Dodatkowo nieuczciwe praktyki odnoszą się tylko do konsumentów, co eliminuje z zakresu wsparcia Rzecznika tych jego klientów, którzy konsumentami nie są (np. poszkodowani dochodzący roszczeń z umowy ubezpieczenia OC).

Zwraca uwagę, że projektodawca posłużył się, można powiedzieć, niekontrowersyjnym, życiowym przykładem ubezpieczenia OC. Tymczasem przedmiotowa zmiana siłą rzeczy obejmie również znacznie bardziej skomplikowane relacje, o większym ciężarze ekonomicznym i gospodarczym charakterze, np. między inwestorami indywidualnymi a towarzystwami funduszy inwestycyjnych lub firmami inwestycyjnymi.

Reasumując, w konsekwencji pełnomocnik instytucji finansowej w postępowaniu cywilnym może stracić możliwość polemiki z Rzecznikiem Finansowym na najbardziej podstawowym poziomie, tj. w zakresie przysługiwania mu legitymacji do wystąpienia w procesie, a to właśnie na gruncie przymiotu konsumenta po stronie poszkodowanego, który to przymiot warunkuje obecnie inicjatywę Rzecznika.

Po trzecie, w projektowanej zmianie odstępuje się od dotychczasowego wymogu wyrażenia zgody przez stronę powodową na wstąpienie Rzecznika Finansowego do postępowania, które już się toczy. W naszym przekonaniu uderza to w dwie podstawowe zasady procesu cywilnego, tj. dyspozycyjności i kontradyktoryjności. To strony postępowania są gospodarzami procesu, to ich wola kształtuje jego przebieg i przedmiot – nie jest zrozumiałe, dlaczego miałby do niego wstępować, bez zaproszenia, woli i zgody którejkolwiek z tych stron, obcy podmiot.

Nie do przyjęcia jest przy tym, że chodzi np. o zabezpieczenie interesów osób nieporadnych – nie sposób przydać takiej cechy osobom, które już wytoczyły powództwo, a jeśli nawet, to mogą skorzystać z pomocy profesjonalnego pełnomocnika (przyznanego z urzędu w razie trudnej sytuacji finansowej).

Podsumowanie

Projektowane zmiany są daleko idące i znacznie rozszerzają uprawnienia Rzecznika Finansowego na gruncie postępowania cywilnego – tworząc niejako podwaliny do coraz bardziej masowego financial litigation na gruncie polskiego prawa.

Kompleksowa ocena przedmiotowej nowelizacji prowadzi również do refleksji nad zasadnością przyznawania Rzecznikowi Finansowemu uprawnień prokuratora (które ten posiada także dziś, jednak może je wykorzystać w znacznie węższym zakresie niż będzie to miało miejsce w przypadku wejścia w życie projektowanego brzmienia art. 26 Ustawy o Rzeczniku).

Zgodnie bowiem z art. 3 § 1 pkt 2 ustawy z dnia 28 stycznia 2016 r. – Prawa o prokuraturze, zadaniem prokuratora jest wytaczanie powództw w sprawach cywilnych oraz składanie wniosków i udział w postępowaniu sądowym w sprawach cywilnych, z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, jeżeli tego wymaga ochrona praworządności, interesu społecznego, własności lub praw obywateli. Tymczasem Rzecznik Finansowym, jak już wskazywaliśmy powyżej, stosownie do art. 17 ust. 1 Ustawy o Rzeczniku dba o interes klienta podmiotu rynku finansowego, a wręcz go reprezentuje. Innymi słowy, nie jest zadaniem Rzecznika Finansowego wyważanie pewnych racji, praw i obowiązków, lecz pomoc tylko jednej ze stron konfliktu, będącego przedmiotem sporu cywilnego.

Należy zatem postawić pytanie, czy poszerzanie uprawnień Rzecznika Finansowego w postępowaniu cywilnym nie powinno iść w parze ze zmianą charakteru, w jakim ten występuje, a to na podobne do uprawnień organizacji pozarządowej, o której mowa w art. 8 oraz 61 i n. k.p.c. Zważywszy jednak na ogólny trend ułatwiania dochodzenia roszczeń od instytucji finansowych, pytanie to najpewniej pozostanie retoryczne.

Przypisy:

[1] https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8561752,rzecznik-finansowy-reklamacja-klienci-reklamacje-sady.html

[2] https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12356057/katalog/12852075#12852075

[3] Por. np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18 września 2019 r. sygn. akt IV CSK 334/18.

 

Napisz do autora:

Szymon Jelonek SPCG

Szymon Jelonek

radca prawny
Associate

Sąd rynku kapitałowego może wykorzystać doświadczenia wydziału frankowego – ale czy powinien?

Sąd rynku kapitałowego może wykorzystać doświadczenia wydziału frankowego – ale czy powinien?

Czytaj: 7 min

W Dzienniku Gazecie Prawnej z dnia 26 lipca 2022 r. ukazał się tekst członków zespołu Financial Litigation na temat koncepcji sądu rynku kapitałowego w kontekście doświadczeń zebranych po ponad półtora roku prac XXVIII Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie, czyli tzw. Wydziału Frankowego [1]. Poniżej prezentujemy rozszerzone rozważania, wzbogacone o wypowiedzi przedstawicieli organów nadzoru i sądownictwa, które pojawiły się w prasie po publikacji z DGP, uzupełniając jej tytuł o istotne pytanie – czy sąd rynku kapitałowego faktycznie powinien czerpać z doświadczeń Wydziału Frankowego, a jeśli tak, to czy nie raczej w formie ostrzeżenia?

Sąd rynku kapitałowego to koncepcja dyskutowana przez prawników oraz praktyków obrotu instrumentami finansowymi od wielu lat. Dyskusja ta ożywiła się, gdy w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego z 2019 r. („SRRK”) wskazano na potrzebę podjęcia prac nad jego powołaniem. Choć przez przeszło dwa lata temat nieco przycichł, to właśnie ta koncepcja stała się przedmiotem jednej z najciekawszych dyskusji na XXII Konferencji Izby Domów Maklerskich pod hasłem „Rynek kapitałowy wobec przemian gospodarczych XXI wieku i wyzwań zrównoważonego rozwoju”, która odbyła się w maju 2022 r. [2] Na pytanie o jeden cel spośród stawianych w SRRK, który powinien być traktowany priorytetowo, przedstawiciele Komisji Nadzoru Finansowego, Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych oraz Giełdy Papierów Wartościowych zwrócili uwagę właśnie na ustanowienie sądu rynku kapitałowego, a pełnomocnik Ministra Finansów ds. SRRK zaznaczył, że trwają w tym przedmiocie intensywne prace we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości.

Do omawianego zagadnienia w dniu 1 sierpnia 2022 r. nawiązała Anna Romanowska-Zielonka, dyrektor Departamentu Postępowań w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego. Jak wskazano w Gazecie Giełdy i Inwestorów „Parkiet” z ww. daty, (…) Dobrym rozwiązaniem byłoby zapisane w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego powołanie wyspecjalizowanego sądu rynku kapitałowego – mówi Romanowska-Zielonka. Pozytywnie pomysł powołania takiego sądu ocenia też zarząd GPW i inwestorzy. [3]

Koncepcja sądu rynku kapitałowego

Z poglądów przedstawianych na gruncie koncepcji sądu rynku kapitałowego i SRRK wyłania się obraz sądu obejmującego swoją kognicją sprawy z różnych dziedzin prawa, tj.:

  1. administracyjnego (odwołania od decyzji KNF rozpoznawane nie tylko formalnie, ale i merytorycznie),
  2. karnego (odpowiedzialność członków organów lub pracowników instytucji finansowych i podmiotów zbiorowych) oraz
  3. cywilnego (o czym szczegółowo w dalszej części analizy).

Sąd ten może przybrać jedną z dwóch form – podmiotu całkowicie wyodrębnionego organizacyjnie i finansowo albo wyspecjalizowanego wydziału, będącego częścią już działającego sądu powszechnego, najpewniej Sądu Okręgowego w Warszawie. Jeśli faktycznie sąd rynku kapitałowego miałby łączyć rozpoznawanie spraw administracyjnych, karnych i cywilnych, pierwsza z koncepcji może wydawać się lepiej dopasowana. Byłby to jednak w zasadzie pierwszy taki przypadek w strukturze polskiego sądownictwa, jak i wymagałby szczególnej analizy na gruncie art. 175 Konstytucji, określającego zamknięty katalog rodzajów sądów w Polsce.

Tym samym za bardziej prawdopodobną należy uznać drugą formułę – szczególnie, że w praktyce funkcjonują już podobne rozwiązania w ww. Sądzie Okręgowym w Warszawie, np.

  1. Wydział XVII, czyli Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów,
  2. XXII Wydział Własności Intelektualnej oraz
  3. XXVIII Wydział Cywilny, czyli tzw. Wydział Frankowy.

Pierwszy ze wskazanych Wydziałów odpowiada przede wszystkim za tzw. postępowania hybrydowe, tj. rozpoznawanie w odrębnym postępowaniu cywilnym odwołań i zażaleń od decyzji i postanowień Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, mających charakter administracyjny. Drugi – także w postępowaniu odrębnym – rozstrzyga w szczególności sprawy o ochronę praw autorskich i pokrewnych, trzeci zaś sprawy stricte cywilne, dotyczące tzw. kredytów frankowych, według ogólnych przepisów procesowych.

Jeśli sąd rynku kapitałowego miałby objąć swoją kognicją sprawy cywilne między instytucjami finansowymi a ich klientami, to z punktu widzenia autorów jako praktyków w zakresie obsługi tych instytucji w sporach z inwestorami oraz w sprawach frankowych, doświadczenia płynące z funkcjonowania tzw. Wydziału Frankowego wydają się najbardziej adekwatne i miarodajne. Przedmiot rozstrzyganych w tzw. Wydziale Frankowym spraw jest bowiem stosunkowo bliski tematycznie, a zarazem w kontekście sądu rynku kapitałowego nie mówi się raczej o kolejnym postępowaniu odrębnym (jak w przypadku SOKiK oraz Wydziału Własności Intelektualnej), lecz poprzestaniu na przepisach ogólnych (jak właśnie w tzw. Wydziale Frankowym) i, ewentualnie, regulujących postępowanie w sprawach gospodarczych.

Tym samym to właśnie te doświadczenia uczynimy punktem odniesienia dla przedstawionej w niniejszym artykule analizy najistotniejszych kwestii, występujących na gruncie spraw cywilnych potencjalnie przypisanych sądowi rynku kapitałowego.

Kognicja sądu rynku kapitałowego

Za punkt wyjścia należy uznać precyzyjne uregulowanie cywilnej kognicji tego sądu. Zakres działania tzw. Wydziału Frankowego został określony jako rozpoznawanie spraw cywilnych dotyczących umów kredytu denominowanego lub indeksowanego do walut obcych. Rodzi się zatem pytanie, co ze sprawami dotyczącymi kredytów „czysto” walutowych albo kosztów korzystania w czasie przez kredytobiorców z udostępnionego im kapitału. Wątpliwości te są obecnie rozstrzygane na rzecz rozszerzania kognicji tzw. Wydziału Frankowego. Istnieje zatem obawa, że podobny trend pojawi się w kontekście sądu rynku kapitałowego, tj., że będzie mu przypisywanych coraz to więcej spraw – szczególnie w perspektywie mnogości ich rodzajów w zakresie szeroko pojętego rynku kapitałowego.

Już w aspekcie podmiotowym mamy bowiem diametralnie różne sprawy, tj.

  1. między samymi instytucjami finansowymi (np. depozytariuszem funduszu inwestycyjnego a zarządzającym tym funduszem), które mają charakter jednoznacznie profesjonalny i gospodarczy, jak i sprawy
  2. między instytucjami a ich klientami, które mogą mieć taki charakter, ale nie muszą.

Natomiast w ujęciu przedmiotowym pojawia się pokusa, aby – analogicznie do regulacji dotyczącej tzw. Wydziału Frankowego – wskazać, że sąd rozpoznaje sprawy cywilne dotyczące instrumentów finansowych (w rozumieniu art. 2 ust. 1 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi). Taki przepis, szczególnie jeśli sąd rynku kapitałowego miałby jako jedyny rozpoznawać tego rodzaju sprawy (z pominięciem właściwości miejscowej innych sądów powszechnych w kraju), choć niepozbawiona zalet, niewątpliwie prowadziłaby do masowości rozstrzyganych sporów.

W konsekwencji, nieprecyzyjna lub po prostu szeroka albo wyłączna kognicja cywilna sądu rynku kapitałowego powodowałaby masowy charakter rozpoznawania spraw ze wszystkimi tego konsekwencjami, które w praktyce obserwujemy na przykładzie tzw. Wydziału Frankowego.

Ryzyka wynikające z masowych ilości spraw

W tym kontekście należy zwrócić uwagę na pewien mechanizm, występujący w tzw. „sprawach frankowych”, jak i (choć obecnie we wstępnej fazie) w sprawach dotyczących instrumentów finansowych.

Otóż wzmożenie ochrony kredytobiorców lub inwestorów przyczynia się do występowania przez nich ze swoimi roszczeniami, ich dochodzenie – do popularyzacji tego zjawiska, często bardziej liberalnego podejścia w orzecznictwie, a nawet zmian legislacyjnych, co z kolei jeszcze bardziej popularyzuje zgłaszanie określonych roszczeń. Niewątpliwie powołanie wyspecjalizowanego sądu, który rozstrzygałby sprawy między instytucjami finansowymi a inwestorami, odbiłoby się szerokim echem w mediach i wśród profesjonalnych pełnomocników (tak jak było to w przypadku tzw. Wydziału Frankowego), co z kolei jeszcze bardziej potęgowałoby liczbę spraw z udziałem instytucji finansowych.

Z jednej strony oznacza to zwiększenie świadomości inwestorów i ułatwienie dochodzenia przez nich roszczeń (co stanowi – z ich perspektyw – dużą szansę), z drugiej strony może prowadzić do opisanej wyżej spirali pozwów, obejmujących czasami trudne do zrozumienia konstrukcje roszczeń (co należy poczytywać za istotne ryzyko z punktu widzenia ww. instytucji). Nawet jeśli obecnie aktywność inwestorów na tym polu nie jest tak znaczna, nie można przejść obojętnie obok faktu, że choć w 2018 r. do sądów powszechnych wpłynęło 8.280 pozwów frankowych, to nikt nie przewidywał, że w 2020 r. będzie ich już 37.669, a w 2021 r., kiedy to zaczął funkcjonować tzw. Wydział Frankowy, 63.177 [4]. Co więcej, pod koniec 2020 r. w publikacjach prasowych przewidywano, że obciążenie jednego sędziego w ww. Wydziale będzie oscylowało wokół 600 spraw, dziś zaś spraw tych jest co najmniej dwukrotnie więcej, a terminy rozpraw wyznaczane są na drugą połowę 2023 r.

Zresztą w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” w dniu 15 sierpnia 2022 r. Wiceprzewodniczący tzw. Wydziału Frankowego, nierzadko nadający ton jego działaniom, Sędzia Sądu Okręgowego dr Piotr Bednarczyk, ostrzegł, że Na pierwszą rozprawę trzeba będzie czekać 6-7 lat. [5]

Jednocześnie masowość jednorodzajowych spraw może mieć istotne przełożenie na sposób ich prowadzenia oraz praktykę stosowania poszczególnych instrumentów procesowych. Można wskazać na dwa reprezentatywne przykłady:

  1. rozpoznawanie wniosków o zabezpieczenie roszczeń kredytobiorców w tzw. Wydziale Frankowym, które zostało niejako ujednolicone i zautomatyzowane. Dostrzegalne jest bowiem nieformalne kryterium, według którego wnioski te są badane (tj. czy dotychczasowe spłaty przekroczyły poziom wypłaconej kwoty w złotych), co z jednej strony przyspiesza i usprawnia ten proces, z drugiej jednak powoduje, że w wielu przypadkach mogą umykać indywidualne okoliczności związane z daną sprawą; na gruncie spraw z udziałem klientów detalicznych (inwestorów) miałoby to tym istotniejsze znaczenie, że w ich przypadku kwestia doświadczeń rynkowych czy dokumentacji inwestycyjnej ma daleko bardziej skomplikowany i różnorodny charakter;
  2. wykorzystywanie w wielu równoległych sprawach przeciwko instytucjom finansowym jednej opinii biegłego sądowego; w konsekwencji, jeśli przeciwko konkretnej instytucji finansowej wystąpi kilkudziesięciu klientów detalicznych, którzy zainwestowali w ten sam produkt, jedna opinia (siłą rzeczy niekorzystna dla którejś ze stron) może się „upowszechnić” i niezwykle trudno byłoby przekonać sąd, choćby w innym składzie, do odmiennych wniosków niż z niej wynikające.

Reasumując, wyobrażalna jest sytuacja, w której w sądzie rynku kapitałowego ujednolica się jakaś niekorzystna dla jednej ze stron praktyka, powodowana bardzo zbliżoną oceną różnych stanów faktycznych, czasem niezależnie od ich szczegółowej charakterystyki, a to w następstwie ilości spraw i potrzeby zachowania tempa ich rozpoznania.

Obsada sądu rynku kapitałowego

Czy do opisanej sytuacji by doszło, zależałoby w zasadzie od dwóch czynników – obsady sądu rynku kapitałowego oraz sądu, który rozpoznawałby środki zaskarżenia od jego decyzji. W drugim aspekcie należałoby oczekiwać, że także sąd odwoławczy miałby wyspecjalizowany charakter, a zatem zostałby obsadzony – podobnie jak w pierwszej instancji – sędziami szczególnie przygotowanymi do pełnienia swojej roli w zakresie merytorycznym.

Przygotowanie to w odniesieniu do tzw. Wydziału Frankowego miało w wielu przypadkach charakter wtórny, tj. opierało się bardziej na szybkim wdrożeniu i zdobywaniu praktycznego doświadczenia orzeczniczego już w ramach pracy w Wydziale po wstępnych szkoleniach teoretycznych. Wskazywał na to Wiceprzewodniczący tego Wydziału, Sędzia Sądu Okręgowego dr Piotr Bednarczyk, w wywiadzie z dnia 1 kwietnia 2022 r. dla Prawo.pl: W tej chwili w naszym wydziale jest 21 sędziów, na początku wszyscy zostali wstępnie przeszkoleni, otrzymywali ośmiogodzinne szkolenie na płycie oraz materiały wewnętrzne, które pozwalały na dość szybkie wdrożenie się w zakresie tego typu spraw. [6]

W przypadku sądu rynku kapitałowego sytuacja powinna przedstawiać się inaczej. Szeroka wiedza, doświadczenie i szkolenia powinny mieć charakter pierwotny względem wykonywania zadań orzeczniczych i być znacznie bardziej pogłębione, także z uwagi na obszerniejszy zakres zagadnień w porównaniu do tzw. kredytów frankowych. Byłby to zdecydowanie słuszny kierunek, dający większe nadzieje na spełnienie przez sąd rynku kapitałowego pokładanych w nim nadziei.

Wydaje się przy tym, że w parze ze specjalizacją sędziów powinien iść również przymus adwokacko-radcowski – dopiero profesjonalnie reprezentowana strona byłaby odpowiednim partnerem dla sędziego-specjalisty w zakresie rynku kapitałowego. Przygotowania do takiej specjalizacji są zresztą dostrzegalne po stronie organów państwa:

  1. w marcu 2022 r. w Komisji Nadzoru Finansowego powołano odrębny Departament Spraw Karnych, którego zadaniem jest reprezentowanie Przewodniczącego Komisji w postępowaniach karnych,
  2. w połowie września 2022 r. rozpoczęły się posiedzenia Komisji Prawniczej w toku prac legislacyjnych nad sygnowanym przez Ministerstwo Finansów projektem ustawy o zmianie ustawy z dnia 5 sierpnia 2015 r. o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym; projekt ten znacząco rozszerza kompetencje Rzecznika Finansowego, który ma zyskać możliwość żądania wszczęcia postępowań w sprawach cywilnych na rzecz klientów podmiotów rynku finansowego, jeśli tylko według jego oceny wymaga tego ochrona ich praw.

Podsumowanie 

Konkludując, poziom skomplikowania spraw z zakresu rynku kapitałowego, niezależnie od dziedziny prawa, jest bardzo wysoki i – dla zachowania jakości ich rozstrzygania – wymaga specjalizacji tak sędziów, jak i pełnomocników. Jeśli jednak cywilna kognicja sądu rynku kapitałowego zostanie określona nieprecyzyjnie lub bardzo szeroko, może dojść do popularyzacji podnoszenia roszczeń przeciwko instytucjom finansowym, a w konsekwencji – masowego charakteru takich spraw, których dziś jest stosunkowo niewiele.

Z jednej strony stanowi to szansę na wypracowanie pogłębionej analizy danego zagadnienia i jednolitych poglądów, z drugiej – ryzyko przewlekłości postępowań lub utrwalenia się jakiejś praktyki, niekoniecznie, jak pokazują doświadczenia z tzw. Wydziału Frankowego, korzystnej dla instytucji finansowych, nie zawsze z w pełni uzasadnionych przyczyn.

Dlatego też należy postulować szczególną rozwagę i pieczołowitość na etapie systemowego projektowania nowego sądu, tak, aby należycie spełniał przewidywane funkcje i przyczyniał się do rozwoju rynku kapitałowego w Polsce.

Przypisy:

[1] https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8498709,sad-rynku-kapitalowego-spcg.html

[2] https://www.idm.com.pl/pl/xiv-konferencja-idm-podsumowanie-konferencji

[3] https://www.parkiet.com/finanse/art36791511-jak-wyglada-nadzor-nad-rynkiem-od-kuchni

[4] Dane pozyskane z Ministerstwa Sprawiedliwości w trybie dostępu do informacji publicznej.

[5] https://www.rp.pl/w-sadzie-i-w-urzedzie/art36873521-sad-frankowy-zablokowany-na-pierwsza-rozprawe-trzeba-bedzie-czekac-6-7-lat

[6] https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/warszawski-wydzial-frankowy-sytuacja-frankowiczow-opinia-sedzia,514362.html

 

Napisz do autorów:

Aleksandra Grzesiak SPCG

Aleksandra Grzesiak

radca prawny
Senior Associate

Szymon Jelonek SPCG

Szymon Jelonek

radca prawny
Associate

Opłata sądowa (art. 13a u.k.s.c.) a skala potencjalnych pozwów przeciwko podmiotom rynku finansowego podlegającego nadzorowi

Opłata sądowa (art. 13a u.k.s.c.) a skala potencjalnych pozwów przeciwko podmiotom rynku finansowego podlegającego nadzorowi

Czytaj: 5 min

Już w marcu 2022 r., prowadząc seminarium dla Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, zwróciliśmy uwagę na – wydawałoby się wówczas niebudzącą większych wątpliwości, aczkolwiek ciekawą – kwestię, z którą przychodzi nam się mierzyć przy okazji reprezentacji instytucji finansowych w postępowaniach cywilnych, tj. wątek opłaty sądowej uiszczanej przez klientów detalicznych. Zagadnienie to sprowadza się do pytania – ile może kosztować pozwanie instytucji finansowej?

Większość z Państwa zapewne zdaje sobie sprawę, że – poza wyjątkami przewidzianymi w przepisach – co do zasady każde pismo procesowe wszczynające postępowanie w sprawie podlega opłacie. Zgodnie bowiem z ustawą o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (Dz.U. z 2022 r. poz. 1125, dalej jako „Ustawa o kosztach”), w sprawach o prawa majątkowe (a przedmiotem zdecydowanej większości spraw przeciwko instytucjom finansowym są roszczenia o zapłatę) obecnie, od pisma pobiera się opłatę stałą ustaloną według wartości przedmiotu sporu. W przypadku wartości przedmiotu sporu nie przekraczającego 20.000 zł, jest to opłata stała od 50 zł do 1.000 zł (w ustawie są odpowiednie „widełki”). Natomiast w sprawach o prawa majątkowe o wartości przekraczającej 20.000 zł, pobiera się od takiego pisma opłatę stosunkową wynoszącą 5% tej wartości, nie więcej jednak niż 200.000 zł.

Dla zobrazowania sytuacji – w przypadku, gdy dany klient detaliczny pozwał instytucję finansową o przykładowo 350.000 zł, to powinien był uiścić opłatę od pozwu w wysokości 5 %, czyli w tym wypadku 17.500 zł. Jeśli takiej opłaty nie uiścił, a nie został z jakichś przyczyn zwolniony przez sąd z obowiązku ponoszenia kosztów, pozew podlegałby zwrotowi.

Nowelizacja z 2019 r. – roszczenia wynikające z czynności bankowych

W Ustawie o kosztach, w ramach nowelizacji z 2019 r., pojawił się jednak art. 13a, zgodnie z którym:

  • w sprawach o roszczenia wynikające z czynności bankowych
  • od strony będącej konsumentem lub osobą fizyczną prowadzącą gospodarstwo rodzinne
  • przy wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia wynoszącej ponad 20.000 zł

pobiera się opłatę stałą w kwocie 1.000 zł.

W naszej ocenie nie można postawić znaku równości ani pomiędzy czynnością bankową, a np. działalnością maklerską (również tą prowadzoną przez bank), ani pomiędzy klientem detalicznym, a konsumentem. Pomimo tego, coraz częściej dostrzegamy odmienną praktykę w tym zakresie. Otóż klienci detaliczni, pozywając instytucje finansowe, powołują się na art. 13a u.k.s.c. i opłacają pozew ww. opłatą stałą w wysokości 1.000 zł.

Nie budzi naszych wątpliwości, że jest to praktyka nieprawidłowa. Niemniej, pomimo zgłaszania stosownych wniosków i wykazywania podwójnej nieprawidłowości w tym zakresie (tj. zrównania czynności bankowej z czynnością maklerską oraz automatycznego przydania klientowi detalicznemu statusu konsumenta), niektóre sądy zbywają tę kwestię milczeniem, w ogóle nie dokonując należytej analizy. W konsekwencji część spraw toczy się pomimo ich nieprawidłowego, w naszej ocenie, opłacenia.

Innymi słowy, wracając do wskazanego wcześniej przykładu, klient detaliczny, pozywając instytucję finansową o 350.000 zł, zamiast prawie 18.000 zł opłaty inicjującej postępowanie, zapłacił 1.000 zł. Taka praktyka może zaowocować zwiększeniem liczby składanych przez inwestorów indywidualnych pozwów (skoro nie są oni w zasadzie ograniczeni fiskalnie), a w konsekwencji wzrostem kosztów organizacyjnych po stronie pozywanych instytucji i wydłużeniem procesów sądowych – alarmowaliśmy w tej sprawie uczestników seminarium dla IZFiA, o którym była mowa na wstępie.

Projekt zmian z 2022 r. – roszczenia wynikające z czynności podmiotu rynku finansowego

Jak się dziś okazuje, nasze obserwacje i obawy były jak najbardziej uzasadnione. W lipcu bieżącego roku wniesiono bowiem senacki projekt dotyczący ustawy o zmianie ustawy – Kodeks cywilny, ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, w którym zaproponowano zmiany w analizowanych przepisach. Ostatecznie, po pracach w komisjach senackich, projekt zakłada dodanie po ww. art. 13a Ustawy o kosztach nowego art. 13aa o następującym brzmieniu:

W sprawach o roszczenia wynikające z umowy o świadczenie usług lub wykonywania czynności na rzecz osoby fizycznej przez instytucję finansową w rozumieniu art. 4 pkt 4 ustawy z dnia 5 sierpnia 2015 r. o nadzorze makroostrożnościowym nad systemem finansowym i zarządzaniu kryzysowym w systemie finansowym (Dz. U. z 2022 r. poz. 963 i 1488) skierowane przeciwko tej instytucji albo jej następcy prawnemu od strony będącej osobą fizyczną przy wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia wynoszącej ponad 20.000 złotych pobiera się opłatę stałą w kwocie 1.000 złotych.

Przepis miałby znajdować zastosowanie do pism podlegających opłacie wnoszonych od dnia wejścia w życie projektowanej ustawy.

Jak czytamy w uzasadnieniu do ww. projektu:
Przygotowane rozwiązania prawne odnoszą się do tej płaszczyzny działań, która ma na celu pomoc osobom poszkodowanym przez podmioty rynku finansowego podlegające nadzorowi sprawowanemu przez Komisję Nadzoru Finansowego, w dochodzeniu swoich praw w drodze postępowania cywilnego (…) W ocenie projektodawców, w celu ułatwienia dochodzenia roszczeń od podmiotów niebędących bankami, które bezpośrednio lub pośrednio odpowiedzialne są za wprowadzenie, oferowanie i emitowanie, a także inne czynności związane z obrotem papierami wartościowymi na rynku finansowym zasadnym jest wprowadzenie w uksc rozwiązań analogicznych do przepisów dotyczących opłat pobieranych od konsumentów dochodzących roszczeń wynikających z czynności bankowych. [1]

W naszym przekonaniu oznacza to, że po pierwsze wskazany wyżej zarzut wadliwego opłacania pozwów przez inwestorów indywidualnych z powołaniem na obecne brzmienie art. 13a Ustawy o kosztach jest uzasadniony. Skoro bowiem ustawodawca zamierza zmienić ten przepis tak, by objął roszczenia wywodzone z czynności podmiotów rynku finansowego podlegającego nadzorowi, w tym nad rynkiem kapitałowym, to oznacza to, że obecnie przepis ten takich roszczeń nie obejmuje – w przeciwnym razie zmiana nie byłaby potrzebna. Po drugie, projektowana zmiana, jeśli weszłaby w życie, istotnie rozszerzy uprawnienie, o którym w niej mowa, co może prowadzić do licznych nadużyć – trudna będzie nawet obrona zarzutem, że klient detaliczny ma status przedsiębiorcy (co i tak jest niełatwe w perspektywie aktualnego orzecznictwa [2]), skoro nowy przepis ma objąć po prostu „osoby fizyczne”.

Przebieg procesu legislacyjnego

W dniu 19 lipca 2022 r., na posiedzeniu komisji senackich miało miejsce I czytanie projektu. Po przerwie ogłoszonej przez Przewodniczącego, posiedzenie wznowiono, a uchwałą Senatu z dnia 8 września 2022 r. projekt ustawy w finalnym, cytowanym powyżej brzmieniu został wniesiony do Sejmu.

Co więcej, jak wynika z przedstawionych opinii kilkunastu instytucji i organizacji, przedmiotowe zmiany oceniane są w przeważającej mierze pozytywnie. Jedynie przedstawiciele Komisji Nadzoru Finansowego, Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami przedstawili wątpliwości, na które również zwracaliśmy uwagę.

Jak słusznie wskazał ostatni z ww. podmiotów:

(…) Wprowadzenie proponowanych regulacji w zakresie wydłużenia okresu przedawnienia oraz obniżenia opłaty od pozwu, spowoduje w ocenie IZFiA przede wszystkim zachętę dla nieprzemyślanego wszczynania procesów, w szczególności przez tzw. „kancelarie odszkodowawcze”. Doświadczenie pokazuje, że spory instytucji finansowych, nawet z inwestorami indywidualnymi, dotyczą kwot rzędu co najmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych, a często kilkuset tysięcy złotych. Proponowane w Projekcie drastyczne obniżenie opłaty od pozwu, a zatem praktyczne znaczne obniżenie poziomu kosztu wejścia w spór, ponad wszelką wątpliwość stanowiło będzie zachętę do ich wszczynania również w sytuacji wątpliwej podstawy prawnej, gdyż relacja kosztu wejścia w spór do potencjalnego jego efektu, będzie wręcz do tego zachęcała.

Po raz kolejny IZFiA podkreśla, że rozwiązanie to nie adresuje w istocie sformułowanego problemu jakim jest potrzeba podniesienia poziomu bezpieczeństwa rynku finansowego, a powoduje wzrost szeregu kosztów takich jak koszty organizacyjne (obciążenie wymiaru sprawiedliwości), koszty finansowe (strony sporu) czy koszty alternatywne (inercja pozostałych postępowań).

Ponadto, łatwość w kreacji roszczeń na etapie sądowym, może mieć także bardzo istotne negatywne skutki, z perspektywy działalności branży TFI i funduszy inwestycyjnych. Niska opłata sądowa oraz długi okres przedawnienia, może zachęcać klientów do wytaczania pozwów przeciwko kilku podmiotom jednocześnie np. TFI, funduszowi, depozytariuszowi i dystrybutorowi funduszy. Postępowania wszczynane na podstawie proponowanych przepisów będą istotnie wpływały zatem na kapitały własne TFI i depozytariuszy poprzez konieczność zawiązywania rezerw na poczet ewentualnego uregulowania zasądzonych roszczeń. [3]

Na ten moment możemy jedynie pozostawić Państwa z pytaniem:

czy faktycznie, już wkrótce, pozwanie instytucji finansowej (i to nie wyłącznie banku przez kredytobiorcę frankowego, ale np. TFI i depozytariusza przez klienta detalicznego w przypadku niepowodzenia polityki inwestycyjnej funduszu) będzie kosztowało maksymalnie 1.000 zł?

Będziemy monitorować stan procesu legislacyjnego w tym zakresie.

Jeśli jednak nowelizacja wejdzie w życie, może mieć to brzemienne skutki dla sektora finansowego. Instytucje finansowe będą bowiem zmuszone uwzględnić dodatkowe ryzyka związane z potencjalnie bardzo tanim wytaczaniem przeciwko nim procesów cywilnych przez niezadowolonych inwestorów indywidualnych – mających ku temu podstawy lub nie; bo skoro kosztuje to 1.000 zł, a nie np. 17.500 zł, 50.000 zł albo 200.000 zł, to czemu nie spróbować?

===

Masz wątpliwości czy przedstawione ryzyka mogą dotyczyć prowadzonej przez Ciebie działalności – skontaktuj się z kancelarią lub napisz do autora.

===

Przypisy:

[1] https://www.senat.gov.pl/prace/proces-legislacyjny-w-senacie/inicjatywy-ustawodawcze/inicjatywa,211.html

[2] Por. m.in. np. wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej: z dnia 3 października 2019 r. sygn. akt C -208/18, z dnia 2 kwietnia 2020 r. sygn. akt C-500/18; wyroki Sądu Najwyższego z dnia 18 lipca 2019 r. sygn. akt I CSK 587/17, z dnia 28 czerwca 2017 r. sygn. akt IV CSK 483/16.

[3] Op. cit

 

Napisz do autora:

Aleksandra Grzesiak SPCG

Aleksandra Grzesiak

radca prawny
Senior Associate

Pin It on Pinterest